Jestem wykończona !
Dla tych czytelników, którzy chcieliby przeczytać wywiad z Krystyną Jandą w Gazecie Wyborczej, lecz boją się utonięcia we wzburzonym oceanie myśli artystki, redakcja tego bloga przygotowała esencję wywiadu. Tylko najważniejsze akcenty. Reszta bez znaczenia, Polski i tak już nie ma.
Zasmakowaliśmy wszyscy porządnie w wolności, niezależności, zaczęliśmy sięgać do odważnych planów, niby nic nas nie ograniczało, cenzura, granice, tematy, brak talentów Zagrałam Danutę Wałęsę, bo to sprawa większa niż polityka i historyczny czas. Zagrałam Marię Callas.
W 2004 roku weszliśmy do Unii Europejskiej. Czułam się od dawna obywatelką Europy. Miałam medal za wkład w kulturę Republiki Francuskiej, wiele nagród europejskich na festiwalach filmowych. Potem zostałam zaszczycona niemieckim medalem Karola Wielkiego w dziedzinie mediów, za wkład w zjednoczenie Europy. Moich kilka ról filmowych w filmach europejskich, koprodukcjach zostało zauważonych.
Była wolność. Demokracja. Myślałam sobie, cokolwiek się zdarza, widocznie ludzie jak chcą, tego chcą. Leseferyzm. Dajmy ludziom robić Polskę według ich marzeń. Zawsze wierzyłam w Polaków, ich mądrość społeczną, a systemy kontrolne istniały w tej wolnej Polsce.
Kochałam tę nową, wolną, tworzącą się Polskę, byłam zachwycona zmianami, tempem, rozwojem. Nawet jeśli widziałam błędy, to rozumiałam, że każda tak wielka zmiana musi je mieć. Robiłam swoje najlepiej, jak umiałam, a resztę zostawiałam innym. No i oczywiście uważałam, że to na zawsze! Że tak już będzie zawsze, będziemy się rozwijać, bogacić, mądrzeć, modernizować, sięgać dachu świata. I tak będzie we wszystkich dziedzinach, bo wolni ludzie potrafią wiele, a w Polsce talentów, mądrości, rozsądku, pracowitości, wyobraźni i czego tylko, wydawało się, ludziom nigdy nie brakowało.
W najczarniejszych snach nie myślałam, że przyjdzie dzień "dobrej zmiany". Poprawy, tak, oczywiście, ale nie zmiany! Okazało się, że 27 lat to długo, wychowały się nowe pokolenia, dziwnych Polaków, których ja nie znam. Nawet ich nie przeczuwałam, myślałam, że to margines. Nie wiedziałam, że tacy są, tak myślący.
Jestem zrozpaczona. Jako Polka. Jako aktorka nie, bo mam dobry czas, wszystko się staje, dzieje, dookoła nowy teatr, wielu utalentowanych ludzi. Prowadzę dwa teatry, w których gra ponad 450 aktorów z całej Polski, najwybitniejszych, realizujemy teksty ważne, aktualne, mamy publiczność, która nas finansuje i nasze pomysły, utrzymuje.
Jestem zrozpaczona i patrzę z pesymizmem na przyszłość kilku nadchodzących lat lub, co nie daj Boże, kilkunastoletnią. Regres, zacofanie, mentalny mrok, obyczajowa piwnica. Ciemny, strachliwy, prymitywny katolicyzm i ogólny lęk i konformizm, bo tak się rozwijają te mechanizmy. Przecież to znamy. Ale chyba najbardziej smuci mnie brak ideałów w klasie opozycji politycznej. Koniunkturalizm i brak wyższego szlachetnego myślenia o dobru ogółu.
Niektórzy mówią wręcz o powrocie komuny, o dyktaturze, o końcu demokracji.
Demokracji już nie ma. To znaczy nie ma zabezpieczeń demokratycznych. Władza jest w jednych rękach, jednej partii. I ustawodawcza, i wykonawcza. Więc jak to się nazywa ? Co to jest ?
Martwię się o dzieci, o wnuki. Tak, w tym sensie, że przyszło im uczyć się i studiować, zaczynać życie w skomplikowanych czasach.
Damy sobie radę, tylko trzeba nam wolności, możliwości, sprawiedliwości, mądrości i otwartości. A co do świata? Żyłam okresami i pracowałam w krajach, gdzie uchodźcy byli zawsze. Zasilali te kraje siłą, odmiennością, młodością, pracą, wyobraźnią i talentami. Zawsze słyszałam i we Francji, i w Niemczech - potrzeba nam emigrantów, to oni nam pomagają dźwigać kraj, to oni pracują najciężej w najmniej popularnych zawodach. Coś się zmieniło? Brakuje nam dzieci, starzejemy się jako społeczeństwo, ktoś musi tu pracować! Nawet ostatnio znów widziałam liczby, ilu będą potrzebowali Niemcy uchodźców, żeby gospodarka się rozwijała.
W Nowy Rok byłam tak zakręcona tym krajem, tym zakleszczeniem, tą sytuacją polityczną, medialną, tą ziejącą nienawiścią, bezradnością, tymi rządzącymi nami ciemniakami, upokorzeniem, słabością opozycji i bezsilnymi społecznymi działaniami, w których jak tylko mogłam brałam udział, że uciekłam na Madagaskar.
Oj ! niedobrze, niedobrze. Będzie wojna, przed wojną też zmuszano ludzi do wyjazdu na Madagaskar. Tefałen nie przesadza ani na jedno słowo. Gdzie ten Wodzisław nas zawiedzie ?
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22941549,krystyna-janda-regres-zacofanie-mentalny-mrok-obyczajowa.html
Inne tematy w dziale Kultura