Niemiecki rząd przeżywa wewnętrzne podziały, a Olaf Scholz zapowiada głosowanie nad wotum nieufności na 15 stycznia. Jak doszło do tego politycznego trzęsienia ziemi w Berlinie? Rozpad koalicji sygnalizacji świetlnej można było przewidywać od około roku, jednak głosy o jej końcu pojawiły się w mediach dopiero w ostatnim tygodniu. Zacznijmy chronologicznie od początku.
Ostatnio Minister Finansow i przewodniczący FDP, Christian Lindner, zaprezentował 18-stronicowy dokument „Wirtschaftswende Deutschland – Konzept für Wachstum und Generationengerechtigkeit” (Transformacja gospodarcza w Niemczech – koncepcja wzrostu i równości międzypokoleniowej). Dokument ten wzywa do gruntownej zmiany niemieckiej polityki gospodarczej. Główne punkty to całkowita likwidacja opłaty solidarnościowej, natychmiastowe moratorium na nowe regulacje, rozwiązanie funduszu klimatycznego oraz cięcia w wydatkach socjalnych, w tym ograniczenia świadczeń dla uchodźców. Ponadto zaproponowano obniżenie podatków dla firm, aby poprawić konkurencyjność Niemiec.
W miedzy czasie, w Berlinie odbyły się równolegle dwa spotkania z przedstawicielami biznesu, które ukazały różne podejścia w koalicji:
- Na spotkaniu w urzędzie kanclerskim Olaf Scholz, kanclerz z SPD, zaprosił liderów przemysłu, związków zawodowych i firm do dyskusji o strategiach przeciwdziałania stagnacji gospodarczej, skupiając się na dużym przemyśle.
- FDP pod przewodnictwem Lindnera zorganizowała własne spotkanie z przedstawicielami średnich firm, kładąc nacisk na biurokratyczne i podatkowe odciążenia.
SPD odpowiedziała własnym dokumentem, sprzeciwiając się głównym założeniom FDP. Partia odrzuciła m.in. zniesienie emerytury po 63. roku życia oraz całkowitą likwidację opłaty solidarnościowej, obawiając się, że korzyści z tego odniosą głównie osoby lepiej zarabiające. Zamiast cięć socjalnych SPD chce większych inwestycji w kwalifikacje zawodowe, aby skuteczniej integrować odbiorców Bürgergeld (zasiłek obywatelski) na rynku pracy.
Dodatkowo, wenwetrzny dokument programowy SPD, zatytułowany „Walczymy o przyszłość Niemiec – pobudzanie gospodarki, zabezpieczanie miejsc pracy, odciążanie pracowników”, stara się odpowiadać na wyzwania gospodarcze, lecz wykazuje istotne braki. Pomija analizę zmian demograficznych, które wraz z odejściem pokolenia powojennego wyżu mogą znacznie obniżyć potencjał wzrostu na najbliższe lata. Choć planuje się zwiększenie imigracji wykwalifikowanych pracowników, brak koncepcji zakwaterowania ich w sytuacji już napiętego rynku mieszkaniowego utrudni pełną integrację tych osób. Dokument nie uwzględnia również potrzeb w zakresie polityki obronnej, co jest szczególnie problematyczne po ogłoszonej "Zeitenwende" (punkt zwrotny we współczesnej polityce Niemiec związany z wojną na Ukrainie) . Ponadto propozycja podniesienia płacy minimalnej do 15 euro podważa rolę niezależnej Komisji ds. Płacy Minimalnej, ustanowionej w 2015 roku. Brakuje też strategii dla reformy hamulca zadłużenia, co uniemożliwia realizację kluczowych inwestycji w infrastrukturę i Bundeswehrę.
Parę dni później, wszystkie partie koalicyjne spotkały się w komitecie koalicyjnym, aby omówić dalsze kroki rządu, jednak to właśnie podczas tych rozmów doszło do poważnego rozłamu w koalicji.
Co nastąpiło dalej?
Po zwolnieniu Lindnera, Jörg Kukies, dotychczasowy doradca gospodarczy Scholza, został zaprzysiężony jako nowy minister finansów. Kukies, doktor nauk ekonomicznych, przez długi czas pracował w banku inwestycyjnym Goldman Sachs, a przed przejściem do Kancelarii Kanclerza w 2021 roku pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów. Uważany jest za jednego z kluczowych doradców Scholza w sprawach gospodarczych i finansowych oraz negocjował w jego imieniu dokumenty końcowe szczytów G7 i G20.
Wszyscy trzej ministrowie z FDP złożyli rezygnację ze swoich urzędów: Christian Lindner, minister finansów; Marco Buschmann, minister sprawiedliwości; oraz Bettina Stark-Watzinger, minister edukacji i badań naukowych.
Volker Wissing pozostaje ministrem transportu, obejmując dodatkowo funkcję ministra sprawiedliwości. Cem Özdemir z partii Zielonych przejmuje zarówno Ministerstwo Edukacji, jak i Ministerstwo Rolnictwa.
Żądanie o wotum zaufania
Lider CDU, Friedrich Merz, wezwał kanclerza Scholza do niezwłocznego wystąpienia o wotum zaufania w Bundestagu. Merz podkreślił, że bez tego kroku CDU nie będzie wspierała rządowych projektów ustaw. Zaproponował termin wyborów na drugą połowę stycznia, wyjaśniając, że frakcja Unii przeanalizuje, które projekty ustaw można jeszcze uchwalić przed tym terminem.
Scholz natomiast planuje przeprowadzenie głosowania nad wotum zaufania podczas pierwszego posiedzenia Bundestagu w nowym roku, 15 stycznia, aby umożliwić uchwalenie ustaw jeszcze w grudniu. Scholz zwrocil się do Merza do tego czasu o współpracę, podkreślając, że zamierza podjąć działania, które są niezbędne dla kraju.
Reakcje i dalszy rozwój sytuacji
SPD planuje kontynuować współpracę z Zielonymi w formie rządu mniejszościowego. Bundestag znacząco skrócił swój harmonogram na resztę tygodnia, a Scholz nie pojedzie na konferencję klimatyczną ONZ w Baku zaplanowaną na poniedziałek. W środę planowane jest wygłoszenie przez Scholza oświadczenia rządowego w Bundestagu.
Przewodniczący CSU, Markus Söder, sprzeciwił się przedłużeniu kanclerstwa Scholza głosami Unii, wzywając ponownie do możliwie szybkich wyborów, ostrzegając, że zwlekanie osłabia fundamenty kraju. Söder podkreślił, że szybkie wybory mogą umożliwić Niemcom posiadanie nowego rządu, zanim Donald Trump obejmie urząd prezydenta w Stanach Zjednoczonych.
Minister Spraw Zagranicznych, Annalena Baerbock, obroniła decyzję kanclerza Scholza o wyznaczeniu terminu wyborów na wiosnę. Wyjaśniła, że wybór tego terminu wynika nie tylko z nadchodzących świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, lecz także z okoliczności międzynarodowych, w szczególności z inauguracji Donalda Trumpa na urząd prezydenta.
Przewodniczący SPD, Lars Klingbeil, również poparł harmonogram Scholza i podkreślił odpowiedzialność CDU jako największej partii opozycyjnej za dobro kraju. Retorycznie pytał, dlaczego Unia miałaby sprzeciwiać się podwyższeniu zasiłku na dzieci lub złagodzeniu zimnej progresji podatkowej, wskazując, że są to działania, które nie mogą czekać do wiosny.
Według sondażu Infratest-Dimap dla ARD, 65 procent respondentów opowiedziało się za jak najszybszymi wyborami parlamentarnymi. Termin w marcu, proponowany przez kanclerza Scholza, uznało za lepsze rozwiązanie jedynie 33 procent ankietowanych. Gdyby wybory odbyły się teraz, Unia mogłaby liczyć na 34 procent głosów, AfD na 18 procent, SPD na 16 procent, Zieloni na 12 procent, a BSW na 6 procent. FDP z poparciem na poziomie 5 procent ryzykowałaby nieprzekroczenie progu wyborczego.
AfD również poparła żądanie natychmiastowego głosowania nad wotum zaufania. Szefowie frakcji, Alice Weidel i Tino Chrupalla, zaapelowali, aby Scholz przeprowadził głosowanie najpóźniej w przyszłym tygodniu, umożliwiając tym samym odświeżenie rządu. Podkreślili, że kanclerz już dawno stracił kontrolę nad sytuacją, a chaos, który zapanował, jest trudny do zaakceptowania przez społeczeństwo. W ich opinii koalicja SPD, Zielonych i FDP doprowadziła kraj na skraj gospodarczego upadku.
Przewodnicząca BSW, Sahra Wagenknecht, nazwała harmonogram Scholza "politycznym przeciąganiem upadłości". Skrytykowała również plan kanclerza, aby poprzez ogłoszenie stanu wyjątkowego zawiesić regułę długu, co umożliwiłoby finansowanie dostaw broni do Ukrainy.
Na koniec można zacytować komentarz NZZ o Scholzu: „Niemieccy kanclerze, tacy jak Konrad Adenauer, Helmut Kohl czy Gerhard Schröder, zasłużyli się dla swojego kraju dzięki bezkompromisowemu podejściu w kluczowych momentach. Olaf Scholz nie należy do tej kategorii. Jest urzędnikiem, który przypadkiem trafił do Urzędu Kanclerskiego. Dobrze, że wkrótce będzie musiał odejść.”
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka