Smok Eustachy Smok Eustachy
78
BLOG

Gry

Smok Eustachy Smok Eustachy Kultura Obserwuj notkę 0

Miało być o grach to niech będzie o grach: w porównaniu z takim filmem czy serialem gry absorbują o wiele więcej uwagi i są drogie. Bilet do kina można obczaić za 30 zł, wypad zajmuje 3-4 godziny, serial na jakiejś platformie możesz mieć po wykupieniu abonamentu na miesiąc za 30 zł, oglądasz to na ogół kilka godzin. Przejście gry to często kilkadziesiąt, kilkaset godzin, ludzie grają tygodniami i miesiącami, w sieciówki latami. Nowa gra potrafi kosztować trzysta, czy pięćset, a nawet 700 złotych, trzeba dokupywać dodatki itp. Różnica jest, co tłumaczy wtopę Warnera na kwotę dwustu milionów dolarów, czyli 800 000 000 złotych. Wydali oni grę Suicide Squad: Kill the Justice League w którą nikt nie chce grać. Grupą docelową są tu bowiem fanatycy Batmana, Supermana i całego tego uniwersum. Miłośnicy tych bohaterów, czyli herosów. Twórcy natomiast zeszmacili te postacie zgodnie z założeniami wokizmu będącego manifestacją neomarksizmu: biali mężczyźni pełnią funkcje kułaków, burżujów, sił reakcji, liszeńców i wszelakich wrogów ludu, czyli proletariatu zastępczego. Wonder Women jako kobieta ginie walcząc, a ci zostają opanowani i muszą zostać wykończeni. 

https://youtu.be/Ur6KaXEDnic?si=x9kam2EGwJU42kd4


Nie dziwi was zatem reakcja graczy, którzy nie chcą inwestować w to coś, co trafiło ostatnio do bezpłatnej dystrybucji dla abonentów Amazon Prajma, gdzie pasuje do Ringów of Pała.

Przykład ten jest cenny ze względu na swoją klarowności i wyrazistość: reakcja odbiorców jest zdecydowana z uwagi na specyfikę medium. Akolitę np. ktoś obejrzy jak już ma wykupionego DisnejPlasa. Trudno też szukać w świecie gier odpowiednika tzw hejtłoczingu: nie będziesz grał przez 100 godzin żeby się wkurzać. Zadziwiająca gadka, że woke jest wprowadzana do popkultury dla pieniędzy dowodnie tu jest obalona. Jak widać generuje straty. W materiale Drwala Rębajły jest mowa o firmie Sweet Baby, która jest akolitą postępu, wpychając kij w szprychy przemysłu gejmingowego. O ile wczesniej na ogół gry znajdowały odbiorców mimo starań owego Słit Bejbi, o tyle tutaj włozyli ten kij na tyle skutecznie, że się gra wywróciła.

Zabawne są zaś wynurzenia, która nie dostrzegają sedna sprawy wywodząc że to, że sio.

Tymczasem w kinach święci tryumfy film Deadpool i Wolverine, przyjęty z uznaniem gdyż bohaterami jest tam dwóch mężczyzn. Ponoć tam nie ma nawet fabuły. Ale odpowiada gustom grupy docelowej, która sobie go ogląda. Podobnie Andor został dość ciepło przyjęty, gdyż jest oparty na 3 mężczyznach: Andorze, Luthienie i Gollumie. W Mando bohaterem jest Mando. Przy czym wyciąganie Mon Monthmy, która jest zbędna i do wycięcia jest przykładem trollerskiej erystyki.

Napięcie powoduje tu dostosowywanie gier do wrażliwości współczesnego gracza. Przy czym nie podają imienia i naswiska tego gracza, którego gustem się kierują. Gdyby powiedzieli, że kierują się gustem gracza Kowalskiego a gust pięciu milionów innych graczy mają gdzieś, byłoby łatwiej. Albo – deweloperzy gejmingowi kierują się gustem 50 graczy i 500 niegraczy, a gust 5 milionów mają gdzieś. 500 niegraczy to aktywiszcza, które nie grają bo nie umieją, ale pyszczą. Wprowadzenie bohaterów gier wyglądających jak zapasione aktywiszcza musi wywołać określone napięcia. Niech takie gry robią, które mogą być utrzymane przez wspomnianych 50 graczy. A nie płaczą że wtopili 200 milionów. Gdyby ideowo nie było to spaszczone to ludzie by jednak w to grali, bo jakoś to wygląda.

Idźmy teraz do drugiego zagadnienia, czyli do komiksów:

II 

Jak wiecie ja oglądam filmy, dlatego zajmę się kwestią przenoszenia różności z komiksów do filmów:

Grono odbiorców filmów superbohaterskich/popkulturalnych na świecie jest większe niż grono odbiorców komiksów i to z kilku przyczyn: komiksy są najbardziej popularne w USA i jest ich dużo. Filmów Marvela jest niewiele, dwadzieścia parę przez co każdy taki film waży dużo więcej od komiksu. Komiksy nie są zwarte i nie tworzą spójnej całości. Historie były wiele razy resetowane i opowiadane od początku, konsekwencje są tu poważne i pomijane. Weźmy takiego Blejda (Blade – gość w długim czarnym płaszczu i ciemnych okularach walczący z wampirami) – ma on konkretną filmową kreację i zdziwienie jest, że fani są fanami tej kreacji i nie obchodzi ich, że w zapomnianych przez Boga i ludzi komiksach chodzi w żółtym wdzianku. Nie chcą żółtego wdzianka bo filmy ukształtowały obraz tej postaci w świadomości kolektywu. Jeśli powstanie 4 część to będzie wojna o wspomniany imidż (image).

https://youtu.be/ErU4c9dqgDk?si=lE3wq2GBMW1A1ou3


Zagadnienie przenoszenia motywów z komiksów, gier etc. do świata filmu powoli staje się palące. Doszły też do tego gry i spodziewać się możemy prób bezmyslnego przenoszenia mechanik growych na ekran. Weźmy tu różne metody przywracania zdrowia bohaterowi: w grach obrywa on potwornie i muszą być metody szybkiego leczenia. Np. apteczki w Wolfsztajnie czy Doomie, jakaś regeneracja itp. Nie przeniesiesz potiona jeden do jednego: wyobraź sobie że w grze rozjeżdża cię walec ale masz 1% życia, wypijasz potiona (eliksir) i jesteś zdrowy. No nie przejdzie to. Dlatego tak trudno zrobić adaptację gry. No i jeszcze fabuła gry jest obliczona na dziesiątki godzin a tu upychają ją do 2 godzin. Przecież obecnie sporo ludzi nie gra, bo im się nie chce. Oglądają zapisy gier na Jutupce, albo tzw. lajwy na platformie Twitch (dalej: Tłicz), są bowiem ciekawi co dalej i jak się to skończy. Tak jak się film ogląda, identyczne nastawienie. Są tryby fabularne, gdzie trudność gry jest znikoma. Są one przeznaczone właśnie dla osób która są ciekawe zakończenia, a samo granie interesuje je średnio.

Weźmy tu Gwiezdne Wojny: robiąc trzy filmy możesz pominąć wiele kwestii, np. czy opłaca się wozić ziemniaki po galaktyce. Ale gdy wyrasta ci ogromne uniwersum to takie kwestie nabierają znaczenia. Największa pułapką Oryginalnej Trylogii (dalej: OT) są duchy mocy. Lucas używał ich oszczędnie, ale co do zasady są one elementem niszczącym fabułę, bo za dużo wiedzą i są zbyt pomocne. A tu w sekłelach wprowadzili interakcję owych duchów z materią i powinny te duchy mocy się zebrać i wtłuc Snołkowi. W OT nie musieli definiować zasad podróży międzygwiezdnych w nadprzestrzeni, ale potem stało się to niezbędne. Teraz podróże te są niemal natychmiastowe, wszędzie jest blisko, co ma określone konsekwencje.

Prekłele przyniosły nam szybkie przemieszczanie Jedi, które nie pojawia się nigdzie indziej poza Mrocznym Widmem. Mamy też latającego robota R2-D2, który potem nie lata, a mógłby. Po remoncie np. Mamy też radosne definiowanie zasad świata przedstawionego w materiałach uzupełniających, bez poważnej refleksji nad konsekwencjami. No i Maul jest, przywrócony do życia po przeciachaniu na pół. Poznaliśmy przygody górnej części, dokonania zadu Maula są wciąż nieznane. To jest kamień węgielny wszystkich późniejszych absurdów gwiezdnowojennych. Jak Maul przechodzi to wszystko przejdzie, każdy twórca baboła czuje się usprawiedliwiony.

Czy należy zatem opracować kryteria ostrej selekcji, czy może bezkrytycznie przepuszczać całą sieczkę, wszystkie wytwory chorej grafomanii, absurdy i idiotyzmy? Tylko dlatego, że jakiś grafoman, ignorant, osób inteligentny inaczej, wprowadził jakiś bicz świetlny, kask z corthosis czy inny badziew w jakimś komiksie? Wydaje się, że nie ma tu koniecznej świadomości w fandomie. Panuje opinia, że jeśli jakaś durnota została wprowadzona to jej wyciągnięcie w sferę percepcji szerokiej publiczności jest uzasadnione. No nie i po trzykroć nie: zasypcie te bicze świetlne i kaski i zostawcie, gdzie są. Nie wyciągajcie tego. Nie mówcie, że jakiś idiotyzm jest OK bo jest wprowadzony. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Kilka zdań wyjaśnienia: 1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze. 2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie. 3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata. Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia. 4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota. 5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie? Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura