W 2024 roku Niemcy przeznaczyli na obronność około 90,6 miliarda euro, co stanowi 2,12% ich Produktu Krajowego Brutto (PKB). Jest to znaczący wzrost w porównaniu z poprzednimi latami i po raz pierwszy od 1992 roku Niemcy przekroczą dwuprocentowy próg wydatków na obronność zalecany przez NATO. W przeliczeniu na złotówki, to wg dzisiejszego kursu złotego do euro, wynosi on 420 451 500 000 zł, co stanowi ponad dwukrotną wielkość całości polskiego funduszu na obronność. W 2025 roku Polska planuje przeznaczyć na obronność rekordową kwotę 186 600 000 000 złotych, co stanowi 4,7% Produktu Krajowego Brutto (PKB). Mimo naszego wysokiego nakładu na zbrojenia i podniesienie do 4,7% PKB, to Niemcy przeznaczając tylko 2,12% swojego PKB, POZOSTAWIAJĄ POD TYM WZGLĘDEM POLSKĘ DALEKO W TYLE. Należy pamiętać, że jest to jedna z największych na świecie gospodarek. Dlatego warto oceniać faktyczne liczby a nie stosunek do PKB, bo to mocno ogranicza orientację czytających, którzy uważają, że to my wydajemy najwięcej na zbrojenia spośród innych państw NATO.
Powiem szczerze, że trochę ciarki chodzą mi po plecach, kiedy czytam o tych funduszach na zbrojenie Niemiec. Z historii pamiętam, że III Rzesza w ciągu dekady stała się jedną z najsilniejszych armii na świecie i co było tego efektem, to wszyscy wiemy. A, co może grozić ze wschodniej naszej granicy? Otóż po dojściu pana Trumpa do władzy i jego zapewnieniach, że wojna na Ukrainie zostanie zakończona ze stratą ziem przez Ukrainę, to też trochę gorąco mi się robi. Czy raptem potomkom Bandery nie przyjdzie do głowy upominać się o te 17 powiatów, o które dopominali się wcześniej? Jakoś nie śpieszą się Ukraińcy z ekshumacją pomordowanych Polaków podczas tzw. rzezi wołyńskiej. Czyli nie są skorzy do przyznania się do tych strasznych mordów na polskich obywatelach podczas II WŚ. Może po stracie swoich ziem na rzecz Rosji zechcą odzyskać te ziemie na wschodzie Polski? Myślę tak, dlatego że dzisiaj już widać jaki jest stosunek Ukraińców do Polski. Jak byliśmy potrzebni, to wówczas pan prezydent Załęcki ściskał się z panem Dudą, ale jak już nie mieliśmy co dawać, to pan Załęcki opuścił salę, gdy przemawiał pan Duda. A konflikt między Polską i Ukrainą to miód na serce pana Putina.
Inne tematy w dziale Polityka