„Przyjdzie mi się pożegnać z ojczyzną", „Wiele projektów i współpraca z Polską legnie w gruzach" - ostrzega dzisiaj profesor Wolszczan. Taktyka obrony, która może wydawać się dziwna w aktualnej sytuacji profesora, jednak nie jeśli spojrzymy na to jak traktowany jest Profesor w Polsce, w świecie naukowym...
Moja Dziewczyna studiowała fizykę w Toruniu, na uniwersytecie, na którym profesor Wolszczan teoretycznie pracuje i wykłada. Piszę „teoretycznie", gdyż jak wiemy jest on przede wszystkim związany ze swoją uczelnią w USA. Wprawdzie jego wykłady figurują w planach zajęć studentów, ale są one realizowane w postaci jednorazowych wielkich masówek, organizowanych raz na miesiąc, czy dwa. Wówczas to do Torunia przyjeżdża profesor Wolszczan we własnej osobie, co jest wielkim wydarzeniem na wydziale fizyki UMK, którego pracownicy starają się mu przymilić na każdy możliwy sposób. Natomiast sam profesor, zachowuje się jak na Gwiazdora przystało. W tej chwili przypominają mi się dwie historie, ale jakże charakterystyczne...
Pewnego razu studentom ze starszego roku, którzy nie mieli zaplanowanych zajęć z profesorem Wolszczanem, przerwano ćwiczenia i polecono udać się na właśnie zaczynający się wykład pana profesora. Powód: na wykład nie przyszło wielu „rozkładowych" studentów i sala była tylko do połowy zapełniona, a Profesor Wolszczan woli kiedy sale na jego wykładach są pełne...
Gdy sala już pękała w szwach przychodził czas na wykład. Profesor oczywiście wyjaśniał (tym, którzy jeszcze nie wiedzieli), że na codzień pracuje w USA i „nie miał czasu" przygotować slajdów w języku polskim. Następnie po wyjaśnieniu tej kwestii technicznej, Profesor informował, że ponieważ na codzień wykłada w USA, w języku angielskim, wykład tu, na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK w Toruniu, prowadzić będzie również w języku angielskim - tak podobno jest przyzwyczajony (jakie to szczęście dla studentów, że profesor zdecydował się na pracę w USA, a nie np. w Japonii...).
Pomijam tu już opowieści o tym jak prawie cała kadra naukowa nadskakuje i przymila się prof. Wolszczanowi na każdy możliwy sposób (chyba wszyscy słyszeli o wożeniu go taksówką z Okęcia do Torunia i z powrotem).
Przykładów tego gwiazdorstwa jest więcej (chociażby to ciągłe wspominanie o swojej medialności o rozpoznawalności), ale już powyższe wystarcza, by zrozumieć dlaczego profesor mówi to co mówi, tzn. odgraża się „zerwaniem współpracy z Polską". On jest bowiem do czegoś takiego przyzwyczajony, do takiego tupania nóżką- „posyłajcie po mnie taksówkę, sale zapełniajcie na moje wykłady studentami, bo chyba cenicie sobie współpracę zagraniczną, a beze mnie może być trudniej...". I profesor, żerując na kompleksach i zaściankowości części naszych naukowców, dostaje od polskich kolegów, to czego chce.
Smutne. Smutne tym bardziej, że ten obraz bufona i pajaca (jakim widzi go duża część studentów, właśnie tych studentów, którym prof. Wolszczan „nie boi się spojrzeć w oczy"), został teraz dodatkowo wzbogacony o wizerunek bezkompromisowego, pozbawionego jakichkolwiek moralnych zasad, obrzydliwego szpicla i karierowicza, który dla kariery zrobi wszystko. I, bądźmy szczerzy dużo bardziej pasuje on do obrazu konfidenta, niż do obrazu genialnego naukowca, który to obraz pozostał gdzieś daleko w cieniu. O ile już całkowicie nie legł w gruzach, niczym współpraca profesora z Polską...
social.
PS
Swoją drogą, to te groźby zerwania współpracy z Polską dobitnie pokazują co dla Profesora jest ważniejsze - polska nauka (o której wypowiada się z taką troską), czy własna osoba.
"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny."
"przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna"
Prof. Marcin Król
"Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad
"Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni"
Bronisław Komorowski
Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka