Włóczykij pierwszy raz widział składany korytarz. Rozciągany za pomocą harmonijki jak w autobusie. Konstrukcję tę uruchomiono na polskim brzegu i podłączono do drzwi Promu. I wtedy mróweczki z walizkami zgodnym szeregiem wywędrowały do portu.Włóczykij podziwiał jeszcze dziób statku, akurat otwarty jak pudełko. - Coś takiego.. - myślał. - Tak samo ciekawe jak czoło lokomotywy..
No, właśnie. Pociąg. Włóczykij jeszcze w Danii będąc, nagłowił się nad rozkładem jazdy. Rozkład elektroniczny kazał podać konkretny przystanek, a tam chyba ze cztery różne. Strona internetowa Świnoujścia nie wiedziała. - Skąd ja jadę? - zapytał w końcu Włóczykij Wikipedii. Ale Wikipedia milczała. Rozkład PKP drukowany podawał stację Port tylko przy pospiesznych. Ale żaden pospieszny po sezonie nie jedzie do Wrocka. Wiedziała co trzeba dopiero kasa PKP w porcie. - Potsjag? Potsjag? - szepnął bezradnie jakiś Duńczyk, podążajacy ufnie za Włóczykijem, goniącym wzdłuż peronu. - I'm looking for pociąg too! - rzucił Włóczykij przez ramię, szorując walizką o mokry beton.
A pociąg już stał. I stacja wcale nie nazywała się Port. Ani jakiś Przytor.
Przemierzając nim szare, zaśnieżone pola Pomorza, marznący Włóczykij wyraził wdzięczność Bogu, że kresowi przodkowie zostali miłosiernie zesłani na Zachód, ale południowy. Szczególnie gorąco był wdzięczny, gdy siedział już w pospiesznym spółki IC. Mijały kolejne stacje Lubuskiego. I jakie znajome.. Serce podskakiwało. Tu przejazd kolejowy. Tu jest cmentarz koło stacji. - Serce skoczyło jak wariackie. Bo tu leży Prababcia. - Nie, niemożliwe.. ? - Stacja odnowiona. I śnieg w sosnowym lesie - Włóczykij wystosował sms do Tatusia Muminka (i Włóczykija). - I zaraz poprawił - Jest drogowskaz do Drezdenka! - Tatuś Muminka (i Włóczykija) czuwał widocznie nie tylko przy kompie, ale i przy komórze. Było to nietypowe dla niego, bo jako typowy inżynier, normalnie nie zawraca sobie głowy pisaniem. - Ty!!!- podskoczył znowu Włóczykij w fotelu. - Jest ta stacja, gdzie bawiliśmy się w przestawianie torów! - To ta - odpowiedział krótko Tatuś Muminka (i Włóczykija). - To tu pracował Dziadek Muminka (i Włóczykija)? - Tak, w P. - odrzekł, dam głowę, że wzruszony, Tatuś. No, i nagle stacja K. - A! - Włóczykij wysłał sms, podczas gdy Tatuś Muminka (i Włóczykija) zdążył przysłać dopiero odpowiedź na poprzedni. - To tutaj rozmontowałeś swój pierwszy licznik elektryczny, jak miałeś pięć lat? - Tak - padła odpowiedź. Tatuś Muminka (i Włóczykija) miał widocznie przerwę w pracy. - Ależ on nigdy tak dużo nie pisze?? - pomyślał Włóczykij, rozczulony.
A potem las, którym Tatuś Muminka (i Włóczykija) jako dziecko zasuwał dwa kilometry o piątej rano do pociągu, do szkoły. I C., gdzie Wujek Muminków (i Włóczykija) pracował w parowozowni.. Włóczykij patrzył na sarny w polu, jezioro i mgiełkę, unoszącą się jak dym w lesie. - Co by było, gdyby Tatuś Muminka (i Włóczykija) nie szorował taka ambitnie do tej szkoły? By wybrał inną szkołę. A wtedy by była inna polibuda. I nie poznałby Mamusi Muminka (i Włóczykija). A wtedy.. A może Włóczykij byłby w jednej klasie z Panią Łyżeczką? Ale pewnie wcale by nie był. No, tak.
Stacje śmignęły koło nosa. Dzień się wyraźnie zmęczył, tak jak niewyspany Włóczykij. Oczy zamieniły się w szparki. W pociągu było ciepło i rozkosznie. Jak tylko PKP IC wydrze PKP jakieś połączenie, od razu inny standard. - Herbata z cukrem? Z cytryną? Czy z uśmiechem? - zapytał Włóczykija dżentelmen, wyposażony w wózek z ciasteczkami. - Z cytryną i uśmiechem - odpowiedział Włóczykij. I z tym uśmiechem na twarzy i papierowym kubeczkiem w ręku wyglądał za oknem Poznania. Tematu na nową wiadomość. Tym razem dla Pani Łyżeczki.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości