Sosenka Sosenka
510
BLOG

Stoisko nr 21. Dzień drugi

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Pani Wspinaczkowa, która odwiedziła nas wczoraj, wróciła dzisiaj, i to z synem. - Czekaj, czekaj - przyjrzałam się człowiekowi z boku, no żeż kurna chata, toż to mój kolega z obozów studenckich! Pani Wspinaczkowa o mało nie usiadła, a nie usiadła, bo już od dłuższego czasu siedziała przy naszym stoliku. Pogadalim, pośmialiśmy się z niespodziewanego spotkania. Pani trudno było odejść od nas, ale w końcu ruszyła  do innych stoisk.

Wróciła za pół godziny. - Nie mam już siły - powiedziała nieśmiało - syn powiedział: "Lepiej wracaj do dziewczyn na stoisko 21, tam sobie odpoczniesz". Ryknęliśmy śmiechem, bo wyszło na to, że klienci uważają nasze stoisko za swój dom. Gadamy tak i gadamy, a tu do stolika podchodzi jakaś skromnie ubrana starsza pani, na oko po 70, i odzywa się: - Szukam czegoś o PRL, ale u was nie ma... - Jak to nie ma?! - krzyknęła Pani Wspinaczkowa, zanim zdążyli odezwać się sami sprzedawcy - A TO, to co jest?  - i pokazała jej Coryllusa "Dzieci PRLu". Po chwili dowiedziała się, że pani szuka książek o PRL, bo w PRL było bardzo dobrze, i nieprawda, że półki puste, wszystko można było dostać, i były sklepy, gdzie szynka zwisała od sufitu, i można się było ubrać. - Dobrze było?! - nie wytrzymała Pani Wspinaczkowa -  A ile pani miała dzieci? - Dwoje - odpowiedziała tamta. - A to ja mam więcej! - odpaliła Pani Wspinaczkowa. Tamta nie dała za wygraną, i z wielką energią zachwalała stanie w kolejkach. Na koniec Pani Wspinaczkowa zaczęła tracić cierpliwość. - Szynka, szynka, kto widział szynkę. A kto te czasy dobrze wspomina?! Dyskusja trwała, niektórzy się wkurzyli, a niektórzy pośmiali, ale pani książkę kupiła. I tak Pani Wspinaczkowa, nasza własna klientka, pomogła nam opchnąc książkę Coryllusa innej, przygodnej klientce.

Nalewki, Ufko, nie było, były znowu czekoladki. I była woda mineralna w dwóch wielkich butlach. Stała pod stolikiem i jak ktoś się nie tak poruszył, waliła się ta butla pod nogi klientów, stojących po drugiej stronie. - Łap butlę, bo  leci...!!!! - to było stałe hasło. Więc jedna osoba łapała butlę, druga rozmawiała z Panią Wspinaczkową, a w tym czasie ktoś trzeci rozmawiał z panem, którego siostra zostawiła 300 stron wspomnień z Ravensbrueck, albo z panem, którego wuj walczył u "Ognia",  i z pewnym językoznawcą, poetą, który z galanterią ucałował dłoń każdej z nas na powitanie.

Coś tam poszło, najwięcej "Bestii" Płużańskiego (książka o sędziach stalinowskich), której podobno księgarnie nie chcą, a u nas najlepiej schodzi. Ludzie przychodzili, kazali pozdrawiać blogerów, przyszła moja sąsiadka i zdziwiła się, że to mnie czyta, ktoś kręcił nosem, że nie spotkał tu "pana Konwickiego". Stanie po drugiej stronie stolika jest warte polecenia. Bez dwóch zdań.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Rozmaitości