Szanowni Państwo, ostatnio rozmawiamy o deszczu pieniędzy, które Zjednoczona Prawica obiecuje rodzicom wychowującym dzieci, emerytom i rencistom za głosy w tegorocznych wyborach. Pan Tusk złośliwie zaproponował, by rewaloryzację 500+ do kwoty 800+ wprowadzić już od 1. czerwca i to trochę zaburzyło tę świetlaną wizję Prawa I Sprawiedliwości. Bo faktycznie, jeśli to rewaloryzacja, to dlaczego termin jej wypłaty przesuwać na następny rok? A zasłanianie się inflacją jest wprost śmieszne, bo przecież w tym roku dosypano ponad 40 mld złotych na rewaloryzację rent i emerytur, a podniesienie kwoty 500+ do 800+ to tylko 25 mld, co przecież wg pana prezesa Glapińskiego to mały Pikuś, bo pieniędzy rząd ma pod dostatkiem. I nawet deficyt budżetowy nie jest straszny, jak również dług publiczny, bo przecież spokojnie zapłacimy za obsługę tego długu około 60 mld złotych w tym roku. Ale 20-proc. podwyżka dla "budżetówki" to koszt rządu 30 mld zł rocznie i na to nie ma pieniędzy w budżecie. Dlaczego? Bo PiS uznał, że w większości ci ludzie nie głosują na PiS.
Dzisiaj mamy znowu kłótnię w rodzinie czyli rozmowa za pośrednictwem mediów miedzy panem premierem Morawieckim i panem min. Ziobro. Pan Minister straszy pana Premiera narażeniem Polski na wielkie straty związane z Fit for 55, na który to projekt miał zgodzić się pan Morawiecki. Odpowiedzią pana Premiera było przypomnienie znanego porzekadła: „która krowa dużo ryczy, to mało mleka daje”. Na to pan Ziobro zaprosił pana Premiera na prywatną rozmowę, podczas której ma uświadomić pana Morawieckiego przed grożącym Polsce finansowym krachem. Jak świat światem, to zawsze premier prosi ministra na dywanik a nigdy nie odwrotnie. Ale w Zjednoczonej Prawicy wszystko już jest postawione na głowie.
W Polsce była unijna delegacja, która miała porozmawiać z polskim rządem na temat wolności mediów, szkolnictwa i podobnych zagadnień.
„Siedmioro członków Komisji Kultury i Edukacji europarlamentu chciało na własne oczy się przekonać, jak wygląda w Polsce swoboda mediów, instytucji kulturalnych i artystycznych oraz edukacja. Przez trzy dni spotkali się przedstawicielami rządu, w tym ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem i Maciejem Świrskim z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz mediami i organizacjami pozarządowymi. Rozmawiali o sprawie prof. Barbary Engelking oraz koncesji dla radia TOK FM.” – czytamy na stronie OKO.press.
Wstępne wnioski delegacja PE przedstawiła 17 maja 2023 na konferencji prasowej w Warszawie, gdzie mocno Komisja skrytykowała działania władzy w tych sprawach. Zaś szczególnie zdziwiło Komisję wystąpienie pana min. Czarnaka i prezesa KRRiT pana Świrskiego. Pan Czarnek odniósł się do pochodzenia przewodniczącej tej komisji pani Sabine Verheyen, która jest Niemką i jej to wytknął w bardzo chamski sposób, bo przypomniał jej, że pochodzi od tego pokolenia, które stworzyło nazizm. Również wspomniał, że miejsce, w którym toczy się rozmowa jest dawną siedzibą gestapo w Warszawie. Ale widocznie zapomniał pan min. Czarnek, że on też pracuje w tym miejscu. Czy ta pani jest winna temu, że jest Niemką? Dlaczego w takim razie europosłowie z PiS-u poparli panią Ursulę von der Leyen na stanowisko Przewodniczącej Komisji UE skoro ta pani też jest Niemką?
Dzisiaj w sprawie wolności mediów wypowiedział się ambasador USA w Polsce pan Mark Brzeziński. Mówił o szykanach kierowanych przez rządy w odniesieniu do niezależnych mediów i niezależnych dziennikarzy. Skrytykował naciski na ludzi nauki, których działalność naukowa nie odpowiada władzy i od razu przywołuje to sprawę pani prof. Engelting. Potępił stosowanie kar nakładanych na dziennikarzy tylko za to, że coś opublikowali, co nie podoba się rządzącym. I od razu przypomina to sprawę dziennikarza, którego szykanowano za reportaż „Franciszkańska 3”. Jak musieli czuć się aparatczycy tej władzy, kiedy słuchali wystąpienie tego przedstawiciela największego mocarstwa na świecie, o którego zaufanie tak zabiega ten rząd? I na zakończenie pan Brzeziński zaapelował w imieniu prezydenta Bidena, by w każdym kraju przyjaznym USA wolność prasy i niezależność mediów była przestrzegana. Zapewne opinia Komisji UE, która odwiedziła Polskę, dotarła też do Białego Domu i stąd tak stanowcze wystąpienie ambasadora tego państwa w Polsce.
Inne tematy w dziale Polityka