„Świat znowu będzie normalny. To będzie świat Azjatów, tak jak było zawsze, z wyjątkiem ostatniego tysiąca lat. Zaiwaniają jak szaleni, by tak się stało, podczas gdy my konsumujemy jak szaleni…”.
Cywilizacja to miasto. Badacze i inżynierowie dokonują swoich odkryć w miastach, rzadko w sennych wioseczkach w Tennessee czy Bieszczadach. Idea też ciąży ku miastom. Filozofowie i futuryści nie przemawiają przecież do dzięcieliny czy gżegżółki. Ci uznani konfrontują swoje myśli na uniwersytetach i w telewizji. Inni – choćby i w parku, na skrzynce po pomarańczach i z ptasią kupą na ramieniu.
Czy rozwój miast może dać nam dzisiaj obraz tego, jak rozwijają i zwijają się cywilizacje? Naturalnie. I my się właśnie zwijamy.
Metropolie azjatyckie puchną w oczach. Nie pierwszy raz w dziejach. Oto ranking 10-u największych miast w ostatnich dwóch tysiącach lat.
1. Rzym (450 tys. mieszkańców)
2 Luoyang (Honan) Chiny (420 tys.)
3 Seleucia Irak
4. Alexandria Egipt
5 Antiochia Turcja
6 Anuradhapura Sri Lanka
7. Peshawar Pakistan
8. Carthage Tunezja
9. Suzhou Chiny
10. Smyrna Turcja
1 Kordoba Hiszpania (450 tys. mieszkańców)
2 Kaifeng Chiny (400 tys.)
3 Konstantynopol (Stambuł) Turcja
4 Angkor Kambodża
5 Kioto Japonia
6 Kair Egipt
7. Bagdad Irak
8 Nishapur Iran
9 Al-Hasa Arabia Saudyjska
10 Patan (Anhilwara) Indie
1. Londyn (6,6 mln mieszkańców)
2. Nowy Jork (4,2 mln)
3. Paryż
4. Berlin
5. Chicago
6. Wiedeń
7. Tokio
8. Sankt Petersburg
9. Manchester
10. Filadelfia
Największe miasta podwoiły swoje rozmiary. Do listy dołączyły Szanghaj, Buenos Aires i Kalkuta.
Największe miasta potroiły swoje rozmiary i zmieniła się kolejność w rankingu. Prym wiodą
1. Tokio (35 mln mieszkańców)
2. miasto Meksyk (19 mln)
3. Nowy Jork (18 mln)
4. Sao Paulo (18 mln)
5. Bombaj (17 mln)
6. Delhi (14 mln)
7. Kalkuta (13 mln)
8. Buenos Aires (13 mln)
9. Szanghaj (12 mln)
Rok 2015 (wg przewidywań ONZ)
Do pierwszej dziesiątki dołączą Dhaka (Bangladesz), Lagos (Nigeria), Karaczi, Kair, Manila, Stambuł, Lima, Teheran i Pekin.
Trend wydaje się oczywisty. To koniec prymatu Zachodu, trwającego przez ostatni tysiąc lat. Obecnie w Chinach jest 160 miast powyżej miliona mieszkańców, w USA – tylko 49. Od połowy ubiegłego wieku 300 mln Chińczyków migrowało do miast. Kolejne 300 mln zrobi to w nadchodzących dekadach. Oznacza to, że do miast wywędruje niemalże połowa Chińczyków (jest ich 1,3 mld).
Prawdą jest, że miasta krajów rozwijających to kwintesencja wszystkich możliwych problemów metropolii – to smog, slumsy i przestępczość. Prawdą jest również, że miasta są i będą źródłem innowacyjności. I to miasta azjatyckie.
Raport dla Komisji Europejskiej
The World in 2025' szacuje, że w 2025 r. udział Chin i Indii w światowych inwestycjach w badania i rozwój osiągnie imponujące 20% (w stosunku do obecnych 10%).
Na tle ambitnych Chin, hardo dziażących ku nowoczesności, Polska wypada słabiutko. Inwestycje w badania i rozwój w 2006r wyniosły dla Chin 1,43% PKB, a dla Polski – niemalże 3 razy mniej (0,56% PKB). USA wypada na tym tle dobrze (2,62%), ale stale traci pole.
Jak to się ma do polityki klimatycznej? Dużo i głośno mówi się o tym, że ochrona klimatu może się stać dźwignią konkurencyjności (szkoda, że nie w polskich mediach). Co bardziej rzutkie kraje (w tym Chiny) ustawiają się na starcie wyścigu o nowe technologie. I o nową energetykę.
Niech no tylko eksperyment zielonych technologii wypali. Pewnie wtedy i Wen Jiabao i Obama kurcgalopkiem podpiszą porozumienie na rzecz redukcji gazów cieplarnianych.
Inne tematy w dziale Polityka