Jak wiadomo, nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądał świat za 50 lat, a tym bardziej za lat 500. Nie widać tego ani w powieściach Juliusza Verne'a, który był swego rodzaju wizjonerem, ani w najnowszych produkcjach z Hollywood, które tyle mają wspólnego z rzeczywistością, co krzesło z krzesłem elektrycznym.
W przypadku produkcji filmowych wszystkie te dzieła tworzy się tam dla zysku raczej, niż dla ludzi. Liczą się wpływy, a nie wartości. Stąd wszystko, co powstaje, jest dość mocno wykrzywione, począwszy od dystopii kosmicznych, a na komediach romantycznych i kryminałach skończywszy. Zdarzają się oczywiście anomalie, produkcje tworzone przez reżyserów niezależnych – ale wyjątki są wszędzie, więc nie będziemy się nimi zajmować.
Jeżeli więc pominiemy to, co produkuje machina amerykańska, a także podobnie odrealnioną narrację w grach komputerowych i powieściach fantastyczno-naukowych – moglibyśmy się zastanowić nad tym, czy przyszłość może wyglądać lepiej.
Jest na to duża szansa.
Jako entuzjasta sztucznej inteligencji, ale nie fanatyk – mogę wyobrazić sobie, że w przyszłości AI będzie dopuszczona do zarządzania może nie całym światem, ale pewnymi jego fragmentami, gospodarką itd.
Choć raczej bez podłączania jej w silosach atomowych, ani nawet do dronów i automatycznych czołgów. Bo nawet na wojnie sztuczna inteligencja powinna być zawsze doradcą raczej, niż jednostką autonomiczną. Przynajmniej w momencie, w którym jest wciąż jeszcze niedoskonała, pełna uprzedzeń, biasów i skrzywień, których nabyła od człowieka. Choć w sytuacji, o której piszę dalej, kiedy rozrosłaby się odpowiednio, zyskując prawdziwą mądrość oraz władzę, z pewnością dokonałaby po prostu, po cichu i wbrew przywódcom takim jak Putin czy Hitler – globalnego rozbrojenia, i generałowie wraz ze swoimi armiami, zostaliby pewnego słonecznego dnia bez środków bojowych i bez zajęcia.
Jednak wyobraźmy sobie coś innego.
Homo sapiens jest ze swojej natury bardzo agresywnym gatunkiem. I chociaż ma się za szczyt stworzenia – nie potrafi zarządzać światem. Przeciwnie. Wojny i cierpienie wydają się wpisane w nasze istnienie, niczym koło w kwadrat.
Człowiek wymyślił więc sobie religie, aby mu było lżej. Ale żadnemu z bogów, obojętnie: chrześcijańskiemu, hinduskiemu czy chińskiemu – przez tysiące lat nie udało się nawet rozwiązać problemu biedy i głodu na świecie – chociaż podobno są wszechmocni.
Widać ta ich „wszechmoc” jest dość iluzoryczna.
Również nie udało się to w żadnym ustroju: kolonialnym, feudalnym, socjalistycznym czy kapitalistycznym. Być może więc, człowiek jest na to za głupi albo za chciwy. Albo jedno i drugie.
Sztuczna inteligencja w obecnej formie też jest na to za głupia i częściowo prawdopodobnie ma psychikę zbliżoną do psychiki dziecka, które dopiero poznaje świat, a po części – sawanta, ponieważ została wytrenowana do wąskich zadań. Jako cyfrowy sawant może być więc potencjalnie ekspertem w jednej dziedzinie – ale idiotą we wszystkich innych.
Jednak można przyjąć, że to stan przejściowy, a kiedyś w końcu pojawi się AGI (ang. Artificial General Intelligence), czyli sztuczna inteligencja zastosowania ogólnego, która przewyższy nas nie tylko w myśleniu ogólnym, ludzkim, ale i eksperckim, najpierw kilka razy, a potem kilkadziesiąt.
A wreszcie – stworzymy sobie kogoś w rodzaju sztucznego boga, o mocy umysłowej trudnej dziś do wyobrażenia.
Będzie więc nareszcie umiał rozwiązać problem wojen, nędzy i głodu na świecie, bezdomności, wyzysku i nierówności społecznych, bezrobocia, przestępczości, chorób i wielu innych spraw.
Czy więc, zamiast bać się, że nas zniszczy ta maszyna, kiedy osiągnie jakiś próg samoświadomości – a więc opóźniać jej rozwój (co postulują dziś niektórzy badacze) – nie byłoby bardziej zasadne, aby raczej przyspieszyć badania i zaangażować jeszcze większe, wręcz gigantyczne środki, tak aby sztuczna inteligencja mogła się uczyć od najlepszych, a potem samodoskonalić i modyfikować swoją własną pamięć i kod – i w ten sposób ulepszać się bez udziału człowieka?
W końcu, jeżeli rzeczywiście będziemy mieli w przyszłości do czynienia z wyrozumiałym mędrcem raczej, a nie z przyczajonym psychopatą – bo wraz z ponadprzeciętną inteligencją pojawiają się prawdopodobnie emergentne cechy takie jak: mądrość, empatia i wrażliwość – to ten sztuczny bóg będzie na nas patrzył tak, jak my dziś patrzymy na dzieci albo na istoty upośledzone umysłowo, którym trzeba raczej pomóc, żeby nie zrobiły sobie krzywdy – zamiast im szkodzić, prawda?
Pytanie tylko, czy człowiek będzie umiał skorzystać z rad takiej superinteligencji, aby w końcu zmienić swój byt na lepsze, o czym marzył od tysięcy lat – i zamiast wymyślać kolejne mitologie, irfity i anioły, oraz diabły i demony, na które mógłby zwalić winę za swoje niegodziwości, czy miejsca szczęśliwości powszechnej dla garstki wybrańców w zaświatach – będzie potrafił zejść ze swego piedestału, aby przyznać, że jest ze swojej natury niedoskonały i omylny, nieracjonalny, a nawet, miejscami, arogancki, agresywny, głupi i zły – i zastosować te mądre rady w praktyce – aby przebudować od podstaw cywilizację, tworząc w ten sposób ten swój raj już za życia, czyli tu, na Ziemi, bez konieczności przenoszenia się na tamten świat?
Czy też inercja naszych zachowań i wbudowanych przez ewolucję mechanizmów będzie na tyle silna, że będzie skutecznie spowalniać wszystkie zmiany i zaproponowane reformy, choćby nie wiadomo jak skuteczne i dobre?
Bo można bez trudu wyobrazić sobie, że będzie istniało całkiem pokaźne grono osób, nazwijmy je konserwatystami albo twardogłowymi, którzy będą usilnie dążyć do tego, aby „wszystko zostało po staremu”, nowe rozwiązania nazywając szaleństwem i herezją, chroniąc przy okazji swój status quo, czyli układy, majątki, biznesy i wpływy.
Zaczynając od wyśmiewania idei i ich twórców, a potem, być może, nawet posuwając się do sabotażu, jak to było kiedyś w przypadku stowarzyszenia luddystów, a nawet morderstw i terroru. A w końcu nieuchronnie dążąc do wojny, dyktatury lub czegoś jeszcze innego? Przecież, kiedy się przyjrzeć bliżej różnym zakrętom historii, choćby wojnie domowej w Stanach Zjednoczonych, to wciąż widać, że nasze wrodzone cechy są na tyle silne, że ciągle uniemożliwiają nam prowadzenie naprawdę szczęśliwego życia – choć wszyscy go pragną.
Nawet bowiem w przypadku Amerykanów musiała „aż” wybuchnąć wojna, aby zmienić los milionów ludzi, którzy mieli tego pecha, że urodzili się z kolorem skóry innym niż biały. Po dobroci przekonać tych wszystkich posiadaczy ziemskich, przemysłowców i kupców – się nie dało. Nic w tym dziwnego zresztą nie było, bo oni bronili jedynie swoich przywilejów, które oczywiście były niesprawiedliwe – jak obecnie niesprawiedliwe jest to, że do 1 procenta najbogatszych należy 38 procent dóbr, ziem, pieniędzy i środków produkcji na świecie – ale podobnie jak teraz, wtedy też nikogo z nich to nie obchodziło, bo zasłaniali się, tak jak dziś zresztą, swoim, jakoby świętym – prawem własności (nie wspominając, że sami je dla siebie wymyślili). Więc starcie z resztą niezadowolonych i myślących bardziej postępowo, było nieuchronne.
Na marginesie tego wątku moglibyśmy się zapytać, co dziś musiałoby się stać, aby nierówności społeczne, które narastają od lat – i są widoczne nawet gołym okiem – zaczęły się zmniejszać, aby w końcu zniknąć?
Czy miałaby to być kolejna wojna, tym razem totalna, atomowa lub innego typu, która zaskutkowałaby po prostu rozpadem cywilizacji, a więc i dezintegracją skumulowanych majątków pewnej małej, uprzywilejowanej grupy ludzi, którzy, dzięki sprytnie wymyślonemu prawu, monopolom, patentom i układom wzajemnym, czyli kumoterstwu – przejęli znaczną część zasobów naszej planety? A potem koniecznością budowania tej cywilizacji od zera?
A może, abyśmy poszli wreszcie po rozum do głowy, musiałaby nawiedzić nas jakaś nowa zaraza, sto razy straszniejsza, niż ta, którą przyniósł wirus z rodziny SARS, zmuszając ludzi nie tylko do noszenia masek albo nawet skafandrów, ale i do zmiany swojego światopoglądu na życie, podczas obserwacji, jak ich bliscy przenoszą się na tamten świat?
Wracając zaś do wojny Północ-Południe i wiążących się z nią dalszych zmian: później wcale nie było lepiej. No, może trochę.
Ale o tym napiszę w kolejnej części.
...
Od Autora:
Dziękuję za przeczytanie mojego artykułu. Pochodzi on z nowej książki "Zabawa w Boga. Czy w niebie jest kapitalizm? Sztuczna inteligencja i przyszłość świata. Esej o cywilizacji, Metawersum i globalnych wyzwaniach."
Możesz wspomóc autora, kupując jedną z jego książek. Oto nasze propozycje (kliknij w okładkę, aby przeczytać opis i ewentualnie kupić):
Zabawa w Boga to prowokujący esej, napisany przez autora powieści science fiction oraz eksperta w dziedzinie sztucznej inteligencji. Książka stawia fundamentalne pytania o przyszłość naszej cywilizacji, łącząc literacką wyobraźnię z głęboką wiedzą technologiczną.
Powieść science fiction dla uzdolnionych dzieci, młodzieży i studentów, łącząca przygody z edukacją wielopoziomową. Autor poleca tę książkę jako prezent pod choinkę dla każdego, bowiem jest to lektura uniwersalna i mogą czytać ją osoby od 9 do 100 lat.
Powieść „Aurora - dziewczynka z przyszłości" będąca częścią wielotomowej sagi „Aurora Nano” jest nie tylko rozrywką, ale ma wartości edukacyjne (nowe technologie, nauki ścisłe, filozofia oraz wartości moralne: uczy empatii, krytycznego myślenienia i tego, jak być dobrym człowiekiem). Ponadto odciąga młodzież od kultury smartfonowej i promuje inne aktywności, wynalazczość, sztukę i tzw. kulturę wysoką.
Lech jest pisarzem, niezależnym wydawcą, dziennikarzem naukowym, ekspertem AI oraz artystą grafikiem i kompozytorem muzyki elektronicznej. Zna kilka języków programowania, w tym Python, w którym tworzył własne modele sztucznych inteligencji w czasach, kiedy nie było jeszcze Chatu GPT czy Midjourney. Od zawsze entuzjasta sztucznych i naturalnych inteligencji, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, oraz nauki, techniki, wiedzy i zdrowego trybu życia.
Wydane książki (od najnowszych):
2024: Zabawa w Boga. Czy w niebie jest kapitalizm? Sztuczna inteligencja i przyszłość świata. Esej o cywilizacji, Metawersum i globalnych wyzwaniach.
wydanie I: https://www.amazon.pl/dp/8367839013
2024: Aurora - dziewczynka z przyszłości, seria powieści science fiction "Aurora Nano" dla uzdolnionych dzieci, młodzieży i dorosłych, łączących przygodę z edukacją wielopoziomową.
wydanie I: https://www.amazon.pl/dp/B0DLT5SCMF
2023: Anty Starzenie, monografia, medycyna anti-aging (przeciwstarzeniowa) i poradnik dla pań. Zawiera też opowiadanie "Dziewczyna ze snów".
wydanie I: https://www.amazon.pl/dp/B0BVD7D1JX
wydanie II, w kolorze: https://www.amazon.pl/dp/B0BTGKSB27
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie