Na początku wojny zasypiałem z świadomością że Kijów się broni. Budząc się sprawdzałem, czy broni się dalej. Ale miałem świadomość, że któregoś dnia się obudzę i Kijów padnie. Teraz zaś żywię przekonanie że Ukrainie się uda. Sójka w bok ruskim trolom. Jak to fika, jak to się unosi, jak gupoty opowiada. Wystarczyło napisać że nasi zestrzelili ruski śmigłowiec i od razu był kwik. Ale dzisiaj ja nie o tym:
Zacznijmy od serii dogrywek w kwestii floty:
Podstawowym uzbrojeniem okrętu podwodnego jest torpeda. Z jednym małym wyjątkiem o którym później. Obecnie z wyrzutni torpedowych często można wystrzeliwać spod wody pociski przeciwokrętowe bądź nawet manewrujące podwoda-ziemia. Miny można stawiać. Ale zabranie min czy pocisków może być wtedy kosztem zmniejszenia zapasów torped. Dalszą możliwością jest wydzielenie specjalnych miejsc na zapasy rakiet. I teraz przechodzimy do tzw SSBN czyli okrętów podwodnych z napędem jądrowym uzbrojonych w rakiety balistyczne z głowicami atomowymi albo gorzej (termojądrowymi). Okręty te służą do odstraszania atomowego i jest to ich główna zaleta. I tu przechodzimy do naszych antykoncepcji projektu Orka: to miał być taki mini SSBN z licznymi wyrzutniami pocisków manewrujących zdolny odpalać salwę takich pocisków. Przy czym dla Rosji jest tu żadne, niewielką siłą rażenia takie pociski dysponują. Amerykanie atakując Irak ile tysięcy takich Tomahawków wystrzelili? Idea była taka że dostaniemy Tomahawki z bronią jądrową i tak powstanie nasz mini-SSBN zdolny odstraszyć Rosję gdyż rozliczne miasta rosyjskie będą w naszym zasięgu atomowym.
Problem jest taki że nikt nam tego atomu nie da i sami sobie też nie zrobimy. Dlatego pociski samosterujące stanowić będą balast który zwiększa rozmiary i ograniczy możliwości okrętu. Był chyba nawet projekt holowanej przyczepki z rakietami.
Zauważcie lakoniczność publikacji, które mówią o zdolności przenoszenia Tomahawków: czy mówimy o 6 pociskach czy czterdziestu sześciu? Ogólnie mamy tu pełno lania wody.Wyglada to tak jakby ktoś precyzował wymagania stawiane samochodiwi rodzinnemu: 5 miejsc, silnik, poduszki, wyświetlacze, bagażnik itp. i na końcu dodał jedno małe dodatkowe: że ma to być wywrotka zdolna do przewozu 5 ton ziemi. I cały projekt idzie w kosmos bo się nie da.
Drugą kwestią są NordStrimy: tylko okręty podwodne są w stanie po cichu zaminować te instalacje a jak coś nawet storpedować. Nie wiem czy kumacie ale na dnie morza to leży i rozwalenie tego jest w naszym najlepiej pojmowanym interesie. Przy pierwszej nadarzającej się okazji powinniśmy je zlikwidować. Oczywiście bez związku i przypadkowo. Ale takiej akcji się nie omawia w prasie fachowej. Co za indolenty.
Przenosimy się nad wodę: o fregatach Miecznik mówią różnie. Ponoć wybór rozwiązania angielskiego powoduje, że będą to okręty o profilu przeciwpodwodno-oceanicznym. Tymczasem na Bałtyku Rosjanie mają 1 (słownie jeden) okręt podwodny i będzie trzech na jednego. Owszem, sprowadzą sobie skądinąd kilka jednostek ale ile? Innych flot nie ogołocą. Robi się tu cyrk bo podawane przez komandorów w poprzedniej notce możliwości przeciwlotnicze tych fregat mogą się okazać przesadzone.
W komciach była tam też mowa o fińskich kutrach rakietowych klasy Hamina a nie Hamana. Hamana to są damskie majtki. W każdym bądź razie Wiki donosi że pociski te mają zasięg około 14 kilometrów czyli służą do samoobrony. Fregaty mają zaś mieć możliwość obrony strefy o promieniu a tak z 50 kilometrów albo i 150 albo i więcej. I pociski przeciwlotnicze dalekiego zasięgu to już są duże krowy i skomplikowane. I drogie.
W każdym bądź razie zwracam uwagę na ezopowy język różnych publikacji które pomijają konkrety. A poruszając się w sferze konkretów mamy do czynienia z minami. Nowoczesne miny mogą być zaawansowanymi urządzeniami z wyrafinowaną możliwością rozpoznania celów i porażania ich. Zwalcza się takie miny używając bezzałogowych podwodnych łodzi, które możemy nazwać dronami. Jest to czynność czasochłonna więc dobrze by było mieć możliwość obrzucenia torów wodnych i podejść do wrogich baz złomem metalowym czyli starymi lodówkami, pralkami itp. Na każdą setkę złomów jedna prawdziwa mina wyglądająca jak lodówka. Muszą sprawdzić wszystkie i się nie będą wyrabiać.
To tyle z kwestii morskich. O artylerii holowanej tym razem nie będzie. Pooglądajcie sobie dr Piotra Napierałę:
https://youtu.be/4e3RgY_6QoA
który opowiada różne dziwne historie. Nie ma tu jakiejś konkretnej myśli polemicznej tylko jest takie pitolenie. Tymczasem nikt nie podważył do tej pory naszych zdolności do wystawiania Taktycznych Grup Batalionowych. Możemy wg Bartosiaka wystawić teoretycznie 40 takich grup a praktycznie 10. Czyli każda grupa taka jest zbierana z 4 na zasadzie: tu są lufy, tam magazynki, tu są auta a tam opony, tu są śrubki a tam nakrętki. Ciekawe. Ale dzisiaj ja nie o tym bo o granicach:
Kto ogarnął geografię Ukrainy? Granice z Rosją i Białorusią to około 1700 kilometrów plus Krym czyli łącznie 2000 km. Dlatego przy użytych siłach stały front mają tam w okolicach Kijowa. Gdzie indziej jest dziki zachód czyli bronią się miasta a między nimi hulaj dusza Winnetou. Rosja wykonała manewr taki, że poborowych miało nie być dlatego nie było 2 i 3 rzutu na zabytkach z lata 60-tych. Zabytki te wystarczą do utrzymania zajętych terenów i okupacji ich. Teraz powoli je mobilizują ale słabo to idzie.
Nasza zagrożona granica to w najgorszym razie cała wschodnia z Ukrainą, Białorusią, Litwą i Obwodem Kaliningradzkim (chwilowo w granicach Rosji). Jest to zaledwie 900 kilometrów z jednej strony. Podczas gdy Ukraina jest z 3 stron okrążona strategicznie. Wniosek jest zatem taki że u nas nasycenie wojskiem będzie większe i inaczej będzie to wyglądać. W jakim stopniu Armia Nowego Wzoru uwzględnia ten czynnik? Bo ci od antyarmii nowego wzoru nic nie uwzględniają. Marazm intelektualny. Antyarmię reprezentuje Krzysztof Wojczal. Ależ on pitoli też:
https://youtu.be/StuIWM3ws88
Za jakie grzechy ja tego słucham?
Dalej nie wiadomo od kiedy Abramsy były dla nas dostępne? Bo Ukraina nie miała widoków na te czołgi i radzi se jak może. My mamy teraz, ale nie wiadomo od kiedy. Obrona przeciwlotnicza leży zaś i kwiczy. W poszczególnych rodzajach wojsk mamy pewne niewielkie ogniska nowoczesności:
250 czołgów Leopard + docelowo 120 Krabów + 350 Rosomaków + 75 Langust + docelowo 120 Raków.
Versus
500 czołgów Twardy i T 72 + 1100 BWP-1 + 362 Goździki +105 Dan + 90 Gradów +30 RM-30
Pytanie jest zatem takie czy tworzymy oddzielne wysokosprawne jednostki na nowym sprzęcie czy rozpraszamy nówki wśród złomu? Armia Nowego Wzoru powinna oprzeć się na jednostkach wyposażonych jednolicie w nowy sprzęt. Tu gotowość powinna być wysoka. A gotowość jednostek na złomie ocenić należy na 30 czy 405 max. Realnie.
Dobra to na razie tyle. Popatrzcie na mapę i pojmijcie, że u nas takie marsze na Kijów stukilometrowe nie powinny być możliwe. Na północy mamy jeziora i tam powinny walczyć jednostki wyposażone w realnie pływający sprzęt. Dzięki znajomości terenu będą one mogły skracać sobie drogę. Chyba że spotkaniowa bitwa bewupów na Śniardwach?
Kilka zdań wyjaśnienia:
1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze.
2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie.
3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata.
Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia.
4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota.
5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie?
Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka