Żona nr 1
Kiedy żyjesz w kraju, w którym da się wyróżnić dwie tylko pory roku: listną i bezlistną, to musisz pilnować kalendarza. Nie dopilnujesz i już jakieś ważne święto ci ucieknie. Dobrze jeśli pogoda taka jak teraz. Rozszalały Atlantyk na zmianę z Morzem Północnym co i rusz podsyła orkany, więc na koniec października mamy praktycznie wszystkie drzewa odarte z liści. Znak, że zaczął się listopad i bardzo ważny dzień, który - niezależnie od światopoglądu - powinniśmy uczcić. Czasem bywa, że liście wiszą do Bożego Narodzenia i nie wiesz zapracowany, niekontrolujący kalendarza, człowieku jakie święto przed tobą. Kontrolowanie kalendarza nie dotyczy osób, które z psychomasochistyczną przyjemnością odwiedzają portal gazeta.pl, a do takich osób ja się niestety zaliczam. Kalendarz za takich ludzi jak ja kontrolują dziennikarze Gazety Wyborczej i informację o każdym, ważnym święcie chrześcijańskim na pewno podeślą. Niebawem Boże Narodzenie, dowiem się zatem, że jestem Hannibalem Lecterem, bo tłukę karpie i odzieram je ze skóry. Jestem też mordercą jodełek, który nie pozwala jedlinie osiągnąć dorosłości, tak by mogła cieszyć się swoim jedlinowym potomstwem. Wielkanoc ? to horror. Zamiast radości z nadchodzącej wiosny, zajączka i jajka z niespodzianką, katowanie dzieci i młodzieży jakimś barbarzyńskim krzyżowaniem ludzi, grobami, jakieś plenerowe imprezy połączone z biczowaniem. Tego przeciętny czytelnik Gazety Wyborczej nie wytrzyma. To normalny Halloween w wersji Spring. A Boże Ciało ? żal tych małych dziewczynek targających te kosze z kwiatami, często większe od dziewczynek. Gdzie jest jakaś inspekcja pracy ? pedagodzy ? dlaczego nie grzmią o odbieraniu dzieciom dzieciństwa ? A zastawianie tras rowerowych jakimiś ołtarzami ? To jest jawne łamanie demokracji i gwałcenie swobody wyboru. Przy tym święcie jest jednak pewna niekonsekwencja panów redaktorów. Jakoś nie czepiają się rodziców malutkiego Jasia Lityńskiego dźwigającego wiąchę goździków dla towarzysza Bieruta. Cóż każda religia ma swoich ministrantów. Czasem jest to mały, piskliwy Jaś Lityński. Jednego tylko święta nie wspominają - Trzech Króli. Oni dobrze wiedzą, że to rykoszetem może walić w Ryśka, a pośrednio i w Leszka. Bo ktoś w tym nowym, czerskim kościele za wyświęcanie " kapłanów " odpowiada ? Dziwię się trochę, że Episkopat nie obejmie jakimś patronatem czerskiej redakcji. Po zniżeniu lotów przez Tygodnik Powszechny, to ostatnia centralna gazeta, która ma na względzie dobro polskiej wspólnoty religijnej. Jedyna gazeta prowadząca pewien specyficzny rodzaj duszpasterstwa pośród polskich katolików. Dlaczego hierarchia zwleka ? Bóg jeden wie... i może jeszcze redaktor Michnik. Przed nami dzień Wszystkich Świętych, w redakcji na Czerskiej jak zwykle otwieranie listów od czytelniczek. Tak jest co roku. Przypominanie i czuwanie. W ubiegłym roku ten jedyny dzień w roku spędziłem na Islandii i tylko dzięki czujności gazety wiedziałem, że muszę odwiedzić jakiś cmentarz. Nieważne jaki, ważna jest ta chwila obcowania z tymi, którzy odeszli. Z ludźmi takimi samymi jak ja i moi bliscy, tyle, że już po drugiej stronie.
Na Islandii jest problem dodatkowy, tam nie ma drzew i liście nie mają skąd spadać. Wyczuć, że jest właśnie listopad jest niesłychanie trudno i gdyby nie ubiegłoroczny list czytelniczki Edyty do redakcji pewnie nie ruszyłbym się z keflavickiego hotelu. Czujność redaktorów i czytelniczek piszących listy do redakcji nie poszła na marne.
Czytelniczka Edyta z korpo
Jakie zatem cmentarne trendy wg czytelniczki Edyty obowiązywały w ubiegłym roku ? Bardzo mocno zaakcentowano fakt, że Polki udające się na " grobbing " depilują nogi i miejsca intymne. To bardzo ważne. Wcześniej oczywiście kupowanie kreacji i stroszenie koafiur. Nie może zabraknąć rytualnego woskowania samochodu i nagrobków z lastryko. Na samym cmentarzu niezbędne jest kupienie dla naszych pociech baloników z Minionkami, dla męża chipsów bekonowych, a sami zadowlimy się prażoną kukurydzą. Tak wyglądał " grobbing " AD 2016.
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,20894356,rzucamy-sie-jakby-cmentarze-byly-otwarte-tylko-raz-w-roku.html
A jak jest w tym roku ? Obyczaje grobbingowe są niezmienne. Obgadywanie, ploty, brodzenie w błocie cioć na szpilkach, nabłyszczanie grobu pastą do pomników firmy INCO - Veritas, eksponowanie kodów kreskowych z ceną zniczy. Nowością w tym roku jest dorzucenie kilku detali związanych z grobbingowymi obyczajami kulinarnymi. Autorka listu podpisana jako " żona nr 2 " będąca na diecie bezglutenowej opisuje cierpienia podczas pochłaniania pękającego od nadmiaru glutenu keksa. Żona nr 2, podobnie jak czytelniczka Edyta doświadcza podobnych cierpień podczas grobbingu. Jako, że jest żoną nr 2 musi wysłuchiwać pochwał spływających nie na nią, a na żonę nr 1. Żona nr 1 to jest to. Zawsze lepsza, zawsze kupi tańsze znicze, bo jest oszczędna. Jest racjonalna, bo kupuje wieńce plastikowe, które umyte za rok posłużą redakcji jako pretekst do kolejnego listu od czytelniczki Marioli z Lubartowa.
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,22552307,jestem-zona-numer-dwa-i-w-tym-roku-powiedzialam-dosc-nie-jade.html#Czolka3Img
Cóż można doradzić czytelniczce podpisanej jako " żona nr 2 " Jak ulżyć jej cierpieniom ?
Jako osoba z pewnym doświadczeniem, bo moja jedyna przygoda z " dziennikarstwem " polegała na pisaniu takich właśnie listów do redakcji, oraz " wywiadów z... " Wszystko bez ruszania się z domu. Ale o tym napiszę chyba w osobnej notce. Przypadek czytelniczki Edyty z korpo i " żony nr 2 " wart jest uwagi, bo oznacza, że czerskie dziennikarstwo cały czas podlega Wydziałowi Prasy i Propagandy KC PZPR.
Redaktor Michnik orze jak może
Szanowna czytelniczko, żono z numerem 2. Droga do zaskarbienia sobie uznania, szacunku i miłości męża z nr 1 jest bardzo prosta. Należy wydepilować nogi i miejsca intymne. Okolice ud i podbrzusza napastować pastą do nagrobków " Hades " firmy INCO - Veritas. Tylko Veritas i wcielenie się w diablicę wyzwoli panią z cmentarnych konwenansów. Nie należy zapomnieć również o przymocowania do kapelusza, za pomocą gumek recepturek, chryzantemy w doniczce. Mąż nr 1 nie przepuści okazji, by tak odsztafirowanej i napastowanej żony nie napastować. W grę wchodzi nie tylko napastowanie, ale kto wie czy i nie froterowanie ? A jak spodoba mu się froterowanie to nigdy już nie przyjdzie mu ochota, by tak napastowaną i wyfroterowaną żonę ciągać po jakichś kretyńskich grobbingach. Nawet jeśli żona zarejestrowana jest na ulicy Czerskiej pod numerem 2.
Żona nr 2
Inne tematy w dziale Rozmaitości