Pojawiające się ostatnio wzmianki o ewentualnym przeniesieniu broni jądrowej NATO z Niemiec do Polski to kolejny przejaw polityki USA wobec Rosji, polityki, w której Polska liczyła się zawsze i liczy nadal tylko jako środek, a nie cel.
Tak było w Jałcie, gdy uzgadniano optymalną sferę wpływów w Europie, tak było też w latach 60., gdy dla odstraszenia Rosji ewentualny odwet NATO przewidywano „w obszarze rzeki Wisły” („Manchester Gwardian” 10.XI.1962), co oznaczało, iż Polska będzie zmieniona w martwe pole atomowe. Kilka lat później „Chicago Tribune” (4.XII.1969) pisała o decyzjach szczytu NATO w Brukseli, w myśl których „Zachód będzie mógł użyć atomowych broni taktycznych”, by dać „ostateczne ostrzeżenie Sowietom”. Ponownie jednak jako obszar ataku wskazywano Polskę „i/lub” Czechosłowację, lecz nie ZSRR! Związek Radziecki został umyślnie wyłączony, „ponieważ atak jądrowy na jego terytorium nie spełniłby swego zadania ostrzegawczego, lecz spowodowałby natychmiastowy odwet”. Tak więc, ten „ostrzegawczy” atak jądrowy miał być przeprowadzony na linii Wisły, „na odcinku frontu o szerokości 250 mil i głębokości 50 mil i mógł przyczynić się do zniszczenia 3,5 mln domów, około 12,5 mln ludzi i okaleczenia jądrowego ponad 5 mln osób”.
USA w dalszym ciągu testują Rosję, ryzykując jednak nie swoje bezpieczeństwo ani nawet nie bezpieczeństwo Europy Zachodniej, lecz kraju nadwiślańskiego – Polski. Ta sama metoda sprawdzania, jak daleko można się posunąć w relacjach z Rosją kilka lat temu realizowana była przy pomocy dyskusji o budowie tarczy antyrakietowej w Polsce, a obecnie wraca w postaci propozycji dotyczącej umieszczenia broni jądrowej na terytorium Polski.
Wszelkie mówienie, że takie działania zwiększą bezpieczeństwo kraju to przejaw skrajnej głupoty politycznej albo kompletnej nieodpowiedzialności rządzących wobec społeczeństwa, albo i jedno i drugie. „Czy Polskę spotka los Hiroszimy?” – to pytanie postawione przed laty przez Jerzego Jasieńskiego w jego książce „Od Wilna do Warszawy: moje refleksje. Zakończenie” (2009, s. 47) wraca więc po raz kolejny.
Inne tematy w dziale Polityka