Szanowni Państwo, każdego dnia coś dziwnego dzieje się w naszym Kraju. Ostatnio jest sprawa związana z cyberatakiem na skrzynki pocztowe prominentnych polityków. Piszę w liczbie mnogiej, bo tak ten atak pokazał pan wicepremier Kaczyński w swoim dzisiejszym oświadczeniu. Dowiedzieliśmy się, że to robota Federacji Rosyjskiej. Zapewne pan Kaczyński ma na to niezbite dowody, bo jest to poważne oskarżenie naszego potężnego sąsiada. Ale jak ktoś zapoznał się głębiej z tym zagadnieniem, to dowiedział się, że prawdopodobnie włamanie na pocztę pana min. Dworczyka nie było typowym włamaniem z rozszyfrowaniem loginu i hasła, ale ktoś zwyczajnie miał te zabezpieczenia, i zwyczajnie się na pocztę zalogował. Raczej nie jest to klasyczne włamanie, a dostęp do skrzynki dzięki niefrasobliwości właściciela poczty. I zapewne w wielu innych przypadkach też brak odpowiedzialności za treści maili zawartych w tych skrzynkach też było dużym ułatwieniem dla włamywaczy. Rządzący sprytnie chcą wyciszyć ten cyberatak na skrzynki polskich polityków i starają się za wszelką cenę zamknąć usta opozycji. Do tego też było potrzebne utajnienie obrad Sejmu, by posłowie mieli zamknięte usta. Zapewne też już są szykowane ustawy przez resort pana min. Ziobry, które jeszcze bardziej niż tzw. ustawa inwigilacyjna ograniczy internetową wolność. Czyli za błędy polityków znowu mogą zapłacić zwykli ludzie, korzystający z dobrodziejstw Internetu.
Wszyscy pamiętamy owe słynne ośmiorniczki. Nikt z ówczesnej opozycji nie kwestionował tego, że te nagrania były z punktu prawnego nielegalne. Żaden opozycyjny polityk nie krzyczał, że należy wstrzymać się od oceny tych nagrań, bo częściowo mogą być zmanipulowane. Cała opozycja - z PISem na czele - uznała z chwilą ujawnienia tych nagrań za prawdziwe i świadczące o jakimś wielkim złu dotyczącym rządzących. A przecież nie było w tych nagraniach żadnych tajnych dokumentów i nie było jakiś dokumentów zastrzeżonych. Były tylko najzwyczajniejsze prywatne rozmowy podlewane alkoholem. I to stało się dla opozycji sprawą na tyle ważną, że to ciągle powtarzali, i to przy każdej nadarzającej się okazji. Jeśli chodzi o cyberatak, to już sprawa wg rządzących jest inna. Należy milczeć w tej sprawie, bo to działa przeciwko naszemu państwu. A, czy brak odpowiedniego zabezpieczenia ważnych dokumentów nie jest właśnie działaniem przeciwko naszemu Krajowi? Najwygodniesze dla rządzących jest to, że o wyciekających mailach należy milczeć, bo przecież nie wszystkie te treści są fałszywe i mogą w złym świetle stawiać obecną władzę. Jeśli atakujący ściągnęli wiele setek maili ze skrzynki pana Ministra, to świadczy, że przynajmniej część tych treści jest prawdziwa i nie dotyczy przysłowiowych ośmiorniczek - tylko dotyczy ważnych spraw dla działalności naszego państwa.
To, co stało się w Polsce odnośnie tego cyberataku, przypomina trochę niefrasobliwość właściciela mieszkania, który nie starał się je zabezpieczyć przed włamaniem i kradzieżą, a nawet pozostawiał klucz w drzwiach, i to sprowokowało złodzieja do ataku. Czy mamy tylko oskarżać złodzieja, czy przede wszystkim skupić się na niefrasobliwości właściciela mieszkania? W takim przypadku nawet ubezpieczyciel miałby wielkie obiekcje odnośnie wypłacenia odszkodowania. A w przypadku cyberataku rządzący nie krytykują brak odpowiedzialności właścicieli skrzynek pocztowych, a cały wysiłek kierują na to, kto zaatakował i robią z tego ataku wielką sprawę związaną z atakiem na Polskę. Już w styczniu i lutym tego roku wywiad izraelski ostrzegał polskie władze przed ewentualnym cyberatakiem, ale nikt tego z rządzących nie wziął poważnie do serca, i nikt nie sprawdził zabezpieczeń prywatnych skrzynek pocztowych polityków. Czy obroną przed takim atakiem było wyjaśnianie tego na zamkniętym posiedzeniu Sejmu już po ataku? Jak z tego widać to Polak nową przypowieść sobie kupił, że i przed szkodą i po szkodzie głupi.
Dzisiaj jest przekaz, aby nie dyskutować na temat tych wykradzionych maili, bo mogą być zmanipulowane, i to jest przekazem ze strony rządzących. Ale jakieś maile wyciekły i są w posiadaniu cyberprzestępców. To najlepszym rozwiązaniem byłoby ujawnienie tych maili, które są w posiadaniu atakujących i wówczas można by było to wszystko zweryfikować. I nie pan Dworczyk ale dostawca poczty powinien te maile ujawnić, bo przecież one wszystkie są na serwerze dostawcy usługi. Wówczas wszyscy dowiedzieliby się czy jakieś maile zostały w tych dniach skasowane przez właściciela skrzynki, czyli czy nie było też jakiejś manipulacji ze strony właściciela skrzynki. Byłoby wszystko CZARNO NA BIAŁYM. Przecież te treści i tak już są w rękach innych niż właściciel tej skrzynki.
Inne tematy w dziale Polityka