Jak co roku na początku listopada w Berlinie odbyły się uroczystości związane z upadkiem muru berlińskiego. Mur ten, będący częścią żelaznej kurtyny, dzielił nie tylko Berlin, ale także i świat, wyznaczając strefy wpływów dwóch światowych mocarstw. Jego upadek w 1989 roku był przełomowym wydarzeniem w historii Niemiec. Rozbite rodziny mogły na nowo się połączyć i przekroczyć granicę między RFN a NRD bez obaw o własne życie. Do dziś dzień nie znamy dokładnej liczby osób, które zginęły przy próbie przekroczenia muru. Szacunki mówią o około 140 osobach. Wśród nich było także dwóch Polaków - Franciszek Piesik i Czesław Kukuczka.
Na 35. rocznicy padły słowa odnoszące się do Polski, w tym także gdańskiej stoczni i Solidarności. Co jednak było zaskoczeniem, jeden z gości użył przykładów polskiego oporu z czasów PRL w celu krytyki Niemiec. Marko Martin, bo o nim mowa, jest niemieckim pisarzem i dziennikarzem, który urodził się w NRD. Podczas swojego przemówienia podziękował Polakom powiązanym z Solidarnością i podkreślił, że bez nich wydarzenia z 1989 roku nie miałyby miejsca. Wskazał, że miliony obywateli NRD w latach 80 zamiast wyjść na ulicę, siedziało biernie za zasłonami w salonie. Przywołał także częste niezrozumienie tego, co działo się w Polsce, a przewijające się w latach 80 pytanie „dlaczego Polacy po prostu nie poszli do pracy?”, porównał do dzisiejszych żądań kierowanych wobec Ukrainy, aby zaprzestała opierać się Rosji. Przypomniał tekst Egona Bahra, polityka z RFN, który w Solidarności widział zagrożenie dla pokoju. Następnie przeszedł do krytyki obecnego prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Warto podkreślić, że cała uroczystość miała miejsce w siedzibie prezydenta, pałacu Belleuve. Marko Martin wytknął Steinmeierowi ugodowe podejście do Władimira Putina, popieranie budowy Nord Stream II, czy krytykę manewrów wojskowych w Europie wschodniej w czasach, gdy Steinmeier był ministrem spraw zagranicznych.
Postawienie Polski jako przykładu oporu i walki należy postrzegać jako pozytywny akcent. Przy obecnej polityce zagranicznej, obronnej czy historycznej prowadzonej przez państwo niemieckie, takie momenty można traktować jako chwile otrzeźwienia. I mimo, że Marko Martin najprawdopodobniej przez jakiś czas nie zagości na żadnej państwowej uroczystości, być może swoim głosem otworzy niektórym oczy.
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka