Po wczorajszej dość pesymistycznej notce o znikaniu szlaków kolejowych i wymieraniu taboru, dziś odrobina optymizmu w nasze kolejarskie serca.
Ja zasadniczo miałem zostać kolejarzem, jak mój pradziadek, oberkonduktor kolei petersburskiej. Większość chłopców w moich czasach chciała zostać strażakami. Prawdopodobnie pod wpływem lektury książeczki pt. " Jak Wojtek został strażakiem " Z jakiego powodu spora cześć chłopców chciała zostać milicjantami ja nie wiem. Ja konsekwentnie chciałem być kolejarzem, by wypełniło się popularne w czasach PRL powiedzenie : ojciec porządny, matka porządna, a syn kolejarz. Nie zostałem, bo na przeszkodzie stanęli jak zwykle Niemcy. Konkretnie jeden Niemiec o nazwisku Wilhelm Röntgen. Wymagania dotyczące stanu zdrowia przy składaniu papierów do Technikum Kolejowego były bardzo surowe. Stan zdrowia musiał być na " piątkę " Prawie taki jak na kosmonautę. Niestety prześwietlenie klatki piersiowej wykazało powiększone serce, co mnie dyskwalifikowało już przed egzaminami. Kolejarzem nie zostałem, a serce mam jak dzwon ( 120/80 )
Wróćmy jednak do tematu i optymizmu po wczorajszych komentarzach. Nie jest jeszcze tak źle. Są miejsca gdzie dzięki sprawnym samorządowcom i pasjonatom kolei tabor ma się całkiem dobrze i pogwizdując regularnie wozi pasażerów, robiąc to do czego został powołany. Przoduje oczywiście gospodarna Wielkopolska z Wolsztynem na czele, którego sława sięga aż do UK. Zaimponować Anglikom w sprawach kolejnictwa to naprawdę duża sprawa. Inną uratowaną waskotorówką jest Ełcka Kolej Wąskotorowa, uratowana dzięki sprawności i woli władz powiatu. Kolej ma się dobrze, choć przestała wozić towary, skupiając się głównie na turystach.
Z pozyskanych funduszy unijnych odnowiono budynek dworca i zorganizowano niewielkie muzeum kolejnictwa, z rarytasem. Z jedną z dwóch zachowanych w Polsce lokomotyw ze stokerem. Stoker to inaczej ślimakowy podajnik węgla z tendra na palenisko.
Miał ulżyć pracy palacza, jednak chyba nie do końca ulżył. Kolej szukając oszczędności często korzystała z węgla mniej kalorycznego, tańszego a takiego węgla trzeba spalić więcej by dojechać z punktu A do punktu B. No i tu urwanie głowy miał palacz. Stoker ulżył niedoli palacza, jednak nie do końca. Gorszy węgiel to częstsze szlakowanie paleniska, więc jak nie z tej strony to z drugiej strony nieszczęsny pomocnik maszynisty był ćwiczony przez swojego bezpośredniego przełożonego. Może to i lepiej, że nie zostałem pomocnikiem maszynisty. Niemniej jednak dumny Ty2-1285 stoi w ełckim muzeum. Lokomotywa to - przed pojawieniem się samolotów - najbardziej skomplikowany i zaawansowany wytwór ludzkich umysłów. Ogrom, poziom skomplikowania, wszystko poruszające się z udziałem nieziemskich sił, posapywanie, gwizdanie, pocenie się, postękiwanie. Lokomotywa była żywym stworem, miała duszę. Choć z punktu widzenia inżyniera kolejowego nie była niczym nadzwyczajnym, ot tylko : zestaw kół tocznych, ostoja i kocioł oraz drobiazgi : cylinder, tłok, suwak, krzyżulec, korbowód, wiązar, ruszt, popielnik, płomienica, dymnica + zegarek maszynisty. I to wszystko żyło i jeździło ( przed wojną ) z dokładnością jak na kolei, że można było regulować zegarki. Tak mniej więcej wygląda lokomotywa Ty2 - 1285. Najpracowitsza i najliczniejsza rodzina parowozów na polskich szlakach. Kriegslokomotive to kolejny przykład wytworu wojny, który sprawdził się doskonale w czasach pokoju.
Ty-2, Ok1, Pt47, St -44, SP -45, MBxd2, Lyd2. Ten szyfr nieczytelny dla laika, dla kolejarza nie był niczym skomplikowanym, w tych kodach zawiera się cała informacja o taborze, a co jeszcze ciekawsze można z tego czytać historię kolejnictwa. Pierwsza duża litera to typ parowozu : T - towarowy, O - osobowy, S - spalinowy. Literka mała : y, t, d to układ zestawu kół. y - układ 1 - 5 - 0, czyli pięć kół pędnych i jedno toczne z przodu, t - układ 1 - 4 - 1, czyli cztery koła pędne i dwa toczne, podtrzymujące konstrukcja parowozu, d - układ 2 - 2 - 0, czyli już wiemy ? dwa toczne koła i dwa pędne.
Prawda, że proste i interesujące ? A jak czytać historię z tych symboli ? proste.
Polska kolej rozwijała się w sposób dość specyficzny. Po odzyskaniu niepodległości odziedziczyliśmy tabor po zaborcach, sytuacja powtórzyła się po II wojnie światowej, kiedy przejęliśmy sporo taboru poniemieckiego. Zatem oznaczenia na parowozach od
1 do 10 oznaczało parowóz konstrukcji niemieckiej, 11 do 20 - austriak. Powyżej 100 do 200 inny zagraniczniak, a nasze rodzime poczciwce oznaczano cyframi od 21 do 57 co oznaczało rok rozpoczęcia budowy. Piękne damy z Fabloku i " Ceglorza "
Prawda, że piękne to wszystko i czytelne ? Oczywiście zdaje sobie sprawę, że jak dla kogo, nie każdego kręci kolejnictwo. Na koniec pierwszej lekcji w naszym salonowym technikum kolejowym rozszyfrujemy dwa kody na bohaterach wczorajszej notki, czyli " rumunach "
MBxd2/ M - motowóz, B - II klasa, x - cztery osie, d - diesel, 2 - rodzaj przekładni.
Bxhpi ? teraz to już proste. Wagon II klasy ( B ) czteroosiowy ( x ) wyposażony oczywiście w hamulce pneumatyczne systemu Westinghouse'a ( hp ) no i ( i ) wagon z pomostami. Czyż to nie jest interesujące ? czyż można dziwić się chłopcom, że chcą zostać kolejarzami i rozszyfrowywać te niesamowite kody.
Ja bym tu mógł jeszcze dalej prowadzić ten kolejowy dekryptaż, ale niestety nie jestem kolejarzem i moje źródło dochodów nie leży na szlaku, więc muszę wstać i udać się po środki do życia w całkiem inne rejony.
Lyd1 " Lidka "
Inne tematy w dziale Rozmaitości