Florin Morariu
Prawdziwym Brytyjczykiem okazał się Rumun. Ubiegający się o brytyjskie obywatelstwo - pochodzący z Rumunii - Florin Morariu to aktualny bohater brytyjskich socjalmediów. Rumuński piekarz - bohater, kończący w sobotę swoją 14 - godzinna zmianę w piekarni, był świadkiem ataku islamskich terrorystów.
Bez chwili wahania wpuścił do piekarni dwie przerażone, krzyczące Brazylijki. Potem jeszcze udzieli schronienia 20 osobom, zanim systuacja na zewnątrz nie stanie się bezpieczna. Jednak wcześniej ruszy w pościg za islamskimi zabójcami, jednego z nich powali na ziemię, resztę zrobią antyterroryści. Nikt nie ma watpliwości, że bohaterskiej postawie piekarza, kilka osób zawdzięcza życie. Choć bilans zamachu i tak jest tragiczny : 7 osób nie żyje, 48 rannych, 35 osób hospitalizowanych, w tym 15 osób w stanie ciężkim. True hero, true British spirit !przewala się od wczoraj przez Fejsy i Twittery. Zasłużył na obywatelstwo i medal. Damn foreigners coming over here, saving our life. Absolute hero deserves a medal ... i to jest ta różnica między emigrantami z Europy Wschodniej, a przybyszami z Bliskiego Wschodu i Afryki zalewającymi Europę. Dzieci Florina Morariu będą 100 % Anglikami, a dzieci tych, którym Europa udziela schronienia będą biegać po europejskich stolicach z maczetami i kałachami. I na nic zdadzą się tu zapewnienia osób pokąsanych polit - poprawnością, na nic twierdzenia, że to nie ma związku z islamem.
Sam Florin Morariu nie uważa, że dokonał wielkiego czynu.
- Zrobiłem to co każdy zrobiłby na moim miejscu. Tam mógł być twój ojciec lub twoja matka. Mogła być moja matka i mój ojciec. To było straszne, ale współczułem ofiarom, wiedziałem, że muszę pomóc.
Tylko jak długo te jętki z fejsa i twittera będą pamiętać skromnego rumuńskiego piekarza z piekarni Bread Ahead, nieopodal London Bridge.
Nie udała się próba wypromowania innego bohatera. Anglika biegnącego z piwem i starającego się nie uronić kropli. Zdjęcie robiło furorę w mediach brytyjskich, a portal gazeta.pl młócił zdjęcie do późnego wieczora. Jakież to brytyjskie ! Jakiż londyński " sense of humor " Jakimi oni są optymistami, jak do wszystkiego podchodzą z typowym angielskim humorem i dystansem. A w domyśle - jak to kontrastuje z tchórzliwą postawą pisowców i z rozhisteryzowaną premier Szydło. To zdjęcie prawie jak Anglicy grający w piłkę nożną między transzejami nad Sommą w 1916 roku. Zadziwiają mnie czerscy. Ile oni muszą teraz dokładać starań, by takie zdarzenia bagatelizować. Ile językowej gimnastyki, by nie nazwać rzeczy po imieniu, by do ludzi nie dotarło czym są zdarzenia w Paryżu, Londynie, Berlinie, Brukseli i co zwiastują.
Podobno jakaś idiotka - lingwistka zaproponowała, by uchodźców nazywać Nowakami. Bo taka jest etymologia nazwiska Nowak, ktoś nowy, nowo przybyły. Podobno sprawa zyskała akceptację samego prof. Miodka. Jeden szkopuł widzę w tym genialnym pomyśle : jeśli tak rozwodnimy polszczyznę to będziemy wiedzieli, że ci którzy do nas przybywają to Nowaki, ale nie będziemy wiedzieli jak nazywają się te Nowaki co czmychają na Ukrainę. Można iść jeszcze dalej, można muzułmanina dźgającego nożem nazywać Rzeźniczakiem, a biegającego z maczetą panem Ostrzeszewskim, oczywiście muzułmanin z pasem trotylu na brzuchu to Paskiewicz. Jednego Paskiewicza już poznaliśmy, to co nam szkodzi kolejny Paskiewicz ? Język jako materia jest bardzo elastyczny i w swoim rozwoju nie powinien w żadnym stopniu się ograniczać, choć pewne pomysły na początku mogą razić. Wierzę, że czerscy sprostają nowym wyzwaniom, a dziać będzie się na pewno sporo i językowych zadań przybędzie.
6999 : 1 Wczoraj na krańcach Europy, na wyspie Barra wchodzącej w skład archipelagu Hebrydów Zewnętrznych odbył się pogrzeb 14 - letniej Eilidh MacLeod.
Uroczystość w kościele w Castlebay zgromadziła ponad 1000 osób, czyli prawie wszystkich mieszkańców wyspy. Prowadzący ceremonię miejscowy proboszcz John Paul MacKinnon zapamiętał Eilidh jako osobę obdarzoną niezwykłym talentem muzycznym, a jej wuj Donald Manford w poruszającej mowie pogrzebowej powiedział między innymi " ... na zawsze pozostaniesz symbolem świata przepełnionego miłością, niewinnością, dobrocią, życzliwością i wiarą " W ostatniej drodze towarzyszyły nastolatce utwory wykonywane przez Ariane Grande. Po śmierć do Manchesteru 14 - letnia Eilidh pojechała 20 maja, nikt jej nie uprzedził, że może paść ofiarą reguły wymyślonej przez dziennikarkę Gazety Wyborczej. Reguły wymyślonej, by uspokoić sumienia ludzi zaczadzonych chorą ideologią, reguły która ma być jednocześnie przykładem niespotykanego w świecie " humanizmu " czerskich buchalterów, dla których poświęcenie jednego ( najlepiej cudzego życia ) waży mniej niż 6999 ludzkich istnień. Matematycznie się zgadza. A ja mam gdzieś wasz humanizm, bo moja wnuczka za 10 lat też zechce pojechać na taki koncert i żadna siła jej nie zatrzyma. Tak jak Eilidh nie chciałaby słyszeć i nigdy nie wzięłaby na serio jakichś chorych wynurzeń - 6999 : 1 Bo kiedy się ma 14 lat to nareszcie chce się żyć, już nie jest się dzieckiem, a do pełnej dorosłości brakuje tak niewiele. Kolejne kilka lat beztroski, a później odpowiedzialnej dorosłości. Tego Eilidh już nie doświadczy. Beztroskie lata rozbawionej nastolatki umkną również przyjaciółce Eilidh, Laurze MacIntyre. Po takim okaleczeniu nie ma się raczej ochoty na beztroskę, choć Laura miała więcej szczęścia, przypadkiem stała metr dalej, w stanie ciężkim przebywa w manchesterskim Royal Hope Hospital. Nie mogła zginąć, 6999 : 2 to niezgodne z zatwierdzonym bilansem Biura Rachunkowego GW & wspólnicy z ulicy Czerskiej.
Castlebay. Pogrzeb Eilidh MacLeod
Inne tematy w dziale Polityka