proces Joanny d'Arc
wkrótce - 30 maja minie 579 lat od tragicznej śmierci Świętej Joanny zwanej również "Dziewicą orleańską". w 1431r. partyzant burgundzki - Pierr Cauchon Beauvais pośpiesznie nominowany przez Anglików na biskupa skazał w Rouen na śmierć Joannę d'Arc. podczas skandalicznego procesu o herezję najsławniejsza stała się próba dokładności rozumienia zagadnień teologicznych, której poddano Joannę: zapytana o to, czy jest w Łasce Bożej odpowiedziała: „Jeżeli nie jestem, Bóg może mi jej udzielić, a jeżeli jestem Bóg może mnie w niej utrzymać”. w tym pytaniu ukryta była teologiczna pułapka - doktryna Kościoła utrzymywała, że nikt nie może być pewien czy jest w Łasce Bożej. gdyby odpowiedziała "tak" zostałby skazana za herezję, gdyby zaś odpowiedziała "nie" przyznałaby się do winy. notariusz Boisguillaume potwierdził później, że w momencie, gdy sąd usłyszał odpowiedź: „ci, którzy ją przesłuchiwali osłupieli ze zdumienia”.
tą parodię procesu unieważniono dopiero po zakończeniu Wojny stuletniej na wniosek inkwizytora generalnego Johana Brehala i matki Joanny - Isabelle Romee. papież Kalikst III formalnie odwołał wyrok w listopadzie 1455 i trybunał orzekł jej niewinność 7 lipca 1456r. jednocześnie oskarżono o herezję zmarłego biskupa Pierra Cauchon i uznano go winnym bezprawnego aktu zemsty na niewinnej kobiecie.
z przyczyn politycznych Joannę d'Arc kanonizowano dopiero w 1920r. do końca XVIIIw. jej kanonizacja odbiłaby się dość wyraźną plamą na bardzo nadwyrężonym honorze francuskiej arystokracji, która w 1430r. nie uczyniła nic by uwolnić "Dziewicę orleańską" z rąk angielskich oprawców. późniejsze rządy komunistów sporadycznie wykorzystywały mit Joanny dla podniesienia morale wśród swych żołnierzy, akcentując przy tym niegodziwość możnych, którzy zdradzili dzielną córkę rolników z Domremy. dopiero w XXw. Chrześcijaństwo we Francji okrzepło na tyle, że przeprowadzono proces beatyfikacyjny zakończony w kwietniu 1909, a jedenaście lat później Święta Joanna stała się patronem: męczenników, jeńców, żołnierzy, ludzi wyśmiewanych za swą pobożność, więźniów, patriotów, walczących o niepodległość.
na temat jej życia napisano wiele książek i powstało wiele filmów, więc nie widzę potrzeby by zbytnio się rozpisywać ten temat. ja chciałbym tutaj poświęcić jej jedynie krótką lirykę i skromną refleksję na temat skutków jej męczeństwa.
ta uduchowiona pieśń, którą ośmieliłem się włączyć do wspomnienia o Świętej Joannie jest uroczą apoteozą cnoty, miłosierdzia i piękna. dla zainteresowanych pochodzeniem liryku dodam, że pomimo iż jest on wykonany po łacinie w formie średniowiecznego hymnu, to został napisany i zrealizowany współcześnie, jako pieśń otwarcia do japońskiego serialu o niezwykłych dziewczętach obdarzonych nadprzyrodzonymi cechami. warto wspomnieć, że o ile fabuła serialu "Elfen Lied" jest przepełniona typową dla azjatów przemocą oraz darwinizmem, to zawiera on także głęboką refleksję nad przyczynami i skutkami emocjonalnymi krwawych jatek, będących dziełem mutantek. w treści tej opowieści przewija się dość wyraźnie podkreślany opis frustracji wynikającej z niezaspokojonej potrzeby miłości oraz przygnębiającego osamotnienia osaczonych dziewczynek. jaskrawy dysonans pomiędzy masakrą czynioną przez pozornie bezwzględne istoty, a subtelnym motywem lirycznym o pieknej lilii, indukuje u widzów tego krwawego widowiska potrzebę odszukania przyczyny zła wyrządzanego także przez "normalnych ludzi".
wspomniane refleksje moim zdaniem uzasadniają zaprezentowaną powyżej pieśń otwarcia jako odpowiednią poetycką metaforę dla burzliwego życiorysu "Dziewicy orleańskiej" - Świętej otoczonej niemal codziennie krwawą rzezią walk "Wojny stuletniej"; Świętej, która na czele wojowników uzbrojona jedynie w siłę ducha prowadziła liczne szturmy i jednocześnie potępiała wszechobecne na wojnie rządze bezlitosnej zemsty.
myślę, że zawarte w "Elfen Lied" przesłania pasują również do współczesnych Polaków postrzeganych przez "normalnych ludzi", jako zmutowane patriotyzmem dziwactwa, które gotowe są walczyć ze swymi antagonistami często wyłącznie siłą woli. my Prawdziwi Polacy - anachroniczne monstra "skazane na wymarcie niczym dinozaury" także toczymy wewnętrzną walkę, pomiędzy chęcią bezwględnego odwetu, a potrzebą miłości i wybaczenia. walcząc sami ze sobą, szukamy jednocześnie uniwersalnej równowagi rozumianej generalnie jako spokojne życie i często odnajdujemy jakiś kompromis między marzeniami, a rzeczywistością. gnuśniejemy, ale pomimo znieczulenia nadal w środku duszy brzmi jakaś piękna pieśń o pąkach białych róż, rozmarynie, albo o czerwonych makach. niestety, "normalni ludzie" słysząc echa tych wewnętrznych pieśni biją na alarm, obwieszczają PRZEBUDZENIE DEMONów i rozpoczynają polowanie z nagonką jak w tej japońskiej anime...
na koniec proszę uważanych czytelników by wczytali się w subtelne słowa zaproponowanej przez mnie pieśni otwarcia i następnie skupili na wydarzeniach, które miały miejsce ponad 300 lat po skazaniu Joanny - po rzeziach rewolucji i próbie podboju Europy przez francuskich komunistów zakończonej klęską Napoleona Bonaparte, rozbici i upokorzeni Francuzi przyjęli Joannę d'Arc jako uniwersalny symbol jedności narodowej. paradoksalnie ta męczennica za wiarę w Boga dzięki swemu pochodzeniu z nizin społecznych stała się w 1817r. akceptowanym także przez komunistów fundamentem, dla resztek odradzającego się Chrześcijaństwa. w kontekście wspomnianych faktów historycznych można pokusić się o śmiałą tezę, że swoją świętością pośmiertnie uratowała zachodnią część Europy przed kompletnym zalewem "internacjonalnego czerwonego teroru". w zasadzie można stwierdzić, że stał się cud - wierni Bogu, przetrwali czas ognia, oparli się pokusom i otrzymali szansę ukoronowania żywota - pokój oraz wolność dla krzewienia Chrześcijaństwa.
ps.
wykorzystując okazję do wspomnień o francuskiej obrończyni wiary, chciałbym pozdrowić imienniczkę wspomnianej świętej - Joannę Najfeld - współczesną bohaterkę naszego polskiego Chrześcijaństwa. chciałbym również życzyć jej oraz małżonkowi - Wojciechowi Cejrowskiemu wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
niestety w kwietniu tyle się wydarzyło, że chyba niewielu zdążyło winszować im staropolskie - niech Bóg darzy Młodej Parze, co ja niniejszym czynię z ponad miesięcznym opóźnieniem ;)
fot. fakt.pl
+ niepokorny mimo wielu banów od "niezależnych adminów".
+ oburzony na tysiące niewybrednych epitetów, które (wg tych samych "niezależnych modów") były, są i będą dopuszczalne wobec Polaków prezentujących myśl Narodową oraz Katolicką.
+ wytrwały w ignorowaniu wirtualnych kłód pod nogami, deszczu plwocin i kubłów łajna.
+ zdeterminowany po wielu latach upokorzeń na POgańskim POrtalu gry-online.pl do próby blogowania na Salonie24.
+ pełen nadziei, że ów "salon" wytrzyma zdecydowanie subiektywne komentarze naszej rzeczywistości oraz wirtualności ;)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura