Sosenka Sosenka
107
BLOG

Granica

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 57

Ktoś mnie zaczepił, pytając o przyrodę w okolicach Ufkowa.  No, to  odpowiadam...

Domek Ufki oddziela od złotych pól i reszty świata zielony gąszcz. Ja wypatrywałam tej kępy już z okna samochodu. "To tam" - powiedziałam do drugiego Włóczykija, bo przecież ani on, ani nikt z gości, którzy pojawiają się tu po raz pierwszy, nie umieją z początku sami odnaleźć tego gospodarstwa. Trzeba po prostu wiedzieć, że to nie dziki lasek wyrasta w polu, ale sad z domem w objęciach... Niewidzialne - jest jak twierdza!

Bardzo lubię ten moment, gdy samochód, sunący w nieskończoność po szosie z Węgorzewa, zwalnia przy krzyżu przydrożnym. Cierpliwy Chrystus patrzy z niego na zaaferowanych wędrowców, którzy zastanawiają się nad każdym kolejnym krokiem: "A jak nadjedzie WOP??". To tu właśnie odbija brukowana droga, i nie chce się nawet wierzyć, że istnieją jeszcze takie drogi. A na niej, tam, dokąd sięga wzrok, stoi samotny dom, prawdziwy, chylący się ze starości przystanek PKS z zardzewiałą tabliczką, i  słup z gniazdem bocianym.

Dom, walący się przystanek i bocianie gniazdo. Ilekroć podążam do domu Ufki, zatrzymuję się przed tym właśnie obrazem. W prawo patrząc, widzę linię lasu w barwach khaki, i przychodzi do głowy  odkrywcza,  nawet lękotwórcza myśl: "Tam - już są Ruscy...". Brzmi  z lekka dziecinnie, wiem, ale gdy się człowiek wychowywał pod granicą czeską i niemiecką, najpierw w  obrębie małego ruchu granicznego, a teraz, siłą rzeczy, w strefie Schengen,  powoli przestaje rozumieć pojęcia zasieków, kamer i zakazów.  Ostatnie fragmenty bruku,  ostatni przystanek PKS, no i  gdzieś daleko te druty kolczaste (którymi nie przejmują się tylko  łaciate krowy), jedna  lipowa droga przecięta brutalnie szlabanem. Granica. Więc stoję tak i kręcę głową z niedowierzaniem. To miejsce to jest - koniec świata.  Ale i... początek czasu, dla mnie - prehistoria. 

By jednak dotrzeć do Ufkowa, trzeba wcześniej skręcić w lewo. Idzie się  wtedy po piaszczystej, pnącej się ku górze drodze, otoczonej  kolorowymi od kwiatów krzaczorami.  Ha! I na oczach drewnianego świętego Antoniego, przytulonego do płotu, można przekroczyć otwartą na oścież, drewnianą bramę, rzucić okiem na lewo, na huśtawkę zawieszoną przed oknem niebieskiego pokoju i drewniany składzik na wprost. Jest tu taki spokój i wzajemne zaufanie różnych włóczykijów, że Koteusz, przemykający akurat przez podwórze, najpierw wcale nie zauważa intruza.  Dopiero potem... I wtedy można wejść do chłodnej sieni, by  spotkać Gospodynię i narobić godnego wrzasku na przywitanie. 

Ale akurat ja najbardziej lubię ten kawałeczek Ufkowa, który styka się ze światem zewnętrznym. Samiuśką ich granicę. Za przydomowym klombem jest przygraniczny pas chaszczy i pokrzyw, leszczyn, czy innych drzew. Przedzieram się między nimi do samego płotu i opieram łokcie na dwóch sztachetach, rozsuniętych w kształcie litery V. To jest mój punkt obserwacyjny, już od zeszłego roku. Strażnica, z której patrzę z lubością w przestrzeń: na pola pszenicy i domki jakby "utopione" w złocie, niebo stykające się gdzieś dalej z ziemią, i bardzo ciekawe, bo niedające widoku na góry (jak niebo może się tak ciągnąć i nie być przesłonięte przez fioletowe wzniesienia? ha!).  Oddzielona gęstą zielenią od Kompaniji, patrzę i planuję wyprawy po horyzont. A to właśnie tam jest ukryta droga, będąca niegdyś linią kolejową do Królewca, wzdłuż której rośnie mnóstwo kolorowych kwiatów, zdziczałe jabłonie, jeżyny i krzaki głogu.

Do mazurskiego horyzontu najlepiej wędruje się wieczorem.  Tak  właśnie szliśmy z drugim Włóczykijem. Ufkowy gąszcz najlepiej opuścić wtedy, kiedy cienie na bruku są długie, niebieskie, a trawa pomarańczowa od późnego słońca.  Ludzie, idący  na spacer po ciepłych kamieniach, szepczą do siebie lub mówią półgłosem. Bociani rodzice skrzeczą ostrzegawczo  z wysokości swego obserwatorium. Daleko, na szosie wyje silnik wojskowego gazika. 

W Ufkowym gąszczu nie słychać ani tego, ani tego. Tutaj mam i starannie pielęgnuję w sobie myśl: przebywam poza granicami świata i nic mnie więcej nie obchodzi.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Rozmaitości