Wyobraź sobie świat, gdzie książka, którą czytasz, nagle staje się rzeczywistością... W czasach, gdy Polacy wspierają Ukrainę za pomocą technologii rodem z filmów science fiction, od decyzji jednej dziewczynki zależą losy świata. Maja ma 20 sekund, by uratować wszystko, co zna i kocha. Czy zdąży?
Metawersum, Poziom: 5. Zachodnia Ukraina, rok 2022
– Wołodymyr, co się dzieje z naszymi przyrządami? – zapytał prezydenta generał Szumow.
– Co masz na myśli?
– Od wczoraj dostałem ze dwadzieścia meldunków, że radary bliskiego i dalekiego zasięgu, a także praktycznie wszystkie inne detektory zaczynają zachowywać się dziwnie.
– Nie rozpoznają Ruskich?
– To właśnie jest dziwne. Rozpoznają, ale zbyt dobrze. Jakby naraz ktoś je wszystkie podkręcił i ulepszył. Celność rakiet i wszystkich innych systemów wzrosła praktycznie do stu procent.
– Co ty opowiadasz, Dmytro?
– No sam zobacz…
Nagle do pokoju wparował żołnierz, zasalutował, i z miną, która zwiastowała niezwykłą ekscytację, wykrzyczał:
– Panie prezydencie, niech pan wyjrzy przez okno! Szybko!
Wszyscy, łącznie z kucharzem robiącym kolację, rzucili się do jedynego, opancerzonego okna, które wychodziło akurat na zachód.
– Nic szczególnego nie widzę. Co wy tu sierżancie…
– Niebo! Spójrzcie w górę!
Żołnierze jak na komendę podnieśli głowy. Na niebie, pełnym różowych obłoczków, przesuwał się właśnie wielki, czarny obiekt. Właściwie powiedzieć o nim „wielki” to tak, jakby nic nie powiedzieć.
Wyłaniał się bowiem z zachodniego horyzontu i rozciągał od północnego do południowego krańca nieba, a wciąż nie było widać jego końca.
– Już po nas – stwierdził Szumow. – Ruscy pokazali wreszcie swoją najnowszą machinę wojenną. Teraz możemy sobie co najwyżej w warcaby pograć.
– To nie Rosjanie! – wykrzyknął zachwycony sierżant. – To Polacy! Spójrzcie na symbole. Biało-czerwona szachownica to godło polskich sił zbrojnych.
Przestałem czytać, bo zobaczyłem, jak otwierają się drzwi. W drzwiach stał skądinąd znajomy, cybernetyczny stwór o metalowym obliczu. Miał na sobie fartuszek kuchenny, a w łapach trzymał patelnię z jajecznicą, którą cały czas podgrzewał indukcyjnie i mieszał. Miałem chyba coś zniechęcającego w twarzy, bo stał tak przez chwilę niezdecydowany, aż w końcu postanowił wejść.
– No? – Rzuciłem na zachętę.
– Breg, właśnie dostałem wiadomość od Centralnej Agencji o najwyższym priorytecie niebezpieczeństwa...
W tym momencie robot musiał kucnąć, ponieważ gdyby tego nie zrobił – posążek przedstawiający atletycznie zbudowanego mężczyznę rzucającego dyskiem i odlany z litego metalu – niewątpliwie rozbiłby mu głowę. Niestety przelatując tuż obok, zrobił tylko efektowną dziurę w ścianie i poleciał dalej...
* * *
Metawersum, Poziom 3. Polska, Warszawa, rok 2009
Maja pochłaniała książkę, którą znalazła wczoraj pod szafą podczas sprzątania. Była nią zafascynowana i zdumiona jednocześnie. Patrząc na ostatni fragment, który brzmiał: "W drzwiach stał skądinąd znajomy, cybernetyczny stwór o metalowym obliczu...", zastanawiała się, skąd się wzięła w jej mieszkaniu – kiedy zadzwonił telefon.
– Maja, jesteś tam? Tu Breg.
– Przepraszam kto?
– Don Breg, nie znasz mnie. Mamy niewiele czasu, zaraz połączenie zostanie przerwane. To kosztuje gigantyczne ilości energii. Za chwilę pojawi się portal. Przejdź przez niego, bardzo cię proszę.
– Jaki portal?
– Drzwi międzywymiarowe. Proszę, zaufaj mi i przejdź przez nie. Inaczej twój i mój świat zniknie. I ty też. Oraz twoi przyjaciele, szkoła, Warszawa i wszystko inne.
– Ja... Czy to jakiś żart? Kim pan jest?
– Później. Czas się kończy, nie mogłem połączyć się wcześniej, to było bardzo trudne. Pamiętaj, masz jeszcze 20 sekund. Proszę cię Maja, zrób to. Jeśli nie przejdziesz przez te drzwi – wszyscy znikniemy, jakbyśmy nigdy się nie urodzili...
– Znikniemy? Jak to... Halo? Don, słyszysz mnie?
Cisza.
Nagle doznała olśnienia. Przecież Breg to... To niemożliwe!
Maja zobaczyła, jak włoski na jej rękach podnoszą się ze strachu. To dzwonił bohater powieści, którą właśnie miała w ręku!
Wtem po lewej stronie, metr od siebie, dostrzegła jakiś ruch, więc odwróciła głowę. W ścianie pojawiła się jakby rama utkana z pełgającego światła, która uwyraźniała się coraz bardziej, aż przybrała kształt średniej wielkości, świecących drzwi.
Co on powiedział? „Przejdź przez portal, inaczej wszyscy znikniemy. Proszę, zaufaj mi”. I jeszcze „Masz 20 sekund”. Boże, co mam robić? Nawet nie mam czasu zadzwonić po przyjaciół. Co tu się dzieje?
Spojrzała na sekundnik zegarka stojącego na półce. Wskazówka tykała sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic. Zrobiło się cicho. Przestał wiać wiatr. Znikły gdzieś miejskie odgłosy, jakby świat za oknem przestał istnieć. Maja poczuła zimny dreszcz na skórze.
Nagle stało się coś dziwnego: wskazówka zaczęła się rozmywać, stała się nieostra.
W tej samej chwili Maja zdecydowała się i skoczyła w kierunku światła.
Możesz kupić książkę klikając w okładkę poniżej:
Lech jest pisarzem, niezależnym wydawcą, dziennikarzem naukowym, ekspertem AI oraz artystą grafikiem i kompozytorem muzyki elektronicznej. Zna kilka języków programowania, w tym Python, w którym tworzył własne modele sztucznych inteligencji w czasach, kiedy nie było jeszcze Chatu GPT czy Midjourney. Od zawsze entuzjasta sztucznych i naturalnych inteligencji, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, oraz nauki, techniki, wiedzy i zdrowego trybu życia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka