Lech Balcerzak Lech Balcerzak
78
BLOG

Pandora - dziewczyna ze snów (1). Ze wspomnień autora.

Lech Balcerzak Lech Balcerzak Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Romans fantasy w stylu Guillaume Musso. A może zresztą to przydarzyło mi się naprawdę...

image

Od Autora


Ludzie wiedzą od dawna, że integralną część naszego życia i szczęśliwego trwania na tym świecie stanowią wspomnienia i nastroje. Pozytywne emocje i wzruszenia, które odczuwamy powodują, że żyjemy dłużej i czujemy się lepiej.

Kiedyś, dawno temu, napisałem opowiadanie, będące zapisem moich osobistych przeżyć, choć wyraźnie pochodzące z krainy fantazji. Chyba, bo do dziś nie wiem, jaka część tego wydarzyła się naprawdę. Tekst ten kisił się w mojej szufladzie kilkanaście lat, jak ogórki w słoiku, aż w końcu zdecydowałem, że je opublikuję i zamknę w fantastycznej serii opowieści i esejów o współczesnym świecie, które przez lata narosły do grubego tomu.

Mam nadzieję, że opowiastki pochodzące z tej serii spodobają ci się. Są wśród nich krótkie formy literackie, o różnych zupełnie stylach i tematyce, trochę beletrystyki i fantastyki, trochę publicystyki, część zanurzona w techologicznym sosie przyszłości, a część zupełnie inna: mroczna albo miła i lekka, jak pierwszy wiosenny deszczyk. Ta rozpiętość styli i tematów rzeczywiście może wydawać się dziwna, ale jest w tym wszystkim coś, co spaja wszystko ze sobą: niewiarygodnie dziwne i bogate ludzie życie.

Prawdopodobnie ten zbiór opowiadań kiedyś ukaże się na rynku, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Na razie podobne kawałki umieściłem w książce "Anty Starzenie", którą możesz kupić sobie lub przyjaciółce na urodziny. Przyjemnej lektury.

* * *

Motto:

Dawno temu ja i mój chłopak leżeliśmy wieczorami w łóżku i zamiast zamieszczać posty na facebooku - po prostu rozmawialiśmy...


Było to rok temu. Jesień, piątek, około dziewiątej wieczór. Wracałem do domu. Przypominam sobie, że w ręku miałem jakieś torby, więc pewnie byłem na zakupach. Wsiadłem do nadjeżdżającego autobusu.

Wewnątrz znajdowała się dziewczyna. Miała zamknięte oczy i słuchała czegoś przez słuchawki ze starożytnej machiny zasilanej kasetą magnetofonową. Nic jednak nie słyszałem, chociaż mam dobry, muzyczny słuch. Duchem szybowała gdzieś w dźwiękowych przestworzach. Poza nami w autobusie nie było nikogo.

Zawsze dziwiłem się tym wszystkim dzieciakom chodzącym po ulicach z walkmenami, słuchających tego, czego nie mogą usłyszeć i doświadczyć w normalny sposób i usiłujących przebić wycie silników samochodowych hałasem innego typu - na ogół rytmicznym bębnieniem najnowszych idoli. A czasem, jak ta dziewczęca istota - nieobecnych, wyalienowanych i szukających jakby kawałka innego świata, może lepszego.

Dziewczyna na siedzeniu była częściowo zwinięta w kłębek, niby embrion, usta miała rozchylone. Pewnie było jej zimno. Przyszło mi do głowy, że są bardzo zmysłowe. Miała chyba ze 28 lat. I jeszcze ten kolor włosów, szatynka z odblaskiem jakimś, chyba brązu albo złota. Bardzo w moim typie. Może nawet - przyjrzałem się jej bliżej - mój ukryty kobiecy ideał. Poza tym na podłodze leżały torby podobne do moich.

Ta niefrasobliwość bardzo mnie zastanowiła. Śpi? Przez dłuższą chwilę przyglądałem jej się. Postanowiłem, że sprawdzę jak się sprawy mają. Delikatnie dotknąłem jej dłoni.

Nic.

Może trochę więcej zdecydowania? Zdjąłem jej słuchawki z uszu i powiedziałem:

- Halo, jest tam kto?

Żadnej reakcji.

No co jest, nieboszczkę tu mam? Katatonia, padaczka, udar mózgu? Nie, oddycha. Co za pomysły przychodzą mi do łba. Wygląda zdrowo, śpi sobie słodko i tyle.

Zdjąłem kurtkę i okryłem śpiącą. Natychmiast się w nią wtuliła. Chyba rzeczywiście było jej zimno. A moja kurtka była od środka wysłana miękkim kożuszkiem. Na wszelki wypadek sprawdziłem jeszcze puls. 65 uderzeń na minutę czyli norma. No nic, póki jest ze mną, jest bezpieczna, niech sobie jeszcze poodpoczywa, może miała ciężki dzień. A ja zobaczę czego ona słucha. Nieładnie tak podsłuchiwać, ale nie mogłem się powstrzymać.

Założyłem słuchawki. Rozległa się trąbka, a potem jakaś muzyka z lat 50-tych. I tak jakoś cichutko. To dlatego nic poprzednio nie usłyszałem. Po prostu ona muzyki słuchała tak jak ja - delikatnie. Co to za zespół? Nie mogłem tego dokładniej zlokalizować w czasie, chociaż się starałem. A przecież mam taką dobrą pamięć.

Popatrzyłem na dziewczynę i wydało mi się, że się uśmiecha przez sen. A może już nie spała i też mi się przygląda spod przymkniętych, długich rzęs? Wyciągnąłem rękę, dotknąłem jej policzka, pogładziłem lekko i powiedziałem trochę głośniej:

- Hmm... nie śpij, autobus to nie jest do tego dobre miejsce.

- Wiem. Ale skoro ty tu jesteś, to nic mi nie grozi, prawda? Widziałam jak mnie badałeś. Jesteś lekarzem?

Otworzyła oczy i uśmiechnęła się. Odskoczyłem. Oj, ktoś tu ma ochotę na psoty.

- Nie, ale byłaś blisko, interesuję się medycyną. Przepraszam cię, ale strasznie byłem ciekaw czego słuchasz, więc...

- Nie szkodzi. Podobała ci się muzyka?

- O tak, lubię te stare klimaty. Jak masz na imię?

- Pandora. A ty?

- Lech. Pandora? Coś podobnego.

Dziewczyna popatrzyła uważnie, jakby coś oceniając w moim wyglądzie. A byłem tego dnia ubrany gorzej niż źle, jakieś stare dżinsy i sweter proszący się o wymianę, o butach lepiej nie mówić. Dziwne, że wzbudziłem w niej takie zaufanie.

Nie wiem dlaczego, ale interesujące kobiety zawsze spotykam w nieodpowiedniej chwili. Kiedy jestem zmęczony i głodny, przepracowany, śmierdzący i brudny, kiedy szukam jakichś części czy lakierów po sklepach, i ani mi w głowie podrywy. A gdy wyjdę z wanny, jestem prosto od fryzjera, w nowych w dodatku ciuchach - słowem odpicowany jak na Boże Ciało - wtedy nic się nie trafia. Ot, złośliwy los jakiś mnie gnębi.

A może właśnie taki wymiętoszony typ faceta jest dla niektórych pań bardziej atrakcyjny niż fircyk w zalotach? Jakiś taki mechanik pachnący smarami albo spocony sportowiec... Wiem przecież o męskich feromonach w pocie, których to oddziaływanie niknie, gdy się założy świeże ubranie.

- Lepiej więcej nie zasypiaj. Wiesz, o tej porze ulice pustoszeją, nie ma ludzi, trafi się jakaś nieprzyjemna persona nastawiona psychopatycznie i nieszczęście gotowe. Albo zwykły złodziej.

- Nie będę. Zresztą jak tak się o mnie boisz, to mógłbyś odprowadzić mnie do domu.

A to co znowu? Zaskoczyła mnie. Jest noc, żywej duszy nie ma, chyba, żeby liczyć medytującego w kabinie kierowcę, a młoda dziewczyna prosi obcego faceta, żeby ją odprowadził.

- Można. A daleko mieszkasz?

- Nie. Zaraz będzie przystanek.

Wyszliśmy na chodnik i zaczęliśmy iść przez wielki trawnik, aż naraz ukazało się jakby puste betonowe pole, z jednym tylko, niskim blokiem mieszkalnym pośrodku. Dziwne.

- Daj te torby, nie wypada, żebyś dźwigała to wszystko, skoro już tu jestem.

- Dobrze.

Torby były wypchane, ale jakby puste. Zupełnie nie czułem ich ciężaru. Czyżby mój testosteron mi pomagał?

Naraz przyszła mi do głowy szalona rzecz. A jeśli to jest sen? Nie - zganiłem się - sen nie jest taki dokładny, żeby tworzyć iluzje normatywnego pulsu. A jednak coś niesamowitego było w tej sytuacji. Jakaś taka nierealność. I miasto było inne. Nie poznawałem go. Gdzie ja jestem? Co to za dzielnica?

Zrzuciłem z siebie te myśli i zapytałem:

- Nie boisz się tak sama chodzić w nocy?

- Przecież jesteś tu ze mną, więc nie.

- Jak to? A jeśli nagle okażę się znanym zbirem ściganym listem gończym przez Europol?

- Co ty pleciesz. Policz prawdopodobieństwo. Przyjmijmy, że na 1000 mieszkańców przypada mniej niż 1 przestępca. To znaczy, że szansa natknięcia się na taką osobę wynosi jakiś ułamek promila. W rzeczywistości jest jeszcze mniejsza, bo on musiałby akurat jeździć moją trasą. A po drugie, gdybyś chciał mnie okraść, to byś mnie nie ratował. No i przecież nie sypiam codziennie w autobusach. To zdarzyło mi się pierwszy raz.

Nie mogłem odmówić jej racji i rozsądku. Trafiłem na błyskotliwą istotę. I śliczną, że dech zapierało. Dopiero teraz na to zwróciłem uwagę. A gdy tak do mnie mówiła, jej oczy uśmiechały się, niczym dwa zielone diamenty. Bo ona miała niesamowicie zielone oczy.

Ciąg dalszy jutro...



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj6 Obserwuj notkę

Lech jest pisarzem, niezależnym wydawcą, dziennikarzem naukowym, ekspertem AI oraz artystą grafikiem i kompozytorem muzyki elektronicznej. Zna kilka języków programowania, w tym Python, w którym tworzył własne modele sztucznych inteligencji w czasach, kiedy nie było jeszcze Chatu GPT czy Midjourney. Od zawsze entuzjasta sztucznych i naturalnych inteligencji, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, oraz nauki, techniki, wiedzy i zdrowego trybu życia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości