SKN Geopolityki Idei Strategii SKN Geopolityki Idei Strategii
371
BLOG

Maski opadły

SKN Geopolityki Idei Strategii SKN Geopolityki Idei Strategii Polityka Obserwuj notkę 10
Przez ostatnie tygodnie jesteśmy świadkami wielkiego przetasowania w polityce amerykańskiej. Nowa administracja Donalda Trumpa działa szybko i zdecydowanie, nie zważając na konwenanse. Wszystkie amerykańskie posunięcia wskazują na zmieniające się czasy oraz podejście hegemona do własnej polityki zagranicznej.

Już od wielu miesięcy, a nawet lat, pojawiały się sygnały wskazujące na to, że rola Stanów Zjednoczonych jako strażnika globalnego pokoju dobiega końca. Nie są to już te same Stany, które po pokonaniu ZSRR w zimnej wojnie triumfowały, będąc jedynym w historii supermocarstwem z setkami baz wojskowych na świecie, potężną marynarką wojenną oraz dolarem jako walutą rozliczeniową świata. Czasy absolutnie bezkonkurencyjnej Ameryki się skończyły, a ich kres rozpoczął się wraz z przyłączeniem Chińskiej Republiki Ludowej do Światowej Organizacji Handlu i jej „długim marszem” trwającym nieprzerwanie od ponad 20 lat. Stany Zjednoczone są podzielone wewnętrznie oraz mocno rozciągnięte na całym globie, przy czym nie mają wystarczających zasobów, aby stabilizować trzy najważniejsze regiony świata – Bliski Wschód, Europę Wschodnią oraz obszar zachodniego Pacyfiku.

Reklama
 

Omawiając ostatnie wydarzenia, warto zauważyć, jak z dnia na dzień administracja Trumpa brutalnie przywoływała swoich europejskich sojuszników do rzeczywistości.


• W środę 12 lutego nowy sekretarz obrony USA, Pete Hegseth, na spotkaniu NATO w Brukseli oznajmił, że Ukraina nie odzyska granic sprzed 2014 roku ani nie dołączy do NATO, co wpisuje się w strategię administracji Trumpa dotyczącą rozmów pokojowych z Rosją.

Reklama

• Następnego dnia prezydenci Stanów Zjednoczonych oraz Federacji Rosyjskiej odbyli rozmowę telefoniczną na temat negocjacji pokojowych. Fakt, że europejskie elity nie zostały zaproszone do tych rozmów, pokazuje lekceważący stosunek Trumpa wobec ich roli w procesie negocjacji.


• Podczas konferencji w Monachium 14 lutego wiceprezydent USA, J.D. Vance, zamiast omawiać kwestie bezpieczeństwa (których dotyczyła konferencja), skrytykował europejską demokrację, wskazując na cenzurę, ograniczanie wolności religijnej, kontrolę nad debatą polityczną i masową imigrację jako główne zagrożenia dla Starego Kontynentu. Vance podkreślił, że Europa nie powinna szukać zagrożeń na zewnątrz – w postaci Rosji czy Chin – lecz wewnątrz swoich sojuszy i organizacji.

Reklama

• Kolejnego dnia specjalny wysłannik Trumpa do spraw negocjacji z Rosją, generał Keith Kellogg, jednoznacznie wykluczył udział Europy w rozmowach pokojowych z Moskwą, wzmacniając narrację o dwustronnym amerykańsko-rosyjskim procesie negocjacyjnym i potwierdzając wnioski płynące z rozmowy Trumpa z Putinem.

• 18 lutego prezydent USA rozpoczął personalny atak na prezydenta Ukrainy, kiedy ten odmówił podpisania niekorzystnej umowy ws. przejęcia przez USA kontroli nad połową ukraińskich złóż surowców. Trump oskarżył Zełenskiego o brak działań w celu uniknięcia wojny, skrajnie niskie poparcie społeczne oraz rządy dyktatorskie. Domagał się również przeprowadzenia wyborów prezydenckich – mimo że Konstytucja Ukrainy tego zabrania.


Reklama
Reakcje europejskich polityków na te deklaracje nie napawają optymizmem. Artykuł ten zostanie opublikowany w trzecią rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie – wojny, która obnażyła strategiczne zaniedbania Europy. Przez ostatnie trzy lata europejscy liderzy nie byli w stanie zgromadzić wystarczających środków, wyszkolić nowych żołnierzy ani podjąć działań na rzecz pełnego zabezpieczenia wschodniej flanki NATO. Teraz, stojąc w obliczu przykrej rzeczywistości, rządzący muszą zmierzyć się z wyzwaniami, na które nie są mentalnie gotowi. 

Przez ostatnie 35 lat system polityczny Zachodu nie wymuszał na europejskich elitach strategicznego myślenia w kategoriach bezpieczeństwa narodowego. Żyjąc w świecie, gdzie parasol ochronny USA wydawał się oczywistością, europejscy liderzy nie zostali przygotowani na sytuację, w której Waszyngton może prowadzić politykę niezgodną z ich interesami. Dzisiejsze oburzenie, zaskoczenie, strach, a nawet łzy jednego z niemieckich polityków, który w dramatycznym tonie mówił o złamaniu zasad liberalnego ładu międzynarodowego, są najlepszym dowodem na to, że Europa nie ma gotowej odpowiedzi na nową rzeczywistość związaną ze zmianą priorytetów geopolitycznych USA, czyli przeorientowaniem się na rywalizację z Chinami.

 

Dziś można zadać pytanie: „w co gra Trump?”. Jedną z prawdopodobnych hipotez jest próba zastosowania „odwróconego manewru Kissingera”. Tak jak w latach 70. XX wieku prezydent Richard Nixon i jego sekretarz stanu Henry Kissinger wykorzystali napięcia między ZSRR a Chinami, aby osłabić Moskwę, tak dziś Stany Zjednoczone mogłyby dążyć do rozbicia sojuszu rosyjsko-chińskiego, tym razem kosztem Pekinu. Z perspektywy Polski oznacza to katastrofalne w skutkach uznanie Europy wschodniej i centralnej za strefę wpływów Federacji Rosyjskiej. Naiwne poleganie na systemie obronnym NATO zdaje się być anachronizmem (ze względu na odmienną percepcję ryzyka oraz determinację krajów sojuszniczych), który może kosztować Polskę suwerenność, a w najgorszym wypadku niepodległość.

Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka