Było u mnie małe spotkanie Salonowe. Bożena z tortem, o którym wyznała, że klapnięty, ale na który wszyscy się rzucili. Iza z Zuzią, za którą przez trzy godziny chodził pies, najpierw z sympatii, a potem z wyrachowania (ciasto w rączce). A na koniec, kiedy już snuliśmy straszliwe wizje nocy listopadowej, Łyżeczka zadzwoniła, że z Ju. i Chłopczykiem J. stoją właśnie pod drzwiami.
Łyżeczka, która była na spotkaniu autorskim w Wielkopolsce, ale beze mnie, bo tym razem nie mogłam, jechała do Wrocławia straszną poznańską drogą - znaną z kiepskiej przepustowości i wypadków - i tam zastanawiała się, gdzie stanąć na posiłek: "Sosenka to by wiedziała, który cmentarz wybrać...." - powiedziała do Ju. Nam relacjonowała to z Chłopczykiem przy piersi. Wtedy Ju., koleżanka Łyżeczki, posłuchała opowieści o dolnośląskich kryptach, któe snuli Adam z Izą, pokiwała głową i podsumowała: "To teraz wy się dziwicie, że nikt z wami nie chce jeździć na wycieczki????"
W kącie, tj. między oknem a ścianą chłodziło się wino od Bożeny, którego w końcu nikt nie wypił, bo prawie wszyscy to kierowcy, jedna matka karmiąca, dwoje maluchów, a ja do lustra nie pijam. A tu nawet krem w torcie był z jakimś ajerkoniakiem. Kiedy więc Łyżeczka dostała do ręki miseczkę z bitą śmietaną, ostrożnie spróbowała i zrobiła minę pt.: "Czy wy mnie chcecie otruć?" Ale to był tylko aromat migdałowy. Iza na pocieszenie opowiedziała jej przypowieść o metanolu ze słynną konkluzją: "pij szybciej, bo się ściemnia!"
Faktycznie, było już ciemno. Łyżeczka i Ju. wypiły trochę więcej różanej herbaty (Izo, pychota!) i ruszyły w dalszą drogę. Zuzia pomachała ciociom na pożegnanie. Obiecały, że za kilka miesięcy wrócą.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości