Na początku sierpnia Wałęsa głaszcząc rządzącą mieszankę nad jej niedolą zastękał : "warunki rządzenia są potworne", "poprzedni układ wszystko zabetonował, zamontował wiele pułapek", "sądy i prezydent są przeciw".
I rozmarzył się, że "Najlepiej byłoby gdyby kilku pułkowników przejęło władzę"
"Zamknęłoby wszystkich ludzi za to odpowiedzialnych, wprowadzili porządek i po 3 miesiącach oddali władzę. Ale tego wykonać nie można. Demokratycznie się nie da" - zakończył noblista wzdychając, jak gospodarz, któremu kukurydza obrodziła nie tak jak trzeba.
Wałęsa jak zwykle szczwany, najpierw pułkowników znęcił i zaraz zmitygował, niczym przedwojenna panienka - rzutkiego kawalera. Teraz czeka, czy rybka chwyci. Przynęta zajebista, wszak pułkowniki na czele, nigdy u nas praworządności ni leworządności nie przywracały a niektórych rączki świerzbią od lat. Pora zatem sztampowe hasło "Będziesz siedział!" na "Będziesz leżał!" zamienić i jazda do roboty.
Dlaczego Wałęsa pułkowników widzi na czele ? Bo generałom już tak się nie chce, generalissimusem jeden z drugim nie zostanie, to i czasu mitrężyć nie warto. A na pułkowników zawsze w szafie spodnie z lampasami czekają. Poza tym Wałęsa generałom nie ufa. Kielichem się taki trąca a drugą ręką papiery na ciebie na stryszku upycha, jak wiewiórka orzeszki na zimę.
Czar pułkowników
Kilku mam już na oku. Pierwszym jest nader pobudzony patriotycznie, acz niezaspokojony praktycznie płk Adam Mazguła. Najpracowitszy spośród pułkowników w teorii dymania PiS a traktowany przez bezwstydną grupę rządzącą, niczym balon na uwięzi. Ostatnio zakwilił służbiście: "Zostałem pozbawiony inicjatywy w rozliczaniu PiS-u i Kk., skazany na czekanie, to czekam".
Jak długo jeszcze? - mogą nacisnąć Tuska ośmiogwiazdkowi demokraci, nie mogący się doczekać wsadzania. A tej radochy nikt lepiej nie zapewni, niż płk Mazguła z cywilnym nadzorcą Giertychem.
Drugi - to płk. Dionizy Sołobodowski w stanie spoczynku, choć z bańki Polski Ludowej jeszcze się nie wygramolił. Nieznany do czasu rozniesienia po internecie w 2018 r. jego gderliwego Listu do szefa MON (dziś byłego) https://www.salon24.pl/u/skosem/1395494,pul-kownik-solobodowski-na-mini-stra-blaszczaka-wsiadl#google_vignette ----- Możliwe, że płk Dionizy jest krasnalem z bajki kodziarzy, przeznaczonym do jednorazowego użytku. Jakby nie było, dysponuje słabszym działkiem osobistym w porównaniu do armaty płk Mazguły. Jednakże ojczyźnie w potrzebie mógłby się przydać, zasypując przeciwników gradem pytań z burakiem w środku.
Trzeci - to lekarz, podpułkownik Piotr Szymański, cichy w gabinecie, głośny w restauracji. Sam dobrze odkarmiony a mimo to cięty na lepiej odżywionych w pisowskiej stołówce. Dać mu gorzałki a rzuci się na wroga, jak terrier na borsuka.
Gdyby zaś rozochocone pułkowniki nie chciały oddać władzy z powrotem, wtenczas kapral Wałęsa zaprawiony w obalaniu, mógłby się na nich zamachnąć.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo