
Z Modlina wyjechaliśmy o 21:30, w Giżycku na przystani byliśmy o 1:30. Pośpiech nie był nam do niczego potrzebny, bosman i tak przyjdzie o 8:00, więc powinniśmy wypłynąć przed 9:00. Kaucja za łódkę, opłata rejsu, pobranie paliwa u bosmana, sprawdzenie łódki, protokół i zatankowanie wody do zbiornika w bakiście. Spokojnie o 9:00 wyjdziemy z mariny. Przysiedliśmy na chwilę na pomoście. Wiało nie za mocno, ale też i nie słabo. Wanty śpiewały swoją starą melodię, a fały próbowały robić za instrumenty perkusyjne i tłukły o grotmaszt to co zwykle. Wiatr pruł i rozrywał gdzie popadło coraz cieńszą warstwę chmur, odsłaniając przed nami atramentowe - już w sierpniu - mazurskie niebo. Na naszych oczach dogorywała brzydka pogoda. Jutro ma być ekstra żeglarsko. Wiatr południowo - zachodni, przyjemna " trójeczka ", zachmurzenie umiarkowane, czyli to czego oczekiwaliśmy pierwszego dnia rejsu
- To co Marek, pójdziemy spać ?
- Tak, zdrzemniemy się, chodźmy do auta.
- Gaszę światło, dobranoc
- Dobranoc
- Śpisz ? Spisz ? Śpisz !
- Nie, nie mogę zasnąć. Wybiłem się ze snu. Ja prawie dziś nie spałem. Skończyłem nockę o 1:00, samolot o 6:10, więc na lotnisku musiałem być o 4:00. Spałem może dwie godziny.
- Wiesz, zrobiłem tak jak sugerowałeś
- To znaczy ?
- 6 x 0,7 na kolację, 2x 1l na początek i zakończenie resju i 1 x 1l na nieprzewidziane sytuacje. Może ktoś nas w Mikołajkach odwiedzi ?
- Wystarczająca ilość, nie będziemy robić rzeźni jak w ubiegłym roku
- Chcesz spróbować ?
- Czy ja wiem ? która jest godzina ?
- Za kwadrans druga
- A to polej na jedną nogę, może sen przyjdzie ?
- Gdzie masz " kaliber 30 " ?
- W schowku
- Mhmmm ! gładziusie jest, lekko wchodzi. Zmieniłeś technologię ?
- Nie, cały czas procedura 1410. Aparaturę tylko zmieniłem, jadę teraz na szkle, plus przed chłodnicą dwa odstojniki. No i cały rok eksperymentowałem z zaprawkami do ciast z " Biedronki "
- A widzisz, na coś jednak ta " Biedra " się przydaje.
- Dam ci jutro spróbować " kawówki " to jest po prostu eliksir życia.
- To co, śpimy ? Zgaś swiatło. Dobranoc
- Dobranoc
- Śpisz ? Śpisz ? Śpisz !
- Niee, co się stało ?
- Nic, tylko jakoś niesymetrycznie się czuje, może polej na drugą nogę ?
- Dobry pomysł, mnie też jakaś zmora dokucza i zasnąć nie mogę
- Mhmmm ! jakież to leciusie, wchodzi bez popitki i zagryzki.
- W kieszeni za fotelem masz kabanosy, spróbuj z zagryzką. Tylko uważaj, jeden jest z chilli, pikantny jak cholera. Drugi to klasyka.
- Polej
- Hola ! Arriba ! Arriba ! Chica ! Chica ! Ależ to mexico pikantne jest, siara. Dawaj szybko, polewaj. Zadusi mnie, po raz pierwszy w życiu piję wódkę łagodniejszą od zakąski.
- Polewaj ! Ooo ! już jest dobrze. Dobranoc. Śpimy, zgaś światło.
- Zapal światło
- Co się stało ?
- Zapomniałem, mam coś dla ciebie. Prezent. Podaj mi plecak, jest za twoim siedzieniem
- Nieeee ! nie wierzę, skąd to masz ? gdzie zdobyłeś ? to niesamowite. To jeszcze produkują ?
- Kupiłem w " Biedronce "
- Widzisz, mówiłem ci, że ta " Biedra " na coś się przydaje
- Tak, konserw mają w ofercie sporo
- Słuchaj, tylko na tym się kiedyś pływało. " Kętrzyńska ", " Turystyczna ", " Przysmak śniadaniowy " i ten oto najważniejszy " Paprykarz szczeciński " Niech moc będzie z nami.
- Polewaj ! Gdzie masz widelczyki i otwieracz ?
- Otwieracz niepotrzebny, teraz lepiej o ludzi dbają niż za PRL - u. Zobacz jakie wieczko, jak w karmie dla psów
- Faktycznie, albo jak w puszce piwa. Podważasz wskazującym, cyk ! ... i cudowna czerwonawa zawartość w pełnej krasie... i te ziarna ryżu jak kawior astrachański.
Polewaj ! Polewaj ! Powiem ci, że nie zamieniłbym tego na foie gras, ani tego bimbru na Dom Perignona
- Cieszę się. Polewać, czy śpimy ?
- Polewać, ja tego paprykarzu bez wieczka muchom nie zostawię. Bo i polewanie dobre i paprykarz dobry, więc z muchami dzielił się nie będę.
- To cyk !
- Cyk, za dzieci żeby się nie czepiały tramwajów
- Chcesz paprykarzu ? wiem, że nie chcesz. Dobra to ja sam zjem.
- Polać ?
- Jeszcze pytasz ? puszka multi - kulti w garści, bo i ryż z Wietnamu, i papryka z Węgier, i makrela spod Rugii, a ty zadajesz takie pytania ? Oczywiste sprawy nie wymagają zadawania pytań
- To zdróweńko i za dobry początek rejsu
- Cyk, zdrówko
- Ależ to wchodzi, doskonałe jest. Daj jeszcze po jednym i idziemy w kimę
- Ok, cyk
- Dobra, to gaś światło. Dobranoc
- Dobranoc
- Jezuuuuu ! !
- Co się stało ? co się stało ?
- Coś wylądowało na masce, jakiś potwór ? czarna kula ? UFO ? potoczyło się pod hangar. Siedzi tam
- Zapal światło
- No przecież to Wanta, kotka bosmana
- Suka jedna, ależ mnie przestraszyła. Polej dwa prędkie, bo roztrzęsiony jestem
- To i ja sobie poleję dwa prędkie na uspokojenie. Bo jak ty jesteś roztrzęsiony, to i ja jestem roztrzęsiony
- To cyk, za spokój ludziom na Ziemi
- Cyk, żeby takie suki jak ten kot juz nas nie niepokoiły
- Już dobrze, już uspokojony jestem
- Ja też, to jeszcze po jednym za spokój naszych dusz
- Za spokój naszych dusz
- Zgasić światło ?
- Nie gaś, to nie ma sensu. Już dnieje, obróć się w stronę Giżycka. Niebo czerwienieje, Burgundia mi się przypomniała. Jak człowiek ma dostęp do dobrego to i staje się lepszy i piękniejszy w środku
- Naprawdę aż tak ci smakuje ?
- Marek, ja objeździłem kilka szkockich destylarni, łącznie z królewską destylarnią w Balmoral, wiem co mówię. Gdybyś to wlał w uczciwe butelki to nie jednemu autorytetowi od szkockiej whisky możnaby powiedzieć : czuj się odwołany
- To cyk, za odwołanych i za szkocką whisky
- Cyk, i za irlandzką whiskey
- Cyk, i za amerykańską kukurydziankę
- Nie, za to pił nie będę. Takie rzeczy to ja mogę pić tylko na receptę i na wyraźne polecenie lekarza. Jack Daniel's smierdzi apteką
- To za co pijemy ?
- Za Русский стандарт 0,7
- Урррааа ! уррааа !
- Dobra, to jeszcze za.... yppppa !

Obudził mnie potężny huk. Śniło mi się, że jestem dowódcą czołgu 102 " Rudy " oberwaliśmy w obie gąsienice, czołg stał w płomieniach. W ostatniej sekundzie spojrzałem przez peryskop, na transzeję przed nami. Zauważyłem Amsterna w poniemieckim hełmie z pancerfaustem, a tuż obok zmobilizowanego dr Sowinca w " maciejówce " z kb ppanc wz.35. Taka frontowa konfiguracja w jednej transzei wydała mi się niemożliwa, dlatego się obudziłem. Śmieciarka z napisem ZOM Giżycko wypróżniła właśnie pojemnik z butelkami. Termometr w samochodzie pokazywał 38 stopni. Samochód płonął prawie dosłownie , a Słońce stało blisko zenitu, było kwadrans po jedenastej. Na podłodze auta leżały dwie puste butelki 0,7
- Marek ! Marek ! Wstawaj, zaspaliśmy. Zobacz chemiku młody, otworzyłeś wczoraj dwie " zero - siódemki " do powąchania, nie zakręciłeś i w tym upale wywietrzało wszystko. Ech chemiku młody ! nie wiedziałeś, że alkohol jest bardzo lotną substancją i choć czasem można na nim polatać na wysokich pułapach to po zgubieniu zakrętki można bezpowrotnie utracić całą zawartość. Odebraliśmy protokół i paliwo, napełniliśmy zbiornik w bakiście, opłaciliśmy rejs, zjedliśmy wczesny obiad, a na deser wypiliśmy 0,7 " kawówki " i poszliśmy spać. Mikołajki poczekają, czekały rok, więc jeden dzień nie powinien robić im różnicy.
Nie można bezkarnie zarywać dwóch nocy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości