Dziś raczej krócej niż dłużej + najtrudniejszy quiz w historii tego bloga. Na początek trzy wiadomości : dwie złe i jedna dobra. Pierwsza zła jest taka, że jedwabna migawka aparatu Zorki 5 postrzępiła się niczym jedwabne pończochy mamy Rozy. Kto otarł się o kulturę rosyjską ten wie kim była mama Roza. Zaistniało zatem realne niebezpieczeństwo, że nigdy już na tym blogu nie pojawią się zdjęcia. Dobra wiadomość jest taka, że z Krasnogorska otrzymałem nie całkiem nowy aparat Zorki 4.
Kiedy brałem tę robotę na salonie otrzymałem z Krasnogorska aparat Zorki 5 z zapewnieniem, że jest to aparat dożywotni. Taki Rolex wśród fotoaparatów. Zadzwoniłem tedy do Krasnogorska na обслуживание клиентов, szczęśliwie trafiłem na szefa produkcji niejakiego inż. Siergieja Gawriłowa i puściłem mu parę " jobów " Tak trzeba, bez tego ani rusz. Podziałało. Przeprosił, sprawdził i rzeczywiście okazało się, że mój Zorki 5 miał wydaną dożywotnią gwarancję - co z jedwabnymi pończochami mamy Rozy - spytałem, to znaczy z jedwabną migawką. Nie znał przyczyny i w ramach gwarancji zaproponował mi aprat do zdjęć na Instagramie. Oczywiście odmówiłem, bo nie pracuję dla żadnego Instagrama, czy jak się to tam nazywa.
Znowu posłałem parę " jobów " szef produkcji Gawriłow wymiękł i zaproponował " refurbiszirowannuju kamieru " Zorki 4. Też dożywotnia gwarancja z prawem zwrotu. Tak oto Michał Strogow - znany kurier dostarczył mi aparat Zorki 4. Super, choć Zorki 4 jest starszy od Zorki 5, to jest lepszy od modelu młodszego. Wynika to z faktu, że Związek Radziecki starzał się nieodwracalnie i wszystkie modele nowsze były mniej zaawansowane technicznie od modeli starszych. Taki paradoks. Utraciłem wprawdzie ulubione rewolwerowe napinanie migawki, ale za to przybył mi nowy czas 1/1000s. Będę miał więcej czasu. Tarczka czasów w Zorki 5 kończyła się na 1/500s. Oczywiście jest gniazdo do lamp spaleniowych z funkcją opóźnienia czasu, też dobrze. Znowu będę miał więcej czasu. Najważniejsze jest jednak 1/1000s. Być może zacznę chodzić na zawody sportowe i z nowymi czasami zmienię profil bloga.
Niestety jest druga zła wiadomość. Martwię się o załogę, wszyscy w wieku produkcyjnym, żeby co z tego nie wyniknęło ? Robię codziennie poranny serwis info, wszystkie portale trąbią tylko o LGBT i o niczym więcej. Wiem, że naukowcy zatrudnieni przez lobby LGBT utrzymują, że to ukierunkowanie wektora miłosnego odbywa się już w mitozie, a może mejozie ? Nie wiem nawet co to jest, ale skoro tak jest to po co szwadrony seksualnych edukatorów LGBT chcą szturmować szkoły by odkrywać przed dziećmi ich prawdziwy wektor ? To co ustaliła mejoza, czy tam mitoza niech już takim pozostanie. Nie majstrujmy przy tym. Tylko, że ja niedawno czytałem memuary angielskiego nastolatka, ucznia elitarnej szkoły z internatem dla chłopców. Rzecz z czasów, kiedy koedukacji nawet sobie nie wyobrażano. Wniosek z tej pożytecznej lektury jest taki, że wektor miłości można przestawić również drogą uwiedzenia... i to wielkrotnie miało miejsce. Nastolatek napięcia seksualne przeżywa najsilniej, jednocześnie brak mu możliwości usunięcia tych naprężeń, czasem też brak śmiałości do płci przeciwnej. W tym momencie pojawia się jakiś szatan z VII klasy i usuwa naprężenia, w związku z czym autor memuarów, które czytałem nigdy nie majsterkował, ani nie grał w piłkę z własnym synem. Martwię się o załogę i o te naprężenia. Tak daleko i tak długo od żon. A wszystko w wieku produkcyjnym.
Żeby mi tu jakaś topwanta nie trzasnęła, żeby mi tu maszt powyżej salingu nie trzasnął. Szkoda masztów, który tyle jeszcze zdziałać mogą tyle jeszcze czarterów przed nimi.
Dlatego zaproponowałem załodze kontakt z kobietami Galindów.
To piękne choć niebezpieczne kobiety. Przy tym poganki nie obciążone tym całym bagażem zakazów i nakazów, wyzwolone. To znaczy były wyzwolone i bardziej chętne kiedy ich mężowie na tych swoich drążonych czółnach pływali pod Guziankę, by na przystani NBP podziwiać słowiańską urodę Hanny Gronkiewicz - Waltz. To jednak czasy prehistoryczne, dziś - jak sądzę - Galindowie już na Guziankę się nie wypuszczają, wolą pedałowanie.
Zatem ich kobiety mnie chętne, nie tak czułe, bardziej jak z drewna. Jednak uroda dalej powala i załodze naprawdę się podobało.
Co najważniejsze nie zauważyłem wśród załogi wzajemnych fascynacji, pojawienia się papużek nierozłącznych, zatem jak sądzę rejs odbył się bez zmiany wektorów miłosnych. A co najważniejsze mój nowy Zorki 4 działa bez zarzutu i wkrótce już wrzucę zdjęcia z nad Bałtyku brzegu.
Na koniec obiecany quiz. Wiadomo, że szefowie kuchni posiadają talenty słowotwórcze porównywalne z talentami najwybitniejszych poetów. To nie ulega kwestii. Proszę zatem odszyfrować jakie potrawy kryją się za poniższymi, egzotycznym nazwami. Nie muszę dodawać, że konkurs jest z nagrodami.
A potrawy z menu restauracji " Galindia " blisko ujścia Krutyni do Jeziora Bełdany.
1. Pozłacane talary
2. Pierwszy grzech
3. Zmysłowe frytki
4. Erotomanka
5. Naindorzony Jaćwing
6. Biust z wiedźmy
7. Coś dla woja i amazonki
8. Goła polędwiczka
9. Oko szamana
10. Propozycja nie do odrzucenia
11. Goła z boczkiem
12. Stary żeglarz... i może
13. Ześwinione kurki
14. Pieprzony przekładaniec
15. Pożądanie nałożnicy
16. Omdlenie
17. Zielony poemat
18. Kasa chorych
Inne tematy w dziale Kultura
