.
Wszystkim zainteresowanym historią Nysy polecam moją skromną, ale kolorową publikację o zabytkach tego miasta. Ten format pozwala na swobodne przeglądanie tekstu etc., link: Nysa zwana śląskim Rzymem
.
Wnetrze kościoła pw. św. Dominika w Nysie, fot. M. Sikorski
.
Dominikanie — jeden z największych zakonów w czasach średniowiecznych i nowożytnych — znaleźli też swoje miejsce w Nysie. Sprowadził ich tutaj biskup wrocławski Philipp Gotthard Schaffgotsch w 1748 roku. Zajęli oni miejsce franciszkanów, którzy z braku pieniędzy odstąpili od odbudowy kościoła po zniszczeniach wojny prowadzonej przez Fryderyka Wielkiego. W roku 1776 dokonano pobłogosławienia będącego jeszcze w trakcie budowy kościoła, nadając mu wezwanie św. Dominika (pobłogosławienie to jeszcze nie konsekracja, ale jej daty nie znamy). Budowę ukończono w 1788 roku, ale pewne prace murarskie trwały jeszcze w 1797 roku.
Z końca XVIII wieku pochodzi też wystrój i wyposażenie kościoła. Na szczególną uwagę zasługują barokowe freski na sklepieniu, które przedstawiają sceny związane z życiem św. Dominika i chwałą Zakonu Kaznodziejskiego. Żyjący w średniowieczu, na przełomie XII i XIII wieku, św. Dominik należał do największych, obok św. Franciszka z Asyżu, postaci Kościoła katolickiego. Jemu przypisuje się wielką jak na XIII wiek działalność kaznodziejską, on też założył Zakon Kaznodziejski, czyli dominikanów (Ordo Praedicatorum), którego zadaniem miało być rozpowszechnianie Słowa Bożego na całym świecie. Czasy życia św. Dominika należały do tragiczniejszych w dziejach średniowiecznej Europy: klęska wypraw krzyżowych, Kościół stojący w obliczu rozkładu religijnego i moralnego, powszechna nędza i konflikty władzy papieskiej z cesarską, a przede wszystkim różne ruchy heterodoksyjne, w tym działalność katarów i waldensów. Ich nauka i postawa, aczkolwiek pełna chrześcijańskiej miłości i humanitaryzmu, pod wieloma względami sprzeczna z papieską doktryną religijną, stała się przyczyną prowadzenia ewangelizacji właśnie przez dominikanów.
Dramat życia religijnego, niepowodzenia i klęski społeczne oraz rozlana krew stworzyły w umysłach ówczesnych ludzi świadomość czasu ostatecznego. Ta właśnie świadomość legła u podstaw jednej z największych przemian religijnych w katolicyzmie, jaką spowodowała działalność zakonów żebraczych — franciszkanów i dominikanów, głoszących na sposób verbo et exemplo ewangelię. Apostolstwo dominikanów, zainspirowane przez samego św. Dominika, wyrosło z przekonania o bliskim końcu świata, ze świadomości życia w czasach ostatecznych. Jego dzieło ewangelizacji zaowocowało szybko w całej niemal Europie. Ta fascynująca postać i jej kult trwający od wielu stuleci zainspirowały powstanie licznych dzieł sztuki rozsianych po dominikańskich kościołach. Jednym z przykładów apoteozy cnót św. Dominika oraz upamiętnieniem jego życia są barokowe malowidła ścienne w kościele pod wezwaniem św. Dominika w Nysie.
Dosyć złożony, typowy dla retoryki baroku program ideowy sześciu malowideł otwierała pewna inskrypcja, która do niedawna znajdowała się na łuku tęczowym (obecnie trudno ustalić, kiedy i z jakiego powodu usunięto ją; ostatnio ks. prof. K. Dola opublikował archiwalne zdjęcie wnętrza tego kościoła, pochodzące z ok. 1935 roku, na którym wyraźnie można zauważyć, że inskrypcja była w dobrym stanie i czytelna; zob. ks. Kazimierz Dola, Dominikanie w Nysie 1749–1810, Opole 2009, s. 51; o tej inskrypcji wspominał też B. Ruffert, przedwojenny niemiecki historyk, zob. Bernard Ruffert, Neisse einst und jetzt, Neisse 1899, s. 46).
Była to łacińska inskrypcja będąca jakby kluczem do zinterpretowania treści ideowych malowideł: „Lilla fax arDens baCuLVs lIber atqVe CatellVe stellaqVe sVnt nostrI syMbola saCra PartIs” (tłum. „Lilie, płonąca pochodnia, kij pielgrzyma, księga, pies i gwiazda są świętymi symbolami naszego Założyciela”). W średniowiecznych życiorysach św. Dominika podano pewną historię, która pozwoli nam zrozumieć te dziś tajemnicze słowa. „Matka jego przed urodzeniem dziecka śniła raz, że nosi w łonie szczenię, które ma w pysku płonącą pochodnię, gdy zaś wyszło z jej łona, pochodnia zapaliła cały świat. Także pewnej niewieście, która trzymała dziecko do chrztu, wydawało się, że chłopiec Dominik miał na czole błyszczącą gwiazdę, która oświetlała cały świat” — tak oto czytamy w jednym z najstarszych życiorysów św. Dominika, napisanym przez dominikanina, biskupa Jakuba de Voragine, zawartym w zbiorze „Złota legenda”, powstałym w XIII wieku.
.
Fragment kościoła pw. św. Dominika w Nysie, fot. M. Sikorski
To właśnie pies i pochodnia są atrybutami tego świętego. Zresztą samo imię wyraża tę ideę: Dominicanes — łac. „pies Pański” (pies w znaczeniu pozytywnym jako symbol wierności). Dominikanin Piotr Ferrandus, jeden z pierwszych średniowiecznych autorów życiorysu Dominika, porównał go też do płonącej pochodni: „Albowiem Jego słowa płonęły jak pochodnia, gdyż przyszedł w duchu i mocy Eliasza”. Te słowa odzwierciedlają rangę św. Dominika, a ogień Eliasza stał się jego symbolem. Malowidła przedstawiają kilka wydarzeń z życia św. Dominika oraz sceny alegoryczne związane ze znaczeniem i doniosłą rolą dominikanów w procesie ewangelizacji świata. Zapewne zostały one zainspirowane najstarszymi życiorysami tego świętego, w tym m.in. tekstem wspomnianej „Złotej legendy” Jakuba de Voragine. W każdym razie niektóre sceny tych malowideł są całkowicie zgodne z tekstem tego życiorysu. Cykl sześciu malowideł otwiera scena w prezbiterium, nad ołtarzem głównym, przedstawiająca „Wizję św. Dominika”. Widzimy tu św. Piotra i św. Pawła, którzy wręczają Dominikowi laskę podróżną i księgę — zapewne Ewangelię, a w dole zauważamy wizerunek kuli ziemskiej i psa z pochodnią w pysku — symbol dominikanów.
W „Złotej legendzie” Jakuba de Voragine czytamy: „Pewnego razu św. Dominik modlił się w kościele św. Piotra w Rzymie o rozszerzenie swego zakonu. Wtedy ujrzał książąt apostołów Piotra i Pawła, którzy w chwale przybyli do niego i dając mu: Piotr laskę, a Paweł księgę, rzekli: Idź i nauczaj, bo do tej służby wybrany zostałeś przez Boga”. Drugie malowidło przedstawia scenę „Ustanowienia reguły zakonnej oraz zatwierdzenia zakonu dominikanów i dominikanek”. Widzimy tu Jezusa Chrystusa w obłokach niebieskich, z krzyżem, trzymającego włócznie płonące — symbol gniewu na ludzkość, oraz Maryję w klęczącej pozycji, a niżej św. Dominika z regułą zakonną w ręce oraz zakonników i zakonnice dominikańskie. Scenie tej towarzyszy łaciński napis: „Regula S.Augustini” (dominikanie wzorowali się na regule augustianów) oraz „Suscita praedicationes, Eccli. 36, v. 17” (Wypełniły się proroctwa, Syr 36, 14). Zapewne scena ta też została zainspirowana „Złotą legendą”, gdzie m.in. czytamy: „Gdy św. Dominik był w Rzymie i starał się u papieża o zatwierdzenie swego zakonu, pewnej nocy podczas modlitwy ujrzał oczyma duszy Chrystusa, który stał w powietrzu i trzymając w ręce trzy włócznie potrząsał nimi nad światem. […] Wówczas Matka Jego szybko podbiegła i zapytała, co chce uczynić. […] A Matka Boża prosiła: Pohamuj swój gniew i poczekaj jeszcze trochę. Mam bowiem sługę wiernego i dzielnego zapaśnika, który, cały świat przebiegając, pokona go i podda pod Twoje panowanie. […] Wówczas Najświętsza Panienka pokazała Chrystusowi św. Dominika, Chrystus zaś rzekł: Zaprawdę, dobry to i dzielny zapaśnik, on gorliwie wypełni to, o czym mówiłaś”. Inny zaś fragment tego dzieła mówi o wyborze reguły: „Św. Dominik powrócił więc i oznajmił braciom wolę najwyższego pasterza. Bracia zaś w liczbie około 16, wezwawszy uprzednio Ducha Świętego, wybrali jednogłośnie regułę świętego Augustyna, doktora i znakomitego kaznodziei, skoro oni sami również z nazwy i działalności mieli być kaznodziejami”.
Logicznym następstwem przedstawienia zatwierdzenia reguły i ustanowienia zakonu jest przedstawienie apoteozy dominikanów. Dlatego trzecie malowidło ukazuje „Chwałę zakonu dominikanów w obliczu Świętego Imienia Jezusa”. Przedstawienie to, chociaż ma triumfalny charakter, posiada wybitny element religijny, gdyż pokazano tu adorację Imienia Jezusa przez św. Dominika, św. Katarzynę, a także wielu papieży dominikańskiego pochodzenia, których postacie związane są z propagowaniem tego kultu (postacie te oznaczono skrótami ich własnych imion). A wszystkich ujęto wokół kuli ziemskiej — tutaj symbolu rozpowszechniania się zakonu. Dla ściślejszego podkreślenia idei kultu Imienia Jezusa uzupełniono to przedstawienie o pewne numery psalmów, których pierwsze litery według łacińskiego tłumaczenia — Wulgaty — tworzą Imię Jezus (uzupełnieniem tego jest skrót łacińskiego zwrotu mówiącego o uwielbieniu Imienia Jezusa: „or[retur]. S[anctum]. N.om[en]”).
W tej barokowej retoryce obrazowej nie brak przedstawień wyrażających wiarę w Święte Imię Jezusa, a przy tym wiarę w cud i to w najwyższym jego zakresie, czyli wiarę w cud wskrzeszenia zmarłego. Przedstawione to zostało w czwartym malowidle, które ma charakter historyczny (oczywiście w tamtejszym rozumieniu tego słowa), a mianowicie widzimy tu scenę z życia św. Dominika „Wskrzeszenie architekta–muratora”. We wspomnianym wyżej życiorysie napisanym przez Jakuba de Voragine czytamy o wskrzeszeniu robotnika budowlanego, a właściwie muratora, czy jak inni wolą — architekta, i być może o tę historię tu chodzi: „W krypcie pod kościołem św. Sykstusa, architekta wynajętego przez braci mur nadwyrężony przywalił i zabił ciężarem spadających kamieni. Mąż Boży Dominik kazał jednak wynieść ciało z podziemi i modlitwą swoją przywrócił zmarłemu życie i zdrowie”. W celu głębszego podkreślenia znaczenia tego wydarzenia jako świadectwa wiary i siły świętości oraz dla wykazania ich źródeł użyto odpowiednich cytatów z Pisma Świętego. Mówią one o sile wiary i są aluzją do św. Dominika i jego mocy płynącej właśnie z wiary: „erat potens in verbis et in operibus” („a był dzielny tak w słowie jak w czynach”), Dz 7, 22.
Drugi zaś napis, też biblijnego pochodzenia, mówi bezpośrednio o wskrzeszeniu: „Adolescens, tibi dico suree, Et resedit qui erat mortuus” („Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! A zmarły usiadł”), Łk 7, 14. Oczywiście cud wskrzeszenia zmarłego, obok wiary w zmartwychwstanie Jezusa jako pierwowzoru powszechnego zmartwychwstania, był w tradycji dominikańskiej bardzo istotny i pojawił się kilka razy w życiorysie św. Dominika (w życiorysach innych świętych dominikańskich również).
Kościół pw. św. Dominika w Nysie, fot. M. Sikorski
.
Zmartwychwstanie jako najważniejsza prawda chrześcijańska jest skutkiem łaski zbawienia przez wiarę w słowa Ewangelii. Św. Dominik jako głosiciel i wyznawca Słowa Bożego zasłynął jako cudotwórca wskrzeszający zmarłych — tak mówią o tym jego życiorysy ( ale oczywiście to sprawa religii a nie faktu). Temu zagadnieniu nadano najważniejszą rangę i z tego powodu motyw ten powtórzono aż dwa razy w malowidłach. Następne malowidło („Wskrzeszenie Napoleona”) również dotyczy cudu wskrzeszenia. Widzimy tu św. Dominika, który wskrzesił Napoleona, bratanka kardynała Stefana de Fossaunova. O tym czytamy też w życiorysie napisanym przez Jakuba de Voragine: „Pewien młodzieniec, bratanek kardynała z Fossa Nuova, Stefana, skacząc na koniu przez rów spadł i zabił się. Gdy przyniesiono go do św. Dominika, ten modlitwą swoją przywrócił go do życia”. Św. Dominika porównywano do proroka Eliasza, a nawet mówiono, że działał w jego mocy. Dlatego pierwowzoru dla sceny z Napoleonem szukano w dziejach tego proroka.
Z tego powodu widzimy na malowidle napisy mówiące o wskrzeszeniu syna wdowy z Sarepty przez Eliasza: „Domine, Deus meus, revertatur, obsecro, amina pueri huius in viscera eius, et exaudivit Dominus vocem” („Panie, Boże mój, błagam Cię, niech dusza tego dziecka wróci do niego”), 1 Krl 17, 21. „Wskrzeszenie Napoleona” — jedna z ważniejszych scen z życiorysu św. Dominika — ma też doniosłe znaczenie w dziejach polskich dominikanów. Wszystkie życiorysy św. Jacka, od najstarszych, jak napisany przez dominikanina lektora Stanisława w XIV wieku i późniejsze dzieła, z czasów nowożytnych, jak dominikanina A. Grodzickiego, a także dominikanina A. Bzowskiego, w tym jego dzieło o bł. Czesławie, wspominają o tym wydarzeniu. Także wszystkie dominikańskie dzieła hagiograficzne dotyczące świętych tego zakonu, a dzieł tych jest naprawdę olbrzymia ilość.
Nawet ks. Jan Długosz, wszystkim znany historyk, pisał o tym zdarzeniu. Św. Jacek, bł. Czesław i bł. Herman zostali wysłani do Rzymu przez biskupa Iwona Odrowąża i tam spotkali św. Dominika. Byli oni świadkami wskrzeszenia Napoleona — tak pisano w ich życiorysach. To zdarzenie spowodowało, że wstąpili do zakonu dominikanów, a wskutek tego założyli na Śląsku i w Polsce pierwsze dominikańskie klasztory. Niestety nyskie malowidła nie przedstawiają tych postaci przy scenie wskrzeszenia Napoleona, aczkolwiek w XVIII wieku historia Jacka i Czesława była bardzo znana wśród dominikanów śląskich. Świadczyły o tym liczne dzieła wydawane na temat tych postaci i ich działalności. Ubóstwo rozumiane jako jedna z najważniejszych zakonnych cnót było przez św. Dominika traktowane na równi z ubóstwem ewangelicznym.
Dlatego też wyeksponowano ten wątek i z nim spotykamy się w ostatnim z nyskich malowideł. Jest to scena, która przedstawia marynarzy i statki oraz św. Dominika. Zapewne ona też została zainspirowana wspomnianym średniowiecznym żywotem napisanym przez Jakuba de Voragine: „Pewnego razu św. Dominik przeprawił się łodzią przez jakąś rzekę w okolicach Tuluzy. Przewoźnik zażądał od niego denara zapłaty za przeprawę, lecz mąż Boży obiecał mu królestwo niebieskie za oddaną przysługę i dodał, że on sam jako uczeń Chrystusa nie posiada złota ani pieniędzy”. Dlatego tej scenie towarzyszy napis pochodzący z Pisma Świętego: „Argentum et aurum non Est mihi” („Nie mam srebra ani złota”), Dz 3, 6.
Malowiddło ścienne, kościół pw. św. Dominika w Nysie, fot. M. Sikorski
.
Te malowidła (trzy małe nad chórem są nieczytelne, ale wszystko wskazuje na to, że nie mają przedstawień figuralnych) tworzy wspólnie pewną całość, której ideowym celem jest apoteoza cnót św. Dominika oraz chwała zakonu dominikańskiego. Jest to zespół malowideł, które pod względem artystycznym nie mają wysokich walorów, ale pod względem ideowym wyrażają ważne dla chrześcijaństwa treści. Mianowicie głoszą wiarę w siłę ewangelizacji i Słowa Bożego na sposób verbo et exemplo, czego świadectwem miało być pełne cudów życie św. Dominika. Autor malowideł w dawnym dominikańskim kościele, powstałych zapewne w końcu XVIII wieku, nie jest znany. Można przypuszczać, że mógł to być malarz działający na zlecenie tego zakonu, mający doświadczenie w malowaniu tematów poświęconych apoteozie zakonu i jego założyciela.
Inne tematy w dziale Kultura