Rządy PiS zostały ostro skrytykowane, zarówno w kraju, jak i za granicą, za reformy sądownictwa, które według krytyków prowadziły do osłabienia niezależności sądów i podważania zasady trójpodziału władzy. W wyniku tych działań Polska weszła w konflikt z instytucjami Unii Europejskiej, które zarzucały rządowi naruszanie zasad praworządności, co skutkowało wstrzymaniem przez UE pieniędzy należnych z KPO. A, to były setki miliardów złotych.
Do dzisiaj czkawką odbija się polskim przedsiębiorcom tzw. "Polski Ład". Wielu przedsiębiorców odczuło zwiększenie obciążeń podatkowych, szczególnie w wyniku zmian w składce zdrowotnej. Wcześniej przedsiębiorcy płacili składkę zdrowotną w stałej kwocie, która była odliczana od podatku, natomiast "Polski Ład" wprowadził składkę zdrowotną uzależnioną od dochodu, której nie można już było odliczać. Przedsiębiorcy, zwłaszcza prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą (JDG), odczuli negatywny wpływ tych zmian na swoje finanse. Zawiłość i niejasność przepisów w ramach "Polskiego Ładu" stały się jednym z głównych źródeł krytyki wobec tego programu. Wielu przedsiębiorców, księgowych i doradców podatkowych zwracało uwagę na trudności w zrozumieniu i interpretacji nowych przepisów, które były często skomplikowane i niejednoznaczne.
Przepisy wprowadzone przez "Polski Ład" były wielokrotnie nowelizowane i poprawiane w krótkim czasie po ich wprowadzeniu. To powodowało chaos informacyjny i utrudniało przedsiębiorcom oraz ich księgowym prawidłowe dostosowanie się do nowych regulacji. Wprowadzenie nowych ulg i odliczeń, takich jak ulga dla klasy średniej, było obarczone skomplikowanymi warunkami, co sprawiało, że wiele osób miało trudności z ich prawidłowym zastosowaniem. Przedsiębiorcy musieli poświęcać więcej czasu i zasobów na zrozumienie nowych zasad. Czyli powstał chaos w przepisach podatkowych i pamiętamy, że nawet zawodowi księgowi mieli problemy z interpretacją tych przepisów.
Był w latach rządów Zjednoczonej Prawicy bałagan, ale w jednym przypadku politycy tej koalicji byli zgodni i efektywni, a dotyczy to skoku na kasę. Za rządów tej koalicji zaczęło powstawać wiele fortun, bo pieniądze spadały do kieszeni wybrańców jak z nieba. Przeważnie takie fortuny powstawały przez zajmowanie bardzo dobrze płatnych funkcji w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa i różnego rodzaju instytucji, vide banki czy np. PZU. Jeśli pani zatrudniona w jednej z takich instytucji zarobiła przez okres 6 miesięcy około miliona złotych, to miesięcznie ta pani zarabiała 160 tys. złotych. I to w tym samym Kraju, w którym większość emerytów dostaje miesięcznie poniżej najniższej krajowej. I nie musiała wykazać się jakimkolwiek zaangażowaniem, bo sprawowała funkcję "doradcy". Czyli pieniądze, jak biblijna manna, spadały jej z pisowskiego nieba. I takich milionerów przez osiem lat rządzenia Zjednoczonej Prawicy pojawiło się wielu.
Ale na tym pisowscy dygnitarze nie poprzestali. Postarali się, by pieniądze wszystkich podatników pomogły im w kampaniach wyborczych. Różnego rodzaju pikniki, których podstawowym celem była promocja polityków Zjednoczonej Prawicy. Celowała w tym Suwerenna Polska, ale i PiS też korzystał z tych fruktów. Nie kto inny, a sam pan Jarosław Kaczyński na pikniku związanym z wojskiem krzyczał, że należy głosować jedynie na PiS. A w tym czasie była już kampania wyborcza. Jeden z ministrów to nawet zatrudnił sześciu gości, by ci prowadzili jego kampanię wyborczą też za pieniądze podatników. Zostali zatrudnieni w ministerstwie kierowanym przez tego polityka i zamiast siedzieć w ministerstwie i pracować, to ci ludzie prowadzili wyborczą kampanię za pieniądze wypłacane przez to ministerstwo. I każdego dnia dowiadujemy się o coraz to nowych aferach i aferkach. Nie ma dnia, by coś takiego nie ujrzało światła dziennego.
Najbardziej śmieszy mnie to, jak pisowscy politycy odnoszą się do tych afer. Otóż oni przyjęli zasadę, że jak ktoś złapie złodzieja za rękę, to należy krzyczeć, że to nie jego ręka. I to wyraźnie było słychać na nagraniach w Min. Sprawiedliwości, dokonanych przez jednego z dyrektorów tego ministerstwa. I to codziennie słychać w wypowiedziach tych polityków w sprawie np. pana Romanowskiego czy innych, którym już postawiono zarzuty. Ci ludzie nie widzą belki we własnym oku, ale potrafią dostrzec źdźbło w oku konkurenta politycznego. I tak działali ci "bogobojni" i szanujący Honor i Ojczyznę.
Inne tematy w dziale Polityka