Dziś notki nie będzie. Za gorąco. Łącza rozgrzane jak stan sędziowski w czasach pana Bronka. Ledwie wyrwaliśmy się ze szponów szpetnej bestyji ze wschodu, która mroziła bezlitośnie przez 3 miesiące z okładem. Nie zabrakło wówczas pośród wschodnich zjawisk meteo sypania śniegiem, smagania wichrem, nie szczędziła wschodnia bestyja i mrożącego nowiczoka. I oto dziś w odstępie tygodnia trafiamy w objęcia przecudnej dziewanny ze wschodu, pięknej Pulcheryji. 19 kwietnia 2018 roku ma przejść do historii jako najgorętszy dzień roku, od 1841, czyli od czasu powołania w Wielkiej Brytanii profesjonalnych służb meteo. Poprzedni rekord padł w Cambridge w roku 1893. Tegorocznego zwycięzcę poznamy już dziś, po zamknięciu lokali wyborczych. Zaraz ? zaraz ? Co to za brednie ? Oczywiście to od gorąca. Zwycięzcę poznamy już po zachodzie Słońca. Bookmacherzy obstawiają 4/1, że tegoroczny kwiecień będzie najcieplejszy w historii. Dziś to południe Anglii jest centrum europejskiego ciepła, nie Madryt, Rzym, nie Lizbona. Temperatura w centralnym Londynie ma skoczyć aż do 67 F. Nie będą zatem dziś potrzebne tostery w czasie lunchu. Taką temperaturę można jeszcze wytrzymać, można wejść do klimatyzowanej stacji metra, udać się do fryzjera, albo przetrzymać ten groźny moment w restauracji. Co mają jednak począć ludzie na wsiach w południowo - wschodniej Anglii, gdzie termometr ma wystrzelić do 80.5 F. Nieskromnie powiem, że jestem większym twardzielem niż przeciętny Anglik, ja wychodziłem na zrąb nawet przy temperaturze 95 F.
Największe zmartwienie mają organizatorzy londyńskiego maratonu, który odbędzie się w najbliższą niedzielę. Czy biegacze wytrzymają ? Skoro mają obawy czy wytrzymają to po co biegają ? Powiedziałaby stara góralka, która podobnymi słowami powitała mnie na kwaterze w Murzasichlu w latach 70 - tych.
- Jak nie mają ( pieniędzy ) to niech nie przyjeżdżają.
Organizatorzy maratonu są przygotowani na rozwiązania alternatywne. Tylko co może być alternatywą dla maratonu podczas upału ? Wybory miss mokrego podkoszulka ?
Kończę lunch, kończę przegląd prasy i chyba dziś pójdę wcześniej do domu. Jeśli będzie tak jak podają gazety, że zabraknie w temometrach skali, mogę być mocno stratny. Od 14:00 Słońce zacznie orkę w moim niewielkim ogrodzie, a ja przywiozłem sobie kiedyś z Włoch termometr Galileusza. To termometr wykorzystujący zjawisko zmiany gęstości cieczy pod wpływem temperatury. Kto pił " Absoluta " z zamrażarki ten zna to miłe zjawisko. Tam jest dobre 0,5 l spirytusu. Termometr pal licho, spirytusu szkoda. Jeśli termometr pęknie, to jutro też notki nie będzie... i do pracy też chyba nie pójdę. Wszystko w rękach Galileusza.
PS. Przecudne zjawisko pogodowe zostanie jednak zakłócone zwiększonym napływem zanieczyszczonego powietrza ze wschodu. Nam tego nie trzeba tłumaczyć, my wiemy że to smog pisowski.
Inne tematy w dziale Rozmaitości