Pani Ewa Sowińska, rzecznik praw dziecka, chciała zlecić ekspertyzę psychologiczną w sprawie propagandy homoseksualnej ukrytej w Teletubisiach. Niby nic, zwyczajna głupota, a zrobił się z tego ogólnopolski wybuch śmiechu. Śmieją się wszyscy, ze wszystkiego: z pani Sowińskiej, z pszczółki Mai co bzyka, z Bolka i Lolka, z sierotki Marysi, która zadawała się z krasnoludkami. Nawet zagraniczne gazety piszą o sprawie, a dziennikarze zadają pytania rzecznikowi Komisji Europejskiej.
Ta sprawa sama w sobie jest mało ważna, ale jest konsekwencją czegoś całkiem poważnego, a mianowicie wyboru pani Sowińskiej przez Sejm na to stanowisko, na początku roku 2006.
Pani Sowińska była dawniej członkiem PZPR, później aktywistką katolicką, a ostatnio działaczką i posłem LPR. W wyborach na rzecznika praw dziecka miała trzy konkurentki: jedną z LPR, jedną z PiS i jedną spoza świata polityki, ale z poparciem Platformy Obywatelskiej. Tą ostatnią była Anna Leśnodorska, prawniczka specjalizująca się się w prawach człowieka oraz w problemach dzieci i młodzieży.
Działaczka partyjna Sowińska wygrała w Sejmie. Wygrała z kandydatką PiS i z drugą kandydatką LPR po dość skomplikowanych przepychankach, bo układ koalicyjny (wówczas zwany paktem stabilizacyjnym) kazał dać to stanowisko właśnie jej. Wygrała z Leśnodorską, gdyż z przyczyn politycznych nie miała żadnych szans kandydatka kompetentna, ale spoza świata polityki, do tego popierana przez Plaformę Obywatelską.
Cała Polska śmieje się z pani Sowińskiej, ale tu nie ma nic śmiesznego: dzieci nie mają ochrony, którą mieć powinny ze strony swojego rzecznika. A jest tak, ponieważ stanowisko rzecznika zostało ukradzione dzieciom przez koalicję rządzącą.
Wikipedia o Ewie Sowińskiej (kliknij)
Wywiad z Anną Leśnodorską (kliknij)
Przedruk artykułu opublikowanego 30 maja 2007 w serwisie wiadomosci24.pl
Inne tematy w dziale Polityka