Oto tekst Macieja Giertycha opublikowany w ostatnim numerze Opoki w Kraju.
Cele aktu płciowego
Są dwa. Unitywny i prokreacyjny. Akt płciowy ma zbliżyć i zjednoczyć małżonków oraz ma dostarczyć im potomstwa. Kościół zakazuje rozdzielania tych dwóch celów. Zakazuje antykoncepcji, gdyż ona usuwa cel reprodukcyjny z aktu płciowego. Zakazuje też zapłodnienia in vitro (IVF) i surogatek, gdyż one zachowując cel reprodukcyjny eliminują akt unitywny. Także oczywiście Kościół zakazuje masturbacji, która jest pozbawiona zarówno celu unitywnego, jak i reprodukcyjnego.
Oczywiście, akty homoseksualne też są zakazane, bo nie tylko eliminują reprodukcyjność, ale także nawet jeżeli są unitywne, to wobec niewłaściwych osób. Zakazane też jest cudzołóstwo, które zwykle jest przy stosowaniu antykoncepcji, ale nawet jeżeli nie, to jest unitywne wobec niewłaściwych osób. Bywa, że dochodzi do poczęcia dziecka – wtedy niekiedy stosowana jest aborcja, zabicie człowieka. A jeżeli nie, to będzie bękart, samotna matka, sytuacja społecznie wstydliwa i trudna. Bywa też, że są pary, które chcą tworzyć rodzinę, mieć dzieci, ale nie mają ważnego węzła małżeńskiego, bo jedno lub oboje są po rozwodzie albo ślub kościelny do niczego nie im jest potrzeby. Wtedy też mamy do czynienia z sytuacją, gdy akt unitywny jest wobec niewłaściwych osób. Staną się właściwe, gdy zwiążą się ważnym węzłem małżeńskim.
Niektórzy, stricte ortodoksyjni uważają, że akty płciowe nie są dopuszczalne, gdy niemożliwa jest prokreacja, w czasie ciąży, po menopauzie, w dniach bezpłodności cyklu miesiączkowego itd. Kościół jednak nie zabrania takich aktów płciowych między małżonkami. Wręcz zachęca do stosowania naturalnej regulacji poczęć, gdy z ważnych powodów, np. zdrowotnych, nie wskazane jest zajście w ciążę. Wtedy akt płciowy choć pozbawiony zdolności reprodukcyjnej, jest ważny ze względów unitywnych.
Zastanawiam się, czy nie można by tego samego rozumowania zastosować do procedury IVF. Dopuścić jeden cel, gdy drugi jest niemożliwy. Przy IVF cel jest reprodukcyjny. Pragnienie dziecka zbliża małżonków. Samo podjęcie tej procedury wynika z bliskości małżonków, którym normalne pożycie płciowe nie przynosi dzieci, których bardzo pragną. Procedura jest niejako unitywna na odległość. Oczywiście zakładam, że w procedurze tej nie będzie stosowana masturbacja. Spermę można pozyskać stosując dziurawą prezerwatywę. Dziura czyni akt płciowy otwartym na ewentualną reprodukcję, a w prezerwatywie zostanie dosyć nasienia, by je zastosować w procedurze IVF. Oczywiście nie można też pozwolić na zamrażanie zarodków, selekcjonowanie ich (eugenika), produkowanie więcej niż będzie wszczepione w łono matki, matki, a nie surogatki. Stosowanie surogatek to eksploatacja funkcji rozrodczych, zwykle za duże pieniądze, osoby ani unitywnie ani reprodukcyjnie nie związanej z rodzicami dziecka. Także stosowanie dawców nasienia, czy jaj od innych osób niż małżonkowie, dla których metoda IVF jest prowadzona, musi być uznane za niedopuszczalne, bo dotyczy niewłaściwych osób w procedurze reprodukcyjnej, wprowadza obcych. W tym technika operującego procedurą IVF. Kto akceptuje obce geny niech raczej myśli o adopcji. Nie brak dzieci czekających na nią. I to właśnie jest rozwiązanie dla małżonków nie mogących zajść w ciążę.
Sądzę, że Kościół nie zmieni swego sprzeciwu wobec procedury IVF, nawet przy zachowaniu wyżej wymienionych ograniczeń. Promuje adopcje.
Inne tematy w dziale Polityka