Bronisław Geremek odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego. Wiele dyskusji wśród europejskich polityków wywołała groźba, według której ma on z tego powodu stracić mandat posła w parlamencie europejskim.
Czy profesor Geremek postąpił słusznie?
Bronisław Geremek był już lustrowany kilkakrotnie i dlatego nikt właściwie nie twierdzi, że obowiązek złożenia nowego oświadczenia lustracyjnego był w jego przypadku sensowny. Tym, którzy Geremkowi nie przyznają słuszności, chodzi o co innego: o to, że obywatel powinien podporządkować się ustawom, w tym również ustawom kiepskim.
Ale bardzo ważne dla demokracji jest, aby posłowie (wszystko jedno, jakiego parlamentu) nie mogli być poddawani naciskom. W demokracji parlament nie może podlegać innym władzom.
A jeśli można posłom grozić utratą mandatu, o ile nie spełnią takich czy innych warunków wymyślonych w trakcie kadencji, to możliwości nacisku są wielkie. I nie ma tu znaczenia, jakie to są warunki. Zamiast dodatkowego oświadczenia lustracyjnego mógłby to być np. test inteligencji lub test na zawartość narkotyków we krwi. Albo, dla byłych działaczy PZPR, obowiązek napisania samokrytyki z przeprosinami za dawną działalność partyjną. Albo nawet test sprawności fizycznej - w końcu obywatele mają prawo wiedzieć, czy wybrani przez nich posłowie mają dość sił, by rządzić.
Ponadto posłowie do Parlamentu Europejskiego nie są członkami polskich władz, lecz władz Unii Europejskiej. Ich obowiązki wynikają więc z prawa unijnego. W tej sytuacji fakt, że polska ustawa nakłada na nich jakiś nowy obowiązek, jest nieporozumieniem. Zignorowanie tego rodzaju ustawy jest normalną reakcją posła europejskiego, któremu leży na sercu, aby jego parlament mógł działać bez nieuprawnionych nacisków czy ingerencji z zewnątrz.
Każdy obywatel powinien szanować prawo, ale tym bardziej członek władz Unii Europejskiej powinien szanować, a nawet aktywnie bronić, podstawowych zasad prawa, na jakich opiera się demokracja w Unii. I dlatego Geremek słusznie zrobił nie wysyłając oświadczenia lustracyjnego, czyli ignorując nowo utworzony obowiązek, który stanowi niebezpieczny precedens.
Dodajmy, że ustawa wymaga oświadczenia lustracyjnego od europosłów, ale nie od pani Danuty Hübner, która jest komisarzem europejskim. Polskie władze twierdzą, że będą usuwać niepokornych posłów z parlamentu europejskiego, ale zabrakło im śmiałości, żeby zagrozić usunięciem pani Hübner z Komisji Europejskiej. A więc ustawa lustracyjna dotyczy wielu osób, ale omija osoby najważniejsze. Trudno mieć szacunek do takiej ustawy.
Czy decyzja Geremka była aktem odwagi?
Z pozoru Bronisławowi Geremkowi nic nie grozi, gdyż z reakcji europejskich polityków jasno wynika, że Geremek mandatu nie straci.
Ale ustawa lustracyjna przewiduje w tym przypadku inne poważne konsekwencje, a mianowicie zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 10 lat. Zakaz ten jest automatyczny (bez procesu) i jest tak szeroki, że Geremek nie będzie mógł kandydować w żadnych wyborach, nie będzie też mógł być profesorem na uniwersytecie (a Geremek jest właśnie profesorem) ani dziennikarzem.
Zakaz pracy dziennikarskiej, i to bez wyroku sądu, to z resztą powrót do epoki Gierka: wówczas cenzura stosowała tzw. zapisy na osoby, czyli zakazywała niektórym osobom publikowania czegokolwiek. Zapisy na osoby zostały zlikwidowane w roku 1980, na mocy porozumień sierpniowych wynegocjowanych właśnie m.in. przez Geremka. Powrót do tego typowo totalitarnego pomysłu jest potężnym argumentem dla tych, którzy podkreślają podobieństwa między IV RP a PRL.
Bronisław Geremek pozostanie zapewne posłem w parlamencie europejskim do końca obecnej kadencji. Ale pozostałe konsekwencje wynikające z ustawy lustracyjnej mogą go dotknąć.
W szczególności prawo europejskie pozwala polskim ustawom ingerować w kwestie wybieralności do parlamentu europejskiego (to co innego, niż pozbawienie mandatu europosła, który już został wybrany) - a więc ustawa lustracyjna może Geremkowi zagrodzić drogę do ponownego wyboru do Parlamentu Europejskiego w roku 2008, podobnie jak może mu zagrodzić drogę do polskiego Sejmu lub do powrotu na uniwersytet w charakterze profesora. Czy tak w istocie będzie - to zależy przede wszystkim od wyroku Trybunału Konstytucyjnego, na który czekamy. A treści tego wyroku przewidzieć nie sposób.
Podsumowanie
Bronisław Geremek wykazał się autentyczną odwagą, gdyż co prawda zapewne nie straci mandatu w trakcie kadencji, ale mogą na niego spaść inne dotkliwe skutki ustawy lustracyjnej.
Geremek słusznie zrobił odmawiając poddania się lustracji. Złamał tym sposobem ustawę, ale zrobił to w obronie podstawowych zasad prawa, do których należy wolność posłów od nacisków - a ta wolność wymaga, aby posłowie nie byli poddawani dowolnie wymyślanym obowiązkom, aby w trakcie kadencji nie tworzono nowych powodów utraty mandatu.
Przedruki tego tekstu
Zgadzam się na przedruki tego tekstu, zarówno na papierze jak w internecie. Proszę, byście w przedrukach nie pomijali nazwiska autora. Ponadto będę wdzięczny za informację mailem o każdym przedruku.
Marcin Skubiszewski, 29 kwietnia 2007
Kontakt do autora: mm@skubi.net
Inne teksty polityczne
Raport Macierewicza, bezpieczeństwo państwa i Trybunał Stanu
Sprawa Alicji Tysiąc
Dlaczego Balcerowicz musi odejść
Komisarz Marcinkiewicz
W PiS jest pusto
Nie oddaj Polski oszołomom
Kaczyński nie działa jak Lesiak, on działa jak Putin (o aferze Subotića)
Raport z wyborów prezydenckich na Ukrainie (2004)
O kombinacjach giełdowych Cimoszewicza (to już stara sprawa, 2005)
Kolejne teksty: Jeśli chcesz być poinformowany o nowych tekstach, możesz
- wysłać maila (nawet pustego) do notify@skubi.net (Twój adres pozostanie wyłącznie do wiadomości autora, wyłącznie w celu powiadamiania o nowych tekstach)
- albo, o ile znasz RSS, możesz go użyć
Inne tematy w dziale Polityka