Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Niebo znów zaroi się od śmigłowców a ze stoczni wypłynie okręt podwodny jednorazowego
zanurzenia. Dzielne oddziały WOT będą stały na straży drogi do Torunia, by nie zdarzył się
już żaden wypadek ministrowi.
Idzie,idze bajoku
Tere fere kuku
P24 był produkowany po zaprzestaniu produkcji P11, więc nie jest prawdziwe stwierdzenie, że produkowaliśmy jednocześnie inne dla siebie inne na eksport.
Nie było sensu iść w P24 mając w bliskiej perspektywie P45 i P50.
Druga rzecz: problem z pozyskaniem silników. Prace nad naszymi przeciągały się, a trudno było kupić od innych.
Nie było eksportu Łosia, były tylko plany.
Tu też nie widzę problemu.
Przypomnę, że na deskach kreślarskich był już Miś.
T55 Merida musiały być wycofane, bo mieliśmy więcej czołgów niż mogliśmy. Mieli wycofać T72, a zostawić T55?
Malezyjskie T72.... ten czołg jest owszem może i lepszy niż nasz Twardy, ale tylko, bo powstał parę dobrych lat później. Świat i technika nie stoją w miejscu.
Natomiast modernizacja T72 nie ma sensu. To właśnie jest wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Może dla krajów typu Malezja, to ma sens, ale u nas .... żadnego.
Pan pisał o produkcji. Data oblatania prototypu nie ma tu nic do rzeczy.
https://pl.misc.militaria.narkive.com/eCsMa2Tl/na-jakie-samoloty-sobie-moglismy-pozwolic-w-1939-roku
Jasne.
Zapraszam tu:
https://www.dws.org.pl/viewtopic.php?t=2562
W latach dwudziestych, zamiast modernizować armię, trzymano trzysta tysięcy Szwejów w koszarach.
Ci żołnierze, będąc w cywilu, produkowaliby dochód narodowy, który powiększałby modernizację. Wiadomo było, że przez kilka, sowiety nie rozpoczną kolejnej wojny.
Dzisiaj podobnie - nasze generalsko - majorowe wojsko żąda trzysta tysięcznej armii.
Nie będzie dla nich strzelb i hełmów, ale będzie kim dowodzić i kogo musztrować.
Sukcesy na froncie są tam, gdzie frontowe decyzje podejmuje sierżant z porucznikiem.
Niemcy, Amerykanie, przeszkoleni przez jankesów Ukraińcy.
----
Oj Smoku, Smoku. Gdy się pisze taka notkę warto szukać prawdy, a nie opierać się o fejki historyczne.
Silniki do eksportowych samolotów były bo były to silniki zagraniczne. A że wszyscy widzieli, że "jakaś" wojna się zbliża już na kilka lat przed wojną rynek na najlepsze (wówczas) komponenty był zablokowany, francuski producent silników miał zamówienia na lata i to od sojuszników Francji. Był moment, że chcieliśmy kupić te silniki dla siebie, ale oni wtedy musieliby je zabrać swoim innym sojusznikom z planów produkcyjnych. Silniki do P24 eksportowanych pochodziły z wcześniejszej puli zamówień złożonych przez zagranicznych odbiorców i były dostarczane do fabryki do montażu w "ich" samolotach. To w momencie krytycznym nie była kwestia pieniędzy, tylko braku takich zdolności u siebie i niemożności zamówienia "na szybko".
Próby opracowania własnego odpowiedniego silnika (silnika odpowiedniej mocy i sprawdzonego) nie powiodły się do wybuchu wojny, choć próbowano. To nie jest tak, że ktoś bez tradycji, bez dużej fabryki jest w stanie opracować i od ręki zacząć produkować jakiś nowy udany silnik. Generalnie cały przemysł zbrojeniowy w Polsce kulał z powodu słabości "silnikowej". Tak lotniczy jak i czołgowy. Wszystko co projektowaliśmy padało z powodu braku silników odpowiedniej dla nowej konstrukcji mocy. Był to efekt niedorozwoju polskiego przemysłu silnikowego, bo po zaborach nie został na naszych ziemiach żaden producent silników . Startowaliśmy od zera. W czasie pokoju to nie boli bo wszystko można w miarę sprawnie kupić za granicą, ale gdy zaczyna pachnieć wojną zagraniczni dostawcy zaczynają pracować na rzecz własnego gospodarza i przestają przyjmować zamówienia zagraniczne "na szybko". Tak jest i teraz.
Podobny błąd powtórzyliśmy współcześnie. Największą głupotą było zaoranie ZM Wola - jednego z trzech wówczas obecnych producentów silników do T72 (na świecie). Bo deweloperom spodobały się ich grunty. Podpowiem - deweloperom o rosyjskich powiązaniach. Owszem to był nienowoczesny zakład, ale: miał ciągi technologiczne, doświadczoną załogę i przede wszystkim inżynierów i jakiś dorobek konstrukcyjny. Byłoby od czego zaczynać, chociażby kupując licencję, wtedy kiedy licencje były dostępne. Teraz nie ma od czego zacząć i chyba nigdy nie będziemy mieli "własnych" silników. I w tym sensie historia się powtarza.
Pieniądze to nie wszystko.
Dokładnie 👍
Zaoranie ZM Wola nie było głupotą. To było świadome działanie, a prawdziwie niepodległe państwo powinno sabotażystów pokazać publicznie i osądzić. Podobnie jak sprawców upadku gliwickiego Bumaru, Cegielskiego, stoczni, itd...
Należy też głośno mówić o jurgieltnikach wskazując największe kreatury.
Od tego sie zaczyna. A pracowite pszczółki a to dopiszą 'i' albo wstawią przecinek albo uwalą tarczę antyrakietową i Patryjoty dla Polski. Pracowite to wszystko jak cholera.
Eksportowe Łosie miewały modyfikacje zamawiane przez kupujących, ale lepsze od pozostających w kraju nie były.
I tak dalej, do samego zwycięskiego turbinowego końca.
Też mi źródło. Proszę sobie przeczytać choćby to: https://literia.pl/ksiazka-samoloty-wojskowe-w-polsce-1924-1939-978-83-11-13381-5
Pozwoli na wyjście z poziomu byłego gimnazjum.
Posiadam takową i jeszcze 1939-1945. Bardzo dobre opracowania.
O kilkanaście poziomów wyżej twoich militarnych notek.
Po kolei - wymiana P11 na mniejsza liczbę P24 nic by nie dała. Mielibyśmy jeszcze mniej samolotów. I po pierwszym okresie gdy utworzyła sie taktyka użycia Plaszczaków to i skuteczność mogła by byc podobna. Wbrew pozorom wyszkolenie i checi czasami jest ponad technikę.
Panu sie tylko wydaje że Ukraińcy tak sami z siebie tak a nie inaczej okreslili sposób szkolenia i nastepnie wykorzystania wojsk. Najwazniejsze bylo to ze ktoś kto zna realia miejsca i posiada nabiał i plecy ustawił wszystko na swoim miejscu. Prawdopodobnie znikneły ustawiane i 'szkolone' cwiczenia, raporty z palca i 'stany' niesprawnego uzbrojenia. Być może ktoś udrożnił na przykład też sądy wojskowe i taki złodziej czy zdrajca mógł wiedzieć że powinien się modlić aby dożyl do paki. Bo jakoś wielu nie dożylo albo musialo leczyć połamane kulasy w Moskwie.
Na pewno szkoleniem wojska zajęli się ludzie ktorzy wiedzieli jak wygląda walka a nie zajmowali się ceremoniałem pogrzebu peta i gonieniem kota. I chyba znam niektórych którzy takie szkolenia robili. Tak też da sie to przeprowadzić i tutaj. Pewnie chlopaki z 82 i 101 też nie dadza sie dlugo prosic. Z resztą - dlaczego w Polsce niektórzy krzyczą że WOT powinien byc pogoniony do czyszczenia latryn dla 'prawdziwego wojska'? A może dlatego bo szkoleniem WOTu (przynajmniej na początku) zajmowali się ludzie z Gromu i innych takich? Bo wedle krzyczacych po co strzelac po krzakach i uczyć walki skoro łatwiej i przyjemniej pisać sprawozdania ze szkoleń ktorych nikt nie robił a paliwo - wiadomo popłynęło?
Na Ukrainie też zauważono że smędzenie o 'starej pannie' nie podnosi walorów. No i ktoś zrobił czystkę w MSZ, administracji i mediach. Korespondenci RT i gadajacy do Sputnika też odczuli że to nie jest najzdrowszy ze sportów ekstremalnych...
Pora zrobić porządek i w Polsce. Na początek MSZ, administracja i wojsko. Balagan tam jest strasznie kosztowny. Nie stać nas a ciężkie czasy idą...
Krótki - Polska nie ma sprawnych czołgów: https://youtu.be/qkZYAn0d2f0
Długi - Polska nie ma armii i czym się różni ukraiński WOT od polskiego WOTu: https://youtu.be/m87rTjUe3vE