Jeśli wczoraj był czwartek to byłem w Wilkowyjach. Nie pamiętam. Ja do tego Zamościa nie dotrę. Dziś krótko, bo po Mamrotach całkowicie osłabłem. Ja tych Gruzinów Mamrotami załatwię. Ostrzegał mnie znajomy z Erewania, Arut Szachbazyan żeby nie dać się Gruzinom wciągnąć w zasadzkę. Ja dam się wciągnąć, ale pod kontrolą, a w odpowiednim momencie zaproponuje im najlepsze soki naszej ziemi. Najlepsze jabłka, dorodne, zdrowe, czerwono - żółte w formie płynnej. Kto zna siłę Mamrota ten wie, że nawet Gruzin rady jemu nie da. Załatwię ich jak Hadziuk tego Holendra od serów. Jak nic ich załatwię. Trzy Mamroty jako moje wunderwaffe powinny wystarczyć.
A w Wilkowyjach ? no cóż, piękna jesień, upalna wręcz i wszystko jak w uroczym serialu " Ranczo " Nic się tu nie zmieniło. Ławeczka jeszcze ciepła tylko Pietrek pojechał do Radzynia, a Hadziuk z Solejukiem poszli w kolejkę za Mamrotami. Jeden Japycz tylko nie pije. No, ale jak ktoś się zada z gospodynią księdza to taki musi być skutek. Wójt pojechał do Warszawy z Czerepachem. Nie ma co, fajne spotkanie pod nieobecność wszystkich wymienionych.
A teraz ruszam już do Zamościa, by pokłonić się moim przodkom po kądzieli, z których najwybitniejszy, Przecław z Niezabitowa pod wojewodą podolskim Mikołajem Mielnickim na Mołdawię z 4000 tysiącami jeźdźców chadzał pohańca tłuc, a i pod Chocimiem go nie zabrakło, gdzie wielce przysłużył się do uwolnienia hetmana Grzegorza Jazłowieckiego. Ale to historia na inne wieczory. Teraz Mamrot mnie zamroczył i nie bardzo chce mnie się pisać o sprawach dawniejszych. Ruszam na Zamość. Nara.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
