Pozornie wszystko wygląda tak samo. Są kanały i urocze mostki, z których jeden usiłuje udawać Rialto. Są gondole zwane tu moliceiro i są gondolierzy, do których zwracanie się per Mistrzu należy podobno do dobrego tonu. Jest laguna i podobnie jak w tej prawdziwej Wenecji jest Lido, z przepięknym kąpieliskiem i ekskluzywnymi domkami letniskowymi w urocze pionowe paski. Tyle podobieństw między Wenecją a Aveiro, miastem w Portugalii, zwanym portugalską Wenecją. Pozostałe rzeczy to różnice.

Aveiro nigdy nie było tak bogate, nie stawiało tamy islamowi, nie miało swojego Lepanto, choć było w posiadaniu Maurów do XI wieku. Miasto cały czas walczyło z Atlantykiem, który uparł się, aby pozbawić je statusu miasta portowego. Najgorsze przyszło w 1575 roku, kiedy rozszalały Atlantyk " odepchnął " miasto w głąb lądu, usypał mierzeję i stworzył lagunę. Miasto jednak przetrwało dzięki zapobiegliwości i pracowitości mieszkańców, stąd liczne kanały i próby przebicia się do Atlantyku. Miasto przetrwało również dzięki salinom i słynnej w całej Portugalii, najlepszej gatunkowo soli, tak przynajmniej piszą w ulotce dostępnej w miejscowym muzeum.

Mieszkańcy Aveiro byli także specyficznymi rolnikami. Łodziami wypływali na lagunę i pozyskiwali trawę morską, którą sprzedawali w okolicy jako doskonały nawóz i jeszcze lepszy materiał tapicerski.

Pozyskiwanie trawy morskiej
Trawa morska to po portugalsku" molico " co wyjaśnia nazwę łodzi" moliceiro " Dziś moliceiro służy głównie turystom, choć po odpływie laguna zaludnia się i zbieracze w pomarańczowych kubraczkach, tradycyjnie jak przed laty pozyskują" molico " i" marisco " czyli owoce morza.
Największą jednak różnicą między Wenecją prawdziwą, a portugalską " Wenecją " jest Ovos moles de Aveiro, których na pewno nie spotkamy w tej prawdziwej Wenecji. Ovos moles to miejscowy smakołyk, spotykany tylko w Aveiro i nigdzie indziej. W mieście istnieje organizacja zrzeszająca producentów Ovos moles, która ustala standardy i pilnuje by Ovos moles było produkowane zgodnie z prastarą tradycją. Produkt posiada wszystkie unijne certyfikaty pochodzenia, więc musi być dla mieszkańców Aveiro czymś bardzo ważnym, choć mnie nie oszołomił. Portugalczyk, którego poinformujemy, że jedziemy do Aveiro natychamiast powie
- Koniecznie spróbuj Ovos moles.
Ovos moles znaczy po portugalsku " miękkie jajeczka " i jest kolejnym po Pasteis de Belem smakołykiem, który zawdzięczamy mnichom, a w tym wypadku mniszkom z klasztoru w Aveiro. Po kasacie zakonów w 1910 roku tajemnice produkcjiOvos moles przejęły mieszkanki Aveiro, szczęśliwie w tym samym czasie działało już połączenie kolejowe Porto - Lizbona via Aveiro, więc nieoczekiwanie pojawił się rynek zbytu, dzięki czemu Ovos moles ruszyło na " podbój " Portugalii i po dziś dzień jest ulubionym smakołykiem portugalskich łasuchów.
Dworzec kolejowy w Aveiro
Produkcja jest niesłychanie prosta, ukończyłem kurs audio - video, więc można wierzyć mi na słowo. Miejscowe muzeum Ovos moles organizuje w sezonie kursy dla turystow, potencjalnych producentów. Niestety byłem przed sezonem i musiałem poprzestać na kursie audio - video, w dalszym ciągu nie posiadam, więc żadnego wyuczonego zawodu, bo uprawnienia na piłę motorową chyba już mi wygasły, a z tymi trzęsącymi się rękami nie mam raczej szans na odnowienie licencji.
Produkcję Ovos moles zaczynamy od przygotowania " skorupek ", które wykonujemy z najzwyklejszej mąki i wody, otrzymujemy coś takiego jak opłatek. Połówki jajeczek formujemy w specjalnej matrycy. Następnie żółtka mieszamy w proporcji 1 : 1 z cukrem, masę cały czas trzymamy na ogniu i mieszamy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. To podobno bardzo ważne, dlaczego ? Nie wiem, mam dopiero uprawnienia I stopnia, jak zdobędę uprawnienia II stopnia, na pewno się dowiem. Następnie masę przekładamy do dwóch połówek jajk, całość składamy i przy pomocy najzwyklejszych nożyczek rozcinamy (uprawnienia nie są już potrzebne) To wszystko.
Do porannej kawy może być, po rozcięciu wygląda jak najprawdziwsze jajko. Choć Ovos moles znaczy miękkie jajeczko, to może być sprzedawane w formie muszli, ryb bądź beczułek. Miłośnicy przysmaku z Aveiro mogą go również zabrać ze sobą, kupując drewnianą beczułkę (barricas ) wypełnioną po brzegi żóltą masą. Beczułka jest dość urodziwa, malowana w scenki z życia mieszkańców Aveiro, więc produkcja soli, połów ryb, pozyskiwanie molico i owoców morza. Najtańszą beczułkę można kupić już za 3,5 euro.

Niestety nie kupiłem, byłem w drodze do Porto i chciałem jak najwięcej pieniędzy zaoszczędzić na Porto, bo Porto to Porto. Ile takich jajeczek trzeba zjeść zeby zaszumiało w głowie ? Nie wiem. A Porto wystarczy pół butelki. Może o Porto następnym razem, choć rozprawiać o alkoholu nie za bardzo lubię.


Sceny z życia mieszkańców Aveiro malowane na łodziach
Inne tematy w dziale Rozmaitości