Na gospodarkę światową patrzę okiem historyka. Nie wyznawcy monetaryzmu czy keynsizmu. Nawet na światową gospodarkę nie patrzę przez pryzmat socjalizmu czy liberalizmu bo są to doktryny bardzo młode, ponad 100 lat i niecałe 300, a historia człowieka to bez mała jakieś minimum 5000 lat. Nie ma dla mnie jednej uniwersalnej doktryny ekonomicznej. Są dobre elementy zarówno w jednych jak i drugich. I tak jak we wszystkim w życiu występuje tu efekt drugiej strony medalu. Z nauki ekonomii najważniejsza rzecz jaką wyniosłem to wiedza, że recesja czy kryzys jest takim samym elementem gospodarki jak choroba w życiu człowieka. Elementem niechcianym, ale od czasu do czasu zjawiającym się.
Niegdyś pisaliśmy już o wielkim kalectwie naszych czasów jakim jest brak nauki historii starożytnego Rzymu. Bo otóż w trwających 1000 lat Rzymu dziejach, oprócz tego że przerobiono wszystkie możliwe i znane nam dziś ustroje polityczne, i to w kolejności odwrotnej bo od ustroju demokratycznego, poprzez rządy wąskich elit senatorskich, zakończono na rządach cesarza, to nie tylko z problemami politycznymi ścierali się rzymianie, ale także z problemami gospodarczymi.
Po wojnach punickich gospodarkę rzymską zalała olbrzymia fala niewolników, co spowodowało spadek ich wartości i cen, co przełożyło się na to, że o niewolników już tak nie dbano jak wcześniej i efekt tego to Powstanie Spartakusa. Podbicie prawie całego świata śródziemnomorskiego, z jego ówczesnym spichlerzem czyli północną Afrykę spowodowało upadek rolnictwa w samej Italii. Do Italii napływało bardzo tanie zboże z Afryki i z innych podbitych krajów. W tym momencie przestała się opłacać produkcja rolna i rolnicy z Italii zaczęli napływać do Rzymu, gdzie zasilili miejscowy bezrobotny proletariat. Wpadamy teraz w kwadraturę koła. Bo dzięki taniemu zbożu, cesarze rzymscy byli w stanie karmić tych wszystkich dawnych bezrobotnych rolników, a jeszcze jak dodamy złoto rabowany w podbijanych państwach, to byli w stanie także organizować igrzyska (panem et circenses). Jak Rzym podbił w I wieku Armenię i zdobył przy okazji cały skarb miejscowego króla, to w rok po tym wydarzeniu w Rzymie znacznie zwiększyła się inflacja. Rzymianie nie pracowali na roli, żyli na koszt państwa i robili się z każdym rokiem coraz bardziej leniwi. Nie chcieli podejmować służby wojskowej czy pracy na roli. Problem rozwiązano wpuszczając w granice Imperium cywilizowane, albo przynajmniej wyglądające na cywilizowane plemiona germańskie. Plemiona te nie były głupie i jak widziały jak gnuśni są ci Rzymianie, jak myślą, że Germanie będą za nich wszystko robić, to w roku 476 Odokar odesłał koronę cesarską do Konstantynopola. Dla relaksu polecam historię starożytną, chociażby po to aby znaleźć argumenty za tym, że gospodarka starożytna to taka sama gospodarka jak nasza.
Należy obalić mit gospodarki kapitalistycznej. Otóż większości z nas wydaje się, że gospodarka kapitalistyczna jest najlepszą gospodarką na świecie. Gospodarka kapitalistyczna jest najlepszą gospodarką na świecie bo jest jedyną. Nie ma innych gospodarek, i czy będziemy je nazywać gospodarkami socjalistycznymi, korporacyjnymi czy jakie tam słowotwórstwo stworzy nam wyraz, zawsze mówimy o tej samej gospodarce. O gospodarce, która istnieje odkąd człowiek wynalazł pieniądz. A w tej gospodarce są bardzo proste reguły. Znane każdemu, zdrowo myślącemu człowiekowi, i nie potrzebne są żadne uniwersyteckie kursy ekonomii. Zasady te to m. in.:
- tanio kupić z zyskiem sprzedać;
- sprzedawać to co ludzie chcą kupić
- pamiętać o tym, że w pewnym momencie rynek musi się nasycić
Te zasady obowiązują od zawsze w każdej gospodarce. Oczywiście nam, wychowanym w PRLowskim socjalizmie wydawało się, a części nadal się wydaje, że kapitalizm jest najlepszy i jest tysiąc razy lepszą gospodarką od gospodarki socjalistycznej. Otóż nie. Największy błąd gospodarki socjalistycznej w Polsce po II WŚ polegał na tym, że była to gospodarka nastawiona na wojnę. Co złego jest w centralnym planowaniu? Przecież wszystkie firmy planują. Patrzą jaką miały sprzedaż w poprzednich latach, jak kształtują się trendy na rynku, i wtedy podejmują decyzję ile danego produktu należy wyprodukować. Oczywiście nie nazywa się to centralnym planowaniem a marketingiem rynku (czy jakieś inne mądre słowo). I w przeciwieństwie do socjalizmu, robią to ludzie co się na tym znają. Błąd socjalistycznego planowania polegał na tym, że on przewidywał przede wszystkim wojnę. Dlatego zamiast budować fabryki obuwia, budowaliśmy fabryki czołgów. Zamiast rozwijać linię produkcji czekolady, rozwijaliśmy linię produkcji pocisków. Zamiast małych powiatowych szpitali, budowaliśmy wielkie szpitale, do których w razie wojny z zachodem będą napływać kontuzjowani żołnierze sojuszniczych (wtedy jeszcze Układu Warszawskiego ) armii. Mieliśmy czołgi, pociski, wielkie szpitale. Nie mieliśmy czekolady, butów i wielkich lunaparków. Na dobicie tego wszystkiego wojna z zachodem nie wybuchła. Gospodarka PRL musiała paść. Dodać można jeszcze, że braki papieru toaletowego trzeba tłumaczyć, że przecież Ci wszyscy TW te swoje meldunki musieli gdzieś spisywać, a nie da się jednocześnie produkować wystarczającej ilości armat i papieru.
Ktoś powie o globalizacji, że to odróżnia obecną gospodarkę od poprzednich. To niech taka osoba odpowie mi, co było głównym motywem napędowym wielkich wypraw morskich XV i XVI wieku? Jak dobrze pamiętam z powrotu niedobitków wyprawy Magellana najbardziej cieszyli się handlujący goździkami. Fakt, że to wszystko nie działo się tak szybko jak teraz, ale działo się. Hiszpanie wydobywali zbyt dużo złota w swoich amerykańskich koloniach. I już pod koniec XVI wieku mamy w Europie falę inflacji. Wszystko ze sobą połączone. W XIX wieku w Australii słabe zbiory, cieszą się Rosjanie bo będą mogli zwiększyć swój eksport zboża do krajów Brytyjskich.
Bo kiedyś nie było tylu kredytów i opcji walutowych. To teraz przeskok do Francji XVIII wieku. Zawsze wydatki planuj z głową. Albo zwalaj je na następne pokolenia, wszak kredyt znany jest od.. w prawie rzymskim jest na pewno. Wcześniej też pewnie musiał być. Ludwik XIV ma gest. Buduje Wersal. Ho, taki pałac to nie przelewki. Kosztuje. Bierze kredyty. Trzeba spłacać. Dobrze zorganizujemy jakąś wojnę. Ale pech ówczesnej Francji polega na tym, że jeśli jeszcze wojnę o sukcesję austriacką w 1740 roku jako tako przeszła, to wojna siedmioletnia zakończyła się klęską. A kredyty trzeba spłacać. Oczywiście można odwlekać. Ludwikowi XVI udaje się to do roku 1789. Próbuje coś reformować, ograniczyć wydatki. Ale gdzie ówczesna arystokracja chce słyszeć o tym aby przestać organizować bale? Przestać wspierać naszych wspaniałych poetów i filozofów. Nigdy. No i mamy rewolucję. Która oprócz tego, że wymiotła Bourbonów i arystokrację, załatwiła także masę niespłaconych kredytów. Swoją drogą, ktoś powie dziś, że telewizja kształtuje młodzież i powoduje u niej masowe zachowania. Goethe w tamtym czasie napisał „Cierpienia Młodego Wertera”. Po europie przetoczyła się masa samobójstw, młodych, nieszczęśliwie zakochanych mężczyzn. Nawet Kurtowi Cobainowi się tego nie udało powtórzyć. Pewnie w tamtych pięknych czasach gdy komentowano te samobójstwa po kawiarniach odwoływano się do tego co się działo 150 lat wcześniej gdy Szekspir napisał „Romeo i Julię”. A w czasach Szekspira? Jak nic zostaje nam Tristian i Izolda.
Idzie kryzys. I niestety kryzysu nie da się uniknąć. Przypomniał mi się pewien odcinek Bundych, w którym ta sympatyczna sąsiadka Mercy, pracownica banku, walczyła o tytuł bankowca miesiąca. By go zdobyć potrzebowała zdobyć jak największą ilość klientów. No i kredyt zaproponowała nawet sprzedawcy damskiego obuwia. O.. i proszę mamy już jedną przyczynę dlaczego kryzys musiał wybuchnąc.
W naszych czasach nie liczy się ani przeszłość, ani przyszłość liczy się teraźniejszość. Czy ktoś takiej Mercy powiedział, że już kilka razy ludzkość się mocno przejechała na tym, że udzielono za dużo kredytów? Nie. Czy ktoś będzie rozliczał Mercy z tego jak będą wyglądały spłaty tych kredytów przez jej klientów? Nie, bo przecież dla dobra samego siebie co lat 7 trzeba zmieniać pracę. Najważniejsze, że zdobyła 12838137 klientów, przesunęła się na 2 miejsce najlepszych bankowców. I jest powód do imprezy. Ile takich Mercy pracuje w bankach?
Idzie kryzys, bo kryzys zawsze jest wtedy gdy jest nadprodukcją. Nadprodukcję likwiduje wojna, ale tej nikt nie chce, nikt w nią nie wierzy. No to będziemy biedować. Nie ma w firmach historyków są specjaliści od marketingu. Ich metoda na życie jest prosta. Co rok trzeba wymyślać nową modę, i wtedy sprzedaż będzie szła i szła do samego końca. Więc w tym roku będą telefony w obudowach żółtych, a w przyszłym w czerwonych. W tym roku auta będą opływowe, a w przyszłym wypromujemy nawiązujące do lat 50 tych. I tak się udawało, przez rok, dwa, trzy, pięć. Mody się zmieniały, a ludzie wszystko kupowali.. aż. No przecież nie można mieć 10 samochodów, zwłaszcza gdy spłaciło się tylko 1. No przecież nie można mieć 10 komórek, bo potrzebna jest 1. Nie można co rok wymieniać lodówkę, tylko dlatego że sąsiadowi się zepsuła, i my nie możemy być gorsi. A specjaliści od marketingu uwierzyli. Bo przecież można modę zmieniać. Jak mawiał Stanisław Anioł: Mądremu wystarczą dwa słowa, a głupiemu i referatu mało. Ilu takich mamy takich Marketingowców od przydługawych referatów?
Idzie kryzys bo. Gdy byłem małym dzieckiem to zawsze zastanawiał mnie fenomen bicia rekordów świata. Chciałem zadać tacie pytanie, co to będzie jak w końcu zostanie ten rekord ustanowiony tak, że nikt już nie będzie w stanie go pokonać. Nigdy pytanie nie zadałem, tylko patrzyłem jak dodawano setne, tysięczne, dziesięciotysięczne części sekundy. Tylko co to ma wspólnego ze sportem? Więc już wszystkie rekordy mamy ustanowione. Trzeba je teraz wyzerować. Albo kryzys to zrobi, albo wojna.
Ludzkość kiedyś miała cel. Cele różne. A to zbawić świat, a to podbić świat, były to cele wzajemnie równoważne. Od czasu do czasu ktoś ruszał na podbój świata, podemolował trochę krajów. Nie udawało mu się. Przychodził czas na odbudowę, na rozwój ekonomiczny, na zbawianie świata. I tak się kręciło. Dzisiaj mamy cel jeden: rozwój zrównoważony. Wygląda to tak: część będzie produkować samochody, coraz więcej tych samochodów, jednocześnie naklejać na te samochody nalepki, że oto pojazd ekologiczny. Z tych pieniędzy nalepkowych z kolei są finansowani Ci, którzy walczą z tymi samochodami. I wszystkim wydaje się, że będzie dobrze, i że będzie to tak trwać. No to nie będzie.
Kryzys wymiecie wielu porządnych ludzi, ale przedewszystkim zmiecie falą głupoty i brak szacunku dla historii. I z tego akurat cieszyć się należy.
Inne tematy w dziale Polityka