Na początek przytoczę słowa Seneki:
" Jeśli człowiek sam nie wie do jakiego portu zmierza, żaden wiatr nie jest pomyślny."
Tak było w sprawie Pegasusa. Rządzący ciągle brylowali na granicy prawdy i kłamstwa, unikając odpowiedzi na ten właśnie temat. Ale zdarzali się bardziej odważni i w żywe oczy kłamali. Nawet starali się to odnieść do maili pana min. Dworczyka i też wmawiać zaczęli społeczeństwu, że to robota jakichś obcych wywiadów, bo przecież o tym Pegasusie to bajka. Może nawet chodziło o konsolę do gier czy o konia trojańskiego. I w takim błogostanie pisowska brać tkwiła przez kilka tygodni. Pan premier Morawiecki też o niczym nie wiedział, a przecież to on nadzoruje tajne służby. Wszyscy pamiętamy jak to PiS oskarżał i oskarża pana Tuska za wszelakie niepopełnione nawet winy i każe brać odpowiedzialność za wszelakie działanie ówczesnego rządu, służb i nawet poszczególnych prokuratorów, chociaż w tym czasie Prokuratura była niezależna. Dzisiaj nikt nic nie wie i tak w kółko panie Macieju. Raptem wszystko prysnęło jak mydlana bańka, bo pan Kaczyński ujawnił, że ten straszny program jest w posiadaniu polskich władz. To był straszny cios w tych, którzy tak gorliwie zaprzeczali jego istnieniu w Polsce. I powstało pytanie, dlaczego to ujawnił? Przecież w ten sposób dał broń do ręki opozycji, która już tego nie odpuści i ciągle będzie do tego wracała, dezawuując jednocześnie wybory z roku 2019. Czy to strzał we własne kolano? Zapewne nie i musiała być jakaś przyczyna, która zmusiła pana Kaczyńskiego do tego kroku. Otóż, uważam że to jest wynik jakiegoś małego szantażu ze strony USA czy Izraela, których to służby mogły zagrozić dalszym ujawnieniem podsłuchów. Bo trudno mi uwierzyć, że to jakaś firma przy kanadyjskim uniwersytecie była zdolna do ujawniania podsłuchów stosowanych przez tę aplikację szpiegowską o nazwie Pegasus. Moim zdaniem to jakiś wywiad podsunął tej organizacji te dane, a ona była jedynie pasem transmisyjnym, by takowe wiadomości upublicznić. I w tej chwili Zjednoczona Prawica nie ma dobrego wiatru, by żeglować w obecnej polityce, jeśli ma za uszami takie postępowanie, które sprowadza się do totalnej inwigilacji poszczególnych osób, będących jej przeciwnikami. W żadnym demokratycznym kraju nie do pomyślenia jest, aby władza podsłuchiwała w tak drastyczny sposób konkurencyjną partię podczas kampanii wyborczej. Jak można inwigilować w ten sposób adwokata i naruszać tajemnicę adwokacką, co jest przecież prawem chronione, i jak można w ten sposób sprawdzać, co czyni urzędujący prokurator, jeśli nie jest zamieszany w jakiekolwiek działania przestępcze? Czy wystarczyło tylko to, że ci ludzie występowali przeciwko rządzącym? To jednak jest zbyt mało, by używać takiej broni przeciwko własnym obywatelom.
Inne tematy w dziale Polityka