Szanowni Państwo, dzisiaj wyraźnie widać, że politycy dawnej Zjednoczonej Prawicy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że łamią prawo, wykorzystując pieniądze podatników na własne kampanie wyborcze i inne nieuczciwe działania. Podsłuchy pana Mraza dobitnie to potwierdziły, ujawniając również plan obrony przed zarzutami: wszystkiego się wypierać, stosując zasadę „jak złapią cię za rękę, krzycz, że to nie twoja ręka”. Tak właśnie zachowują się dzisiaj politycy PiS.
Najlepszym przykładem jest były wiceminister Romanowski. Kiedy prawnicze kruczki zaczęły działać, widywaliśmy go w towarzystwie adwokata i w otoczeniu dziennikarzy, kpiącego z wymiaru sprawiedliwości. Jednak kiedy sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu, ten „gieroj” szybko ukrył się w mysiej dziurze. A przecież to politycy PiS ukuli slogan: „człowiek niewinny nie musi niczego się bać”.
Można przypuszczać, że pan Romanowski jest już poza granicami Polski, co jeszcze bardziej uwiarygadnia zarzuty wobec niego. Swoim postępowaniem potwierdza, że 11 przedstawionych mu zarzutów jest dobrze udokumentowanych. Jakie światło rzuca to na całe środowisko pisowskie?
Co więcej, pan Romanowski nie jest pierwszym urzędnikiem związanym z PiS, który uciekł z Polski przed wymiarem sprawiedliwości. Przypomnijmy, że jeden z takich polityków przebywa obecnie w angielskim więzieniu, czekając na ekstradycję do Polski. Trudno zrozumieć, dlaczego wyborcy PiS nie wyciągają z tego żadnych wniosków i nadal postępują jak sekta, ignorując wszelkie nieprawidłowości popełniane przez swoich liderów i ich otoczenie.
Ilu jeszcze zatrzymań oraz zarzutów potrzeba, aby „lud pisowski” przejrzał na oczy? Czy w końcu zrozumieją, że PiS wystawił na kandydata w wyborach prezydenckich pana Nawrockiego dlatego, że wśród swoich aparatczyków nie znalazł nikogo odpowiedniego? Najwyraźniej pan Jarosław bał się, że każdy z potencjalnych kandydatów mógłby być w coś uwikłany. Czy nie jest to smutna konstatacja?
Inne tematy w dziale Polityka