Ostatnie miesiące w niemieckiej polityce charakteryzują się tektonicznymi zmianami, jakich nie widzieliśmy od dawna, a które mają dalekosiężne skutki dla porządku europejskiego. Niemcy znajdują się obecnie w głębokim kryzysie, który obejmuje różne dziedziny: polityczne, gospodarcze, świadomość o swojej pozycji geopolitycznej oraz społeczną percepcję kierunku, w jakim państwo powinno zmierzać w nadchodzących latach. Niemcy do tej pory budowały swoją gospodarczą potęgę na stabilnych filarach (m.in. eksport, tanie węglowodory). Ten stan wygody trwał przez długi czas, wystarczy wspomnieć o Niemczech pod kierownictwem byłej kanclerz Merkel, kiedy niemiecka gospodarka dobrze prosperowała.
Należy jednak zauważyć, że warunki geopolityczne w Europie zmieniały się stopniowo, ale proces ten zdecydowanie przyspieszył ze względu na pandemię COVID-19. To spowodowało, że kraje europejskie obudziły się w nowej rzeczywistości, szczególnie w kontekście łańcuchów dostaw, oraz pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Te dwa czynniki, wraz z systemową rywalizacją między USA a Chinami, wprowadziły zamieszanie w Niemczech, przez co polityczno-gospodarcza maszyna zaczęła skrzypieć i po prostu nie potrafiła sprostać nowym wyzwaniom. Niemcy podjęły decyzję, że stan stagnacji należy zmienić, jednakże ofiarując po części swój atut polityczny – przewidywalność, a także polityczną stabilność, co miało swoje odbicie w gospodarce. Lata stabilności politycznej pod rządami kanclerz Merkel nagle obróciły się w pył. Koalicja Zielonych, Liberałów i Socjaldemokratów, która początkowo była źródłem euforii, szybko przekształciła się w pole bitwy politycznej. Partie koalicyjne starały się zdobyć jak najwięcej dla swoich wyborców, a rzadko która z nich była gotowa na kompromis, obawiając się utraty wizerunku. Najczęstszym punktem sporu były kwestie rozbudowy państwa socjalnego oraz limitu zadłużenia. Liberałowie, znani z fiskalnej dyscypliny, trzymali swoich koalicjantów na nożu, mając solidną kartę przetargową do walki o własne interesy.
W ciągu tych trzech lat można było dostrzec wiele koalicyjnych potknięć i wewnętrznych starć, które krok po kroku tworzyły małe dziury, co ostatecznie doprowadziło do rozłamu w listopadzie roku 2024, a następnie do przedterminowych wyborów, gdzie „pyrrusowe zwycięstwo” odnieśli Chadecy pod przewodnictwem Friedricha Merza (który prawdopodobnie zostanie 10. kanclerzem Niemiec). Zwycięstwo to jest pyrrusowe, ponieważ partie koalicyjne straciły łącznie 19,5 punktów procentowych (z tej puli Chadecy zdobyli tylko 4,4 pp, osiągając swój drugi najgorszy wynik w historii), a reszta powędrowała do skrajności politycznych, takich jak AfD (która podwoiła swój wynik), lewica i BSW.
Jak będzie wyglądała przyszłość polityczna Niemiec pod przewodnictwem Friedricha Merza? Prawdopodbnie dojdzie do koalicji Chadecji i Socjaldemokratów, ale tym razem będzie to inne rozdanie w kilku kwestiach.
Należałoby wspomnieć o bardzo ważnym głosowaniu w starym parlamencie na temat gigantycznego pakietu finansowego, który ma na celu inwestycje w infrastrukturę, obronność oraz po poprawkach – zieloną transformację gospodarki. Pakiet ten opiewa na kwotę 500 miliardów €, finansowaną kredytami. Niemcy, porównując do innych uprzemysłowionych krajów, mają średnie zadłużenie. Ironią jest, patrząc z perspektywy czasu, że koalicja sygnalizacji świetlnej pod przewodnictwem Scholza rozpadła się z powodu sporu o kilka miliardów €, podczas gdy to samo SPD, kilka miesięcy później wynegocjowało gigantyczny fundusz na inwestycje w infrastrukturę, zasilany kredytami.
Należy również zauważyć, że Niemcy straciły swoją dotychczasową polityczną „przewidywalność”. Przed wyborami CDU i sam Merz, byli otwarci na sugestie dotyczące zmian konstytucyjnych w zakresie poluzowania hamulca zadłużenia, jednak podkreślali, że należy uważać na dyscyplinę fiskalną i skupić się na stronie wydatkowej. W porównaniu do innych mainstreamowych partii, to właśnie od CDU i Merza najmniej można było oczekiwać takiego politycznego wigoru, by jak najszybciej przepchnąć wspomniany pakiet inwestycyjny na 500 miliardów €. Merz musiał przeprowadzić trudne manewry polityczne, by ten pakiet ostatecznie przeszedł, bowiem musiał wyjaśnić ten ruch zarówno swoim wyborcom, jak i wewnętrznie, przełamując opór wewnątrzpartyjny oraz zdobywając poparcie SPD i Zielonych, z którymi notabene wykluczył współpracę podczas kampanii wyborczej Söder, przewodniczący CSU.
Tutaj chciałbym płynnie przejść do drugiego ważnego punktu – dlaczego akurat potrzebne było poparcie Zielonych? Zmiany w konstytucji wymagają większości 2/3 głosów. W nowo wybranym Bundestagu osiągnięcie tej większości byłoby problematyczne, ze względu na ilość głosów posłów, skłonnych poprzeć CDU w ich poczynaniach, dlatego Merz jeszcze w starym Bundestagu (z dotychczasowym podziałem miejsc partii) zebrał poparcie Zielonych i SPD, by przepchnąć tę zmianę. Dodatkowo, w nowym Bundestagu, AfD i Lewica mają wystarczająco dużo głosów, by blokować takie zmiany, a do tego CDU nie chciało dopuścić, ponieważ groziłoby to po pierwsze polityczną niestabilnością, z której skorzystałaby AfD jak i rodziłoby problemy dot. kandydatury Merza na kanclerza.
Pakiet finansowy na 500 miliardów € przeszedł przez parlament, a kwota ta ma być rozdysponowana do mniej więcej 2032 roku, co de facto oznacza przełamanie niemieckiego oporu wobec wydatków na kredyt. CDU pod przewodnictwem Merza złamało pewne dotychczasowe schematy myślowe. Można powiedzieć, że to dobrze, że Niemcy (w końcu) zmieniają dotychczasowe kierunki swojej polityki i dostosowują się do wyzwań, które na nie napierają z zewnątrz, jak i wewnątrz, ponieważ nie da się utrzymać statusu quo.
W innych sferach również nadejdą znaczące zmiany. Bürgergeld (zasiłek dla bezrobotnych) zostanie prawdopodobnie mocno zreformowany i przyjmie wcześniejszą formułę. Należy zaznaczyć, że wyborcy klasy pracowniczej odwrócili się od SPD, ponieważ partia ta zbyt słabo reprezentowała ich interesy, a zbyt wiele uwagi poświęcała osobom bezrobotnym. Również polityka migracyjna ulegnie zaostrzeniu. Polityka zagraniczna Niemiec pójdzie w nowe kierunki, i temu zagadnieniu chciałbym poświęcić na koniec trochę uwagi.
Niemcy zauważyły, że muszą złamać swoje dotychczasowe schematy myślenia i faktycznie wykonać swoistą „ucieczkę do przodu”. Pierwszy krok w postaci pakietu finansowego został już postawiony. Teraz nadszedł czas na kolejne kroki. Niemcy są obecnie politycznie słabe, kryzysy na geopolitycznej szachownicy dotknęły je z każdej strony, a ich model gospodarczy oparty na globalizacji również znajduje się pod ostrzałem. Rządzący będą dążyć do przejęcia sterów politycznych w Europie, aby reprezentować ten kontynent jako jedność na zewnątrz. Niemcy są jednak za słabe, aby działać samodzielnie, dlatego potrzebują sojuszników. W tym kontekście szczególną rolę odgrywają Paryż i Warszawa (Trójkąt Weimarski), o którym wspomina również były minister spraw zagranicznych Niemiec, Sigmar Gabriel (SPD). Głównie chodzi o to, aby ocieplić z powrotem zimne stosunki między Berlinem a Warszawą.
Chciałbym dodatkowo nakreślić, jak w kuluarach niemieckiej polityki powinna wyglądać polityka Niemiec wobec Chin, szczególnie według dyrektora Mercator Institute for China Studies (MERICS) w Berlinie:
Niemcy stoją przed wyzwaniem przekształcenia swojej polityki wobec Chin w obliczu zmian globalnych i rosnących napięć geopolitycznych. Dotychczasowe strategie okazują się niewystarczające, a trzy kluczowe obszary problemowe definiują obecną sytuację: wyzwania gospodarcze, technologiczny podział świata oraz zagrożenia bezpieczeństwa.
Gospodarczo tradycyjny model współpracy handlowej z Chinami stał się przestarzały, a coraz większą rolę odgrywa rywalizacja, nazywana „China-Shock 2.0”. Niemieckie i europejskie firmy nie czerpią już głównie korzyści z chińskiego rynku, lecz stają się zależnymi partnerami chińskich podmiotów na rynku globalnym, co prowadzi do spadku eksportu.
Równocześnie, jak zauważa dyrektor MERICS, technologiczny podział świata, zwłaszcza w obszarze chipów i sztucznej inteligencji, nasila napięcia. Nowe regulacje amerykańskie zaostrzają te podziały, a szybki rozwój Chin, jak pokazują przykłady firm takich jak DeepSeek, przyspiesza rozdzielenie globalnych ekosystemów technologicznych. Niemcy i Europa stają się międzyfrontem USA i Chin, tracąc przestrzeń do samodzielnego działania.
W obliczu tych wyzwań, dyrektor MERICS wzywa do reorganizacji niemieckiej polityki wobec Chin, podkreślając konieczność silniejszej współpracy europejskiej. Sugeruje rozszerzenie formatu G7 o państwa takie jak Australia, Indie, Korea Południowa oraz UE, nadajac im stale miejsca, co mogłoby poprawić pozycję Europy wobec Chin. Jednak opory ze strony USA, Indii i Korei Południowej mogą utrudnić realizację tego pomysłu.
Ciekawe głosy również dochodzą z Francji, gdzie w gazecie Le Monde pewna autorka kreśli następujący scenariusz:
Tekst wzywa do przewartościowania niemieckiej polityki zagranicznej, szczególnie w odniesieniu do współpracy niemiecko-francuskiej oraz włączenia Polski. W kontekście produkcji zbrojeniowej, postuluje się długoterminowy rozwój współpracy między Niemcami a Francją, zwłaszcza w zakresie czołgów i myśliwców. Choć projekty te są kosztowne i skomplikowane, uważane są za inwestycje geopolityczne, które mogą wzmocnić pozycję Europy na nadchodzące dekady.
Kolejnym poruszanym tematem jest stanowisko Niemiec wobec energii jądrowej. Tekst krytykuje niemiecki opór wobec energetyki jądrowej w Europie i wzywa do zmiany kursu. Francja, będąca jednym z nielicznych krajów, które stawiają na energetykę jądrową, jest przywoływana jako przykład. Argumentuje się, że energia jądrowa, jako źródło energii ubogie w CO2, może odegrać istotną rolę w europejskiej polityce energetycznej. Wzywa się Niemcy do porzucenia dotychczasowego oporu i otwarcia się na tę technologię.
Szczególna uwaga poświęcona jest roli Polski w europejskiej współpracy. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, która potwierdziła słuszność ostrzeżeń Polski oraz krajów bałtyckich, tekst wzywa do silniejszego włączenia Polski w europejską strukturę bezpieczeństwa. Chociaż Francja i Niemcy wciąż pozostają największymi płatnikami w UE, podkreśla się, że zachodnia orientacja UE powinna zostać ponownie rozważona. Polska, ze względu na swoje położenie geostrategiczne i stanowcze podejście wobec Rosji, powinna zostać silniej włączona w europejskie przywództwo, aby wzmocnić architekturę bezpieczeństwa Unii.
Autorka postuluje przesunięcie geopolitycznego ciężaru UE na Wschód, co uważa za niezbędne, by zrównoważyć rosnący wpływ Rosji i Chin oraz zapewnić bezpieczeństwo Unii. Polska jest traktowana jako kluczowy gracz w tej strategii, który nie tylko dzięki swojej geostrategicznej pozycji, ale także dzięki silnej polityce bezpieczeństwa i zagranicznej, odgrywa centralną rolę.
Na koniec podkreśla, że obrona i bezpieczeństwo powinny znaleźć się na czołowej pozycji agendy przyszłej niemieckiej administracji. Współpraca w zakresie polityki obronnej między Niemcami, Francją i Polską powinna zostać wzmocniona, aby wzmocnić europejską architekturę bezpieczeństwa i przygotować Unię na przyszłe wyzwania geopolityczne.
Jak można wywnioskować, Niemcy czekają ogromne zmiany w swoich mentalnych mapach, dotyczące kierunku, w jakim mają podążać jako państwo. Stoją bowiem pod naporem wyzwań z zewnątrz, jak i z wewnątrz, wynikających częściowo z zasad, które same sobie narzuciły (choćby temat niedofinansowanej i rozpadającej się infrastruktury, związanej z ograniczeniami zadłużeniowymi).
Niemcy nie znajdują się obecnie w pozycji gracza, który nadaje trendy i kierunki polityki międzynarodowej; na razie przyjmują (negatywne) kierunki wyznaczane przez większych od nich graczy. Zauważyły, że chcąc utrzymać rolę państwa przywódczego w Europie, muszą poczynić znaczne zmiany i skorygować błędy z przeszłości. Dla przyszłego kanclerza Niemiec będzie to ogromne wyzwanie – przekonać społeczeństwo do niezbędnych reform i przygotować je mentalnie do szybszego działania. Stąd też szeroko zakrojone rozmowy między CDU a SPD, np. na temat powrotu do poboru do wojska. Możemy również spodziewać się intensyfikacji rozmów na temat ujednolicenia armii europejskiej. Trzeba jednak pamiętać o wewnętrznym oporze ze strony politycznych sił, takich jak AfD i Lewica, które prawdopodobnie będą starały się torpedować niektóre propozycje. AfD, szczególnie zdeterminowana, aby rozszerzać swoje struktury, przygotowuje się do przejęcia władzy w kolejnych krajach związkowych, a w nadchodzących latach – być może również na poziomie federalnym.
W celu odbudowy swojej gospodarki i wzmocnienia swojej pozycji zarówno w Europie, jak i na arenie międzynarodowej, Niemcy postanawiają zmienić dotychczasową politykę i nadać jej nowe kierunki. Planują wyraźnie zrealizować koncepcję Festung Europa, na czele której staną jako liderzy i obrońcy demokracji przed Putinem i Trumpem, jednocześnie centralizując Unię Europejską i podnosząc swoją gospodarkę, wykorzystując zasoby i struktury unijne. Nie należy zapominać, że mimo licznych kryzysów Niemcy to potężny kraj z szeroko rozwiniętym zapleczem przemysłowym oraz dużymi możliwościami finansowymi. Poczynania administracji Trumpa (np. powodujące odpływ kadry naukowej do Europy) tworzą dogodne warunki dla realizacji takiego scenariusza. Ponadto Niemcy mogą wykorzystać tę układankę, aby na nowo zdefiniować swoją pozycję względem problematycznych graczy, takich jak Rosja i Chiny.
Niemcy mają obecnie dobre warunki, aby zrealizować jeszcze bardziej skoncentrowaną politykę centralizacji UE, co umożliwi im umocnienie swojej pozycji politycznej w stosunku do sojuszników. W takim przypadku Warszawa potrzebuje polityki, która umożliwi skuteczną obronę swoich interesów, zamiast dążenia do bycia „wzorowym” sojusznikiem dla zachodniej UE lub USA.
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka