
Kto chce niech jedzie do Florencji, Rzymu, Paryża, niech tam podziwia cuda, które wyszły spod dłut najznamienitszych rzeźbiarzy. Ja nie muszę tam, ja w tym celu mogę pojechać do Barczewa... i zawsze tam wpadam jeśli po drodze i jeśli terminarz urlopowy niezbyt napięty.
Bo jest w Barczewie rzecz bardzo interesująca, skarb prawdziwy, mało komu jednak znany. W barczewskim kościele Franciszkanów znajduje się najcenniejszy, wykonany z marmuru, renesansowy nagrobek na Warmii.

Epitafium przed konserwacją ( 2015 )
Majstersztyk autorstwa Abrahama i Willema van den Blocke . Willem van de Blocke wykonał min. nagrobek Jana III Wazy ( ojca Zygmunta ) oraz ołtarz główny w zamojskiej kolegiacie jak i nagrobek Krzysztofa Batorego księcia Siedmiogrodu, brata Stefana. Współpraca z Batorymi musiała być niezwykle intratna, bo barczewski nagrobek to kolejne zlecenie od Batorych. Tym razem od Andrzeja Batorego, bratanka Stefana. Nagrobek upamiętnia Andrzeja i Baltazara Batorych, z których pierwszy był warmińskim biskupem w latach 1589 - 1599. Niestety nagrobek wykonany przez mistrza Willema i syna Abrahama stoi pusty, bowiem Andrzej spiesząc po siedmiogrodzką koronę usieczon został, a i Baltazara zamordowano pięć lat wcześniej, również w trakcie zabiegów o władztwo nad Siedmiogrodem. Nie warto zbytnio spieszyć się po ziemską koronę, bo może ona okazać się cierniową.

Historia skromnego barczewskiego kościółka skrytego z boku więziennej bramy to rok 1364 i sprowadzenie przez biskupa Jana Styprocka Franciszkanów, którzy w latach 1380 - 1390 erygują świątynię i zabudowania klasztorne. Klasztor i kościół zostaje zniszczony podczas licznych wojen toczonych na Warmii, jednak w czasach biskupiego władztwa Szymona Rudnickiego ( to ten biskup od Świętej Lipki ) zostaje przebudowany i otrzymuje przepiękną barokową ornamentykę, która zachowała się do dziś.

Niestety w czasie reformacji klasztor pustoszeje i zakonnicy - tym razem Bernardyni - powrócą do Barczewa dopiero w roku 1594, za sprawą wspomnianego biskupa Andrzeja Batorego, który szykując sobie przepyszny - godny biskupa - pochówek funduje przy kościele kaplicę św. Antoniego, a w niej najwspanialsze na Warmii renesansowe epitafium. Kres pobytu Bernardynów w Barczewie to rok 1810 i wydanie przez Prusaków dekretu kasacyjnego na mocy którego likwiduje się wspólnoty zakonne na terenie Prus.

W pomieszczenich klasztoru rozpoczyna się historia największego więzienia w Prusach. Cele klasztorne zostają przerobione na cele o innym przeznaczeniu. Powrót prawowitych właścicieli nastąpi dopiero w 1982 roku, a siedem lat później przy kościele Franciszkanów zostanie erygowana parafia pw. Św. Andrzeja Apostoła. Tym sposobem patron księcia Siedmiogrodu powrócił do Barczewa, by mieć pieczę nad kościołem, kaplicą Św. Antoniego i niezwykłym, tak cennym epitafium. Patron sprawuje się należycie, bowiem wokół kościoła trwają prace ratunkowe. Kościół Franciszkanów wzniesiony na terenie bagiennym, w rozlewiskach rzeki Pisy, zaczął się rozjeżdżać, więc palowanie gruntu jest ze wszech miar niezbędne. Wewnątrz kaplicy prace konserwcyjne, które akurat uniemożliwiły mi obejrzenie elitafium. Szkodzi nic - jak mawiał szef kelnerów w " Zaklętych rewirach " Po zakończeniu prac - przewidzianych na koniec lipca - kaplica i epitafium powrócą do dawnej świetności, zaś kościół Franciszkanów będzie trwał kolejnych 650 lat. Ludzie lepsi, gorsi oraz łotry przychodzą i odchodzą, a kościoły trwają i trwać mają. A dla łotrów jak znalazł po sąsiedzku całkiem przyzwoity obiekt penitencjarny z kościołem pw. Świętego Dyzmy, patrona złoczyńców, któremu Zbawiciel przyobiecał na krzyżu " Zaprawdę, powiadam ci : Dziś ze Mną będziesz w raju. Łk. 23,43 "
... trzeba tylko bardzo się starać ( przypis mój, nie Ewangelisty ) Wybór zatem należy do Ciebie czytelniku. Barczewo czy Florencja ?


Rokokowa ambona ( XVIII w )



Kościół parafialny w Barczewie

ZK Barczewo
Inne tematy w dziale Rozmaitości