Kto wie dlaczego w wojsku posiłki to są oddziały rezerwowe wzmacniające i uzupełniania, a nie np. obiad? Ale ja nie o tym: Otóż zajmijmy się dzisiaj Bałtykiem. Akwen ten stał się przedmiotem debaty:
https://youtu.be/4atYTfVokrc
Mowa jest o Marynarce Wojennej i jej roli w walce z Rosją. Udział biorą kmdr rez. Mirosław Ogrodniczuk, kmdr por. Tomasz Witkiewicz, dr Jacek Bartosiak, Marek Budzisz. Ja natomiast aby nie przedłużać napiszę, jak to wygląda naprawdę:
1. Najbardziej przydatne są okręty podwodne, dlatego ich nie mamy już. Woda w Bałtyku ma właściwości utrudniające wykrywanie OP. Zdolne są one działać skrycie w warunkach przewagi nieprzyjaciela. Podstawowym ich zadaniem w razie wojny jest rozpirzenie NordStrimów. Są one w stanie zrobić to skrycie atakując torpedami. Mogą też minować akweny. Aby wyczerpać temat dodam, że miały być 3 nowe w programie Orka ale sprawa się rypła. Jest to program kosztowny i zarżnięto go nierealnymi wymaganiami: nosiciele samosterujących pocisków których nie mamy. Nikt takich okrętów nie ma na stanie bo to jest bez sensu i celowo wykończyli program stawiając nierealne wymagania. Drugim absurdalnym wymogiem było budowanie 2 okrętów w kraju.
2. Małe okręty (kutry torpedowe/rakietowe): z nimi problem jest taki że nie są w stanie bronić się przed samolotami. Jest jakaś minimalna waga skutecznego zestawu obrony przeciwlotniczej (radary, rakiety, działka, komputery) i jest on za ciężki dla małych jednostek. Bez rozwiązania tego problemu przeżywalność ich będzie żadna.
3. Nasz torpedowiec obecnie wozi turystów w Kołobrzegu. Super rejsy polecam.
4. Fregaty: w swoim czasie obowiązywania doktryny Komorowskiego/Sikorskiego/Siemoniaka/Tuska byłem zdania że ponieważ odpuszczają i tak to można zostawić same etaty w ministerstwie i zbudować krążownik. Krążownik jest fajny i ładnie wygląda. A teraz to nie wiadomo co z fregatami Miecznik, które mamy zbudować chociaż nie ma rakiet dla ORP Ślązak. Przypuszczam że ekstaza związana z Miecznikiem jest przedwczesna i skończy on jak Orka.
II Rys historyczny
Teraz krótka powtórka z historii przedwojennej: wtedy w Kaliningradzie siedzieli Niemcy i nazywał się on Królewiec, a tak poza tym to się nie zmieniło nic. W prostej linii od Bałtijska do Helu jest ok 70 kilometrów co ma określone konsekwencje. Przypomnę plany naszych operacji wojennych:
1. Peking – 3 niszczyciele spierniczają do Anglii.
2. Worek – Okręty podwodne uwiązane wokół Helu.
3. Rurka - Plan położenia zapór minowych, zakończony klęską.
Wszystko to miało zapobiec desantowi niemieckiemu. Na szczęście Niemcy nie podjęli próby desantu bo nie było szans przeciwdziałania: wyobraźcie sobie że 1 września o 4 rano rozpoczyna się desant. Niemcy wypłynęliby jeszcze w czasie pokoju i mogliby dopłynąć nie niepokojeni pod nasze wybrzeże. Żaden dowódca okrętu by ich nie ostrzelał za pokoju. Okręty Podwodne dostały pozwolenie na walkę dopiero około 10 rano. Wtedy byłoby już pozamiatane. Nie ma skutecznego sposobu obrony przed zaskakującym atakiem bo trzeba by zaatakować jednostki na wodach międzynarodowych w czasie pokoju. I wężykiem to proszę sobie podkreślić.
III Co się zmieniło?
Obecnie nasze armatohaubice Krab są w stanie skutecznie ostrzelać port w Bałtyjsku. Z okolic Braniewa jest ok 30 km więc dadzą radę spokojnie. Dlatego średnio nadaje się on na bazę w razie konfliktu. Dodatkowo są jeszcze rakiety.
IV
Wspomniani komandorzy na siłę próbują znaleźć zastosowanie dla postulowanych fregat: epatują scenariuszem takim: desant helikopterowy w Trójmieście i zajęcie portów, aby umożliwić rozładunek statków z wojskiem. I tu fregaty miałyby coś pomóc, ciekawe jak? Śmigłowce poprzedzi salwa pocisków przeciwokrętowych które zniszczą wspomniane jednostki. Desant to ja jednak bym zwalczał rakietami przeciwlotniczymi, artylerią lufową (holowaną!), artylerią rakietową (Grady), piechotą, BWPami i czołgami T 72. Zauważcie że wróg nie będzie dysponował możliwościami prowadzenia ognia kontrbateryjnego bo skąd? Jakoś Ukraina i Rosja nie wiedzą że artyleria holowana nie ma sensu i skutecznie ostrzeliwują się z takich dział. Tylko u nas się nie da. Może ktoś ten paradoks objaśni w końcu? W każdym bądz razie fregaty w czasie ataku będą znajdować się w Szczecinie albo gdzieś dalej na zachodzie. W Goteborgu mogą być.
Innym zastosowaniem naszych fregat jest niedopuszczenie do przerzucania przez Rosję okrętów z innych akwenów. No sorry – jak Duńczycy to puszczą przez cieśniny to mamy przerąbane. Kolejny pomysł to wzmocnienie przeciwlotniczej obrony wybrzeża. To lepiej te wyrzutnie i radary posadowić na kołach i rozśrodkować w kraju.
V
Jak widać w razie wojny fregaty są średnio przydatne. Zastanowić się należy czy nie będzie przypadkiem odwrotnie: to nie fregaty wzmocnią naszą obronę przeciwlotniczą tylko obrona przeciwlotnicza kraju będzie musiała wydzielić siły do obrony fregat i zostanie przez to wydzielenie dodatkowo osłabiona? W tym momencie oświadczam, że interesuje mnie tylko wojenna przydatność fregat bo komandorowie wyszukują im zastosowania pokojowe. Ma to być uzbrojenie pokojowe przydatne tylko w czasie pokoju. Dodają do tego odstraszanie Rosji. Rosji nie da się odstraszyć w ogólności, a w szczególności wybudowanie 3 okrętów nie zniechęci sowietów do podjęcia szturmu na Warszawę. Przed 2 Wojną chcieliśmy odstraszać Niemców flotyllą bombowców Łoś, które miały bombardować lotniska i przemysł aż po Szczecin. Niemcy się w ogóle nie bali tego pomysłu bo mieli myśliwce, postulowana flotylla bombowców przy największych staraniach nie byłaby w stanie zrealizować postawionych przed nią zadań nawet przy kompletnym braku przeciwdziałania przeciwnika. Sprawa skończyła się 40 Łosiami w służbie liniowej i jest to wielka kompromitacja. Odstraszanie odpada. Zostają defilady, na morzu nazywane paradami. Do tego się nadają nasze fregaty przyszłe i tyle.
Generalnie jeśli mówimy o flocie to schematy sprzed 1939 roku się powtarzają.
Co oni tam opowiadają o morzu jeszcze? Mogło mi coś umknąć. Aha: fregatę łatwiej wyeliminować niż batalion czołgów, bo wystarczy jedna rakieta i do widzenia. W sensie fregata wyeliminowana z akcji. I na koniec najważniejsze: zauważcie że Bartosiak podaje konkretne analizy dotyczące skuteczności okrętu: przy ataku 10 rakietami przejdą 2 (statystycznie), tymczasem komandorowie reklamowe teoretyczne dane, ile to taki krążownik nie naśledzi, naobserwuje i nazestrzela. Widać że zawyżają możliwości aby uzyskać finansowanie, Bartosiak zaś realną rzeczywistość opisuje.
Na koniec ogłoszenie drobne:
Bez związku z powyższymi rozważaniami przyznaję sobie stopień komandora nadporucznika. A na zdjęciu ORP Dragon - nasz pierwszy krążownik. Cześć Jego Pamięci!
Kilka zdań wyjaśnienia:
1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze.
2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie.
3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata.
Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia.
4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota.
5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie?
Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo