„2 kwietnia 2025 r. na zawsze będzie zapamiętany” – to słowa prezydenta USA wypowiedziane w trakcie ogłaszania nowych ceł, nałożonych na większość państw całego świata. Mimo, że Donald Trump zapowiadał ten ruch jeszcze w kampanii prezydenckiej to zarówno skala, jak i sposób obliczania ceł wywołały ogromne kontrowersje. Temat jest cały czas gorący i niewykluczone, że w kolejnych dniach wiele się jeszcze zmieni. Warto jednak podsumować to, co wiemy do tej pory.
Pierwsze cła podczas swojej drugiej kadencji Trump ogłosił już w lutym. W ciągu następnych dwóch miesięcy część z nich zawieszał, z części się wycofywał, ale także ogłaszał nowe. Skala jednak jest nieporównywalna. 2 kwietnia prezydent USA wystąpił na konferencji z tablicą, na której ukazane były nowe stawki celne dla poszczególnych państw. Jak się okazało, nie wszystkie zdołały się na niej zmieścić. Pełna lista została opublikowana przez Biały Dom.
USA nałożyły m.in. 20% cło na towary z Unii Europejskiej, 34% na produkty chińskie czy 24% na japońskie. Część państw oberwała znacznie mocniej. Najwyższa stawka, wynosząca 50%, została nałożona na małe afrykańskie państwo - Lesotho. Tu zaczynają pojawiać się absurdy. Należy zatem wyjaśnić, w jaki sposób zostały obliczone nowe cła dla poszczególnych państw. Zdaniem administracji Trumpa, są to cła odwetowe. Miały one zostać wyznaczone jako połowa stawek celnych nałożonych na produkty z USA w poszczególnych państwach. Dlaczego połowa? Podobno z dobroci serca. Po przeanalizowaniu wzoru udostępnionego przez Biały Dom okazało się, że w rzeczywistości stawki zostały obliczone jako stosunek deficytu handlowego z danym państwem do wartości jego eksportu do USA, który następnie został podzielony przez dwa. W praktyce więc nowe cła nie są wyznaczone na podstawie zasady wzajemności, a zamiast tego opierają się na deficycie handlowym USA. Wydaje się to być zbyt uproszczonym podejściem do tak istotnej kwestii.
Wróćmy więc do Lesotho. Sposób obliczania ceł wyjaśnia 90% stawkę nałożoną na to małe państwo. Lesotho eksportuje do USA m.in. diamenty, jednak bardzo niewiele importuje - ze względu na niski poziom rozwoju gospodarczego i niskie (w skali świata) dochody ludności. Decyzja o nałożeniu nowych ceł miała na celu zachęcanie firm do przeniesienia produkcji do USA. Pojawia się jednak pytanie, jaki ma to sens w przypadku państw eksportujących do USA surowce naturalne, które w USA występują w bardzo ograniczonym stopniu?
Kolejnym absurdem są cła nałożone na Wyspy Heard i McDonalda - terytorium należące do Australii. Są to wyspy wulkaniczne, położone między Madagaskarem i Antarktydą, zamieszkałe głównie przez pingwiny. Ostatni człowiek prawdopodobnie pojawił się tam dekadę temu. Dlaczego więc cła zostały nałożone? Ponieważ jest to terytorium należące do Australii. Jako że deficyt handlowy USA z niezamieszkałą wyspą wynosi zero, wyspy te zostały objęte podstawową stawką 10%.
W dalszym ciągu nie wiemy, czy polityka Trumpa jest początkiem długoterminowych zmian w handlu międzynarodowym, czy jedynie środkiem politycznego nacisku. W piątek, dwa dni po ogłoszeniu ceł, Trump poinformował o owocnej rozmowie z szefem Komunistycznej Partii Wietnamu, który zaproponował zniesienie ceł na amerykańskie produkty. Wietnam ma być jednym z państw najbardziej poszkodowanych nową polityką - ze stawką celną w wysokości 46%.
Co ciekawe, cła ominęły Rosję. Uzasadnieniem ma być niewielki obrót handlowy między USA a Rosją. W rzeczywistości jednak Stany Zjednoczone nałożyły cła na państwa o znacznie mniejszych obrotach, a nawet na wspomniane już wyspy, które nie prowadzą żadnej wymiany handlowej. Prawdopodobne wydaje się zatem, że nienałożenie ceł na Rosję może zostać wykorzystane jako karta przetargowa w negocjacjach między Rosją a Ukrainą. Warto jednak zauważyć, że na Ukrainę została nałożona podstawowa stawka celna w wysokości 10%.
Reakcja rynków była jednoznaczna. W czwartek amerykański indeks S&P 500 spadł o 4,84%, co było największym jednodniowym spadkiem od 2020 roku. Było, bo już w piątek ten sam indeks odnotował spadek o niemal 6%. Skala spadku polskiego WIG20 w piątek była jeszcze większa – wyniosła 6,37%. Widać wyraźnie, że nowa polityka Trumpa wywołała panikę na rynku i znacząco wzmocniła obawy o recesję. Sam Trump zresztą przyznał, że tymczasowa recesja jest akceptowalna.
Z drugiej strony, w teorii ekonomii istnieje pojęcie cła optymalnego. Są to takie stawki, przy których państwo nakładające zyskuje kosztem innych. Zgodnie z tym podejściem, cła tego typu są w stanie nałożyć tylko państwa duże w rozumieniu gospodarczym (USA zdecydowanie spełnia definicję takiego państwa). Prawdopodobnie jest więc za wcześnie, by oceniać, jakie skutki długoterminowe może przynieść nowa polityka handlowa. Pytanie jednak, czy tak uproszczony sposób obliczania ceł może pozwolić na osiągnięcie korzyści optymalnych stawek? Pewne na razie jest to, że mamy zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi.
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka