Ja to chyba postępowy jestem, bo cały dzień oglądam telewizję, a w przerwie czytam Gazetę Wyborczą. Sporo się teraz u nas pisze, pokazuje i popularyzuje małżeństwa nowego typu, czyli tzw. jednopłciowe monotypy. Z naukowego punktu widzenia małżeństwo typu monotyp powstaje z połączenia osobnika z chromosomami XX z osobnikiem również z chromosomami XX. Inny wariant małżeństwa nowego typu to związek osobników z chromosomami XY, bez obcych domieszek. Dokładnie nie wiem o co chodzi z tymi chromosomami, bo to było na kanale Planete+ w wersji angielskiej, więc niewiele zrozumiałem, ale ja to mam taki charakter, że jak nie wiem na jednym kanale to się dowiem na innym. Z tego co się orientuję, z tego co piszą, mówią i pokazują to małżeństwa nowego typu są lepsze od małżeństw starego typu, które niestety powoli odchodzą do lamusa. Co mnie akurat nie dziwi, bo wszystko co nowe jest lepsze. Kiedy ojciec kupił nową Syrenę 104 to też była lepsza od WFM - ki. Dopóki się jej zwrotnica nie zapiekła i trzeba było 27 razy wrzucić " jedynkę " i " R " żeby zawrócić. Nie porównujmy jednak Syrenki do małżeństwa, bo daleko nie zajedziemy. Monotyp jest lepszy choćby z tego względu, że facet z facetem łatwiej się dogada niż baba z facetem. Mam mnóstwo małżeńskich obserwacji z czasów kiedy pracowałem jako drwal. Jeżeli drwal miał jakieś nomen omen nieokrzesane sęki do drugiego drwala, bo mu podprowadził " metry " albo się dogadał ze zrywkowym, który za piwo zerwał dłużycę przed cechowaniem na inną mygłę, to był problem. Przychodził jednak dzień wypłaty i praca w lesie na dwa - trzy dni ustawała, wszyscy sobie przy wódce wyjaśniali wszelkie pretensje i atmosfera była oczyszczona. Z kobietami taki dialog zakończony porozumieniem jest niemożliwy. Ileż to było walk stoczonych w dniu wypłaty przed leśniczówką, kiedy pilarze musieli dosłownie toczyć boje z żonami aby wyrwać to co im się słusznie należało, to co było rezultatem postawionych kubików i zwalonej dłużycy. Tu małżeństwa jednopłciowe mają przewagę. Tylko weź przekonaj drwala żeby stanął na ślubnym kobiercu z innym drwalem. Na taki numer nie poszedłby nawet Francuz z Różańcem, choć Różaniec odgarował w Sztumie 12 lat, a Francuz 8 i na pewno niejedną relację typu XY/XY widzieli. Minusem małżeństw jednotypowych jest jednak podział ról jaki w takich małżeństwach występuje, tam jest tak samo jak w związkach XX/XY. To znaczy jeden rządzi pilotem, ogląda mistrzostwa świata w piłce nożnej, a drugi odkurza, pierze, sprząta i robi zakupy. Nie mógłbym zdecydować się na życie w takim stadle, o ile nie miałbym zagwarantowane, że to ja będę rządził pilotem. Taką informację podawali na jakimś kanale, tylko nie pamiętam jakim, na pewno nie była to telewizja Trwam, ale się dowiem. Tu mamy minusik dla monotypów. Autorzy filmu sugerowali nawet, że za kilkanaście lat może w ramach małżeństw typu XX/XX i XY/XY dojść do wyłonienia reprezentacji ciemiężonej mniejszości, która prawdopodobnie przekształci się w jakiś rodzaj ruchu feministycznego. Tylko jak będzie nazywał się mężczyzna - feminista to już nie podali. Choćby ze względu na to nigdy nie chciałbym zostać feministką. Nie wiedzieć jak się nazywamy i kim jesteśmy to taka sobie frajda. Pomińmy to, bo w wielu aspektach małżeństwa monotypowe mają jednak przewagę nad związkami nieprogresywnymi. Pozwalają na łatwiejsze życie, na więcej wolnego, dają większe możliwości realizowania pasji, niebagatelny jest też czynnik ekonomiczny, czyli mniejsze koszty utrzymania takiego stadła. Mają jednakże małżeństwa starego typu czyli XX/XY nad monotypami, jedną wielką przewagę. Tą przewagą są dzieci, których święto dziś właśnie obchodzimy.
Oczywiście taka sytuacja może trwać do czasu, aż Gazeta Wyborcza wymyśli chromosom ZZ i może coś w temacie drgnie, może jakieś równanie z trzema niewiadomymi ? Może prof. Płatek zatriumfuje i w związkach nowego typu zacznie rodzić się więcej dzieci. Bo więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom i czytelnikom Gazety Wyborczej. Na razie jednak cieszmy się tym co jest, bo nie ma większej radości dla człowieka nad danie życia innej istocie, małemu człowieczkowi. Pielęgnowanie kruszyny, wychowywanie, patrzenia jak dorasta, jak staje się krnąbrne, pyskate. Wreszcie jak bierze sprawy w swoje ręce, bierze odpowiedzialność za swoje życie i życie kolejnej człowieczej generacji.
W którą stronę pójdzie ?
Nie ma nadto piękniejszego życiowego doświadczenia. Wszystkie nieprzespane noce idą precz, wszystkie przecierane po północy "marchwianki " wszystkie wyprane pieluchy stają się nic nie znaczącym epizodem, mglistym wspomnieniem. Bo dziecko to skarb największy i nic z nim równać się nie może. Pieniądze, kariera, realizowane pasje, przyjmności większe i mniejsze.
Bo dziecko to dziecko : dziś w Międzynarodowy Dzień Dziecka i w każdy dzień minionego i przyszłego życia. Niech się święci Międzynarodowy Dzień Dziecka. Wszystkim dzieciom dużym i małym w dniu ich swięta życzenia samych radości i jak najwięcej chwil szczęśliwych.
PS. Zatem zamykam bloga na jakiś czas i udaję się na jakąś fiestę z naszą latoroślą II generacji. Co ja bym dziś robił gdyby nie to dziecko ?
Na szczęście mamy vana, więc wypad za miasto nie jest problemem
Nie święci garnki lepią
Dorastanie
Inne tematy w dziale Rozmaitości