Szanowni Państwo, wielu z nas oglądało dzisiaj pana Morawieckiego w roli świadka odpowiadającego na zadawane przez członków Komisji pytania. Pan Morawiecki chyba zapomniał, że nie jest na pisowskim spędzie, podczas którego nie będzie kłopotliwych pytań, a będą jedynie odpowiednie, zadawane przez usłużnych dziennikarzy. W czasie Komisji ten pan zupełnie się pogubił. Denerwował, unikał odpowiedzi, zasłaniając się orzeczeniem TK z 2006 r., lub zwyczajną niepamięcią, chociaż pytania dotyczyły przecież niezbyt odległych czasów. Co chwilę pan Morawiecki odnosił się do pana premiera Tuska, co stawało się wprost groteską podczas obrad tej Komisji. A pytania, które były zbyt dociekliwe zbywał twierdzeniem, że są one stawiane z tezą. Okazało się, że były pan Premier o niczym nie wiedział, nic mu nie przekazywano i on pozbawiony był podstawowej wiedzy. Jak komicznymi okazały się wypowiedzi pana Morawieckiego, kiedy odsyłał po odpowiedzi na pytania do poszczególnych ministrów. To mówił były PREMIER, który przecież odpowiadał za działanie CAŁEGO RZĄDU. Widać było wyraźnie tę spychologię, którą dzisiaj stosują prominentni działacze PiS-u z panem Morawieckim na czele.
Pamiętam sprawę afery AmberGold i chęć Zjednoczonej Prawicy, by utaplać w niej pana Tuska. Nawet za działania poszczególnych prokuratorów miał rzekomo odpowiadać, bo przecież Prokuratura ( w tym czasie było rozdzielenie Prokuratora Generalnego i Min. Sprawiedliwości) jest pod kontrolą pana premiera Tuska, bo przecież finanse Prokuratury zależą od decyzji rządu. Nawet takie wysnuwano wnioski i oskarżano z tego powodu pana byłego Premiera. I taśmy z restauracji Sowa&Przyjaciele nie musiały być weryfikowane, bo pisowcy już ocenili, że są prawdziwe. Jakie krzyki były wówczas, kiedy sędzia Łączewski chciał przesunąć o dwie godz. Rozprawę sądową, bo niby o to prosiła kancelaria pana Tuska, co było zwykłą dziennikarską prowokacją. Za rządów Zjednoczonej Prawicy wiceminister MS (Ministerstwo Sprawiedliwości) dzwoni do prokuratora i uzgadnia zaniechanie śledztwa w sprawie doniesienia złożonego przez posła KO i to jest wg pisowców czymś normalnym. A przesunięcie rozprawy o 2 godziny było wg tych samych pisowców prawie zbrodnią.
Powracając do przesłuchania pana Morawieckiego, to większość jego odpowiedzi było chwaleniem siebie, co on takiego dla Polski nie zrobił. A faktycznie zrobił, ale zrobił bardzo dużo zła dla naszego Kraju. To właśnie za jego rządu dokonano niszczenia praworządności w Polsce, która zaczęła się od rządów pani premier Szydło. To nie kto inny, a właśnie pan Morawiecki tak bardzo źle ocenił te wszystkie reformy pana Ziobry. A pan Ziobro nie pozostał dłużny i określił działania pana premiera Morawieckiego na forum UE jako jakiegoś MIĘKISZONA, który tam działał wbrew Polsce. I to przecież są opinie nie opozycji – to powiedzieli panowie Morawiecki i Ziobro. A, jakie były nastroje w Zjednoczonej Prawicy, to dowiedzieliśmy się z nagrania wiceministra MS, który określił ojca pana Morawieckiego jako agenta Moskwy, a pana premiera Morawieckiego jako agenta rosyjskiego czy nawet niemieckiego. Tak to siebie widzieli wysocy funkcjonariusze poprzedniej władzy.
Kiedy pan Morawiecki starał się otumanić Komisję, to Polki i Polacy dowiedzieli się, że niepotrzebny był Pegasus dla jednego z dyrektorów w MS – wystarczył zwykły dyktafon i przez dwa lata nagrywał wszystko, co działo się w Ministerstwie Sprawiedliwości dotyczące Funduszu Sprawiedliwości w tym ministerstwie. A nagrania te wprost rzucają na kolana to ministerstwo, które w nazwie ma „sprawiedliwość”. Przedtem farma trolli a teraz zorganizowana grupa, która nawet dyskutuje na temat, jak obronić się podczas przesłuchań w Prokuraturze lub Komisji śledczej. Czegoś takiego jeszcze nie było od czasu uzyskania przez Polskę niepodległości. W żadnym rządzie tego rodzaju afer nie było i tylko w rządzie pani Szydło i pana Morawieckiego w Min. Finansów działała mafia vatowska, a w Min. Sprawiedliwości działała farma trolli i zorganizowana grupa wydająca pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Nic dziwnego, że chciano uchwalić ustawę, która dawała bezkarność politykom Zjednoczonej Prawicy. Intuicja pisowcom podpowiadała, że warto się zabezpieczyć na przyszłość. Ale ta ustawa nie przeszła, bo przeciwstawił się jej uchwaleniu sam pan Ziobro, bo w pierwszej kolejności broniłaby ona pana Morawieckiego, czyli wg pana Zioby tego miękiszona w jego oczach. Do tego nie mógł pan Ziobro dopuścić, by jego wróg był bezkarny.
Zastanawiam się jak dzisiaj pisowcy mogą swobodnie patrzeć w oczy swoim politycznym przeciwnikom, kiedy na światło dzienne wychodzą takie przekręty. Już same taśmy pana dyr. Mraza wystarczą na umoczenie wielu pisowskich działaczy, a są jeszcze inne bardzo poważne afery. A pani premier Szydło krzyczała; wystarczy tylko nie kraść!
Inne tematy w dziale Polityka