Po opublikowaniu notki o Pendolino - w porannej edycji mojego bloga - lewicujący, lewitujący i całkowicie odjechani blogerzy zarzucili mi, że nigdy w życiu nie jechałem Pendolino. W związku z tym, w przeciwienstwie do dziennikarzy - emisariuszy z Gazety Wyborczej, którzy przetestowali Pendolino organoleptycznie, podobno nie mam prawa o Pendolino pisać. Oświadczam niniejszym, że jechałem Pendolino na dowód czego pragnę załączyć notkę z dnia 29.12.2013 roku. Uprzedzając ewentualny atak dotyczący innych składów poruszających się po brytyjskich żelaznych szlakach, oświadczam, że jechałem również nastepującymi zestawami: Class 170 Turbostar ( ScotRail ) Class185 Siemens TransPeninne express ( FirstRail ) Class 158 Express Sprinter ( Northern Rail ) a takżeClass 180 Adelante ( First Hull Trains ) Jedyne do czego mogę się przyznać to to, że nie jadłem na pokładzie Pendolino białej kiełbasy. Nie jadłem z dwóch powodów, po pierwsze ta kiełbasa nie jest popularna wśród brytyjskich kolejarzy, oni preferują raczej black pudding. Nie jadłem białej kiełbasy również dlatego, że według mnie najlepszym miejscem dla białej kiełbasy jest żurek, a nie wagon restauracyjny stojący pod semaforem w Koluszkach. W najbliższym czasie w dziale Kulinaria, po powrocie z urlopu red. Cecylii Gąsiorek, zostanie opublikowany przepis na Żurek a la Pendolino. Nie chciałem serwować odgrzewanych kotletów i powtórnie publikować zamieszczonej wcześniej notki, ale każdy uczciwy bloger ma prawo i obowiązek bronić swojego dobrego imienia. Właściwie to dlaczego ja się tlumaczę ? Przecież Polsat robi to codziennie, w kółko pokazuje te same filmy. Podobno w pierwszy dzień świąt będa poprawić, należący do nich, rekord świata wielokrotnej emisji tego samego filmu. Dwudziesta trzecia emisja filmu pt. "Kevin sam w domu" Nie ma sensu się tłumaczyć, poniższa notka to dopiero pierwsza powtórka. Zapraszam.
Sympatycznie wyglądająca pani kasjerka zaproponowała mi, abym do biletu na Pendolino dołożył £ 2,20, wtedy otrzymam własne Pendolino. W pierwszej chwili pomyślałem, że robi sobie ze mnie jaja. Wielu ludzi robi sobie ze mnie jaja bo niedużego wzrostu jestem. Kiedy jednak wspiąłem się na palcach, zauważyłem, że obok maszyny do drukowania biletów leży cała pryzma Pendolin. Skinąłem głową, że zgadzam się na taki deal. Jeszcze raz wspiąłem się na palcach, dopłaciłem 2,20 i odebrałem bilet wraz z moim pierwszym Pendolino. Był czerwony i miał po obu stronach napis " Virgin " Sprawdziłem na Google Translate, to znaczy dziewica. Uśmiechnąłem się do siebie, to była moja pierwsza dziewica. Niedużego wzrostu jestem i moje akcje na szkolnej giełdzie towarzyskiej stały jeszcze niżej, niż akcje Gazety Wyborczej. Usadowiłem się w wagonie " C " na miejscu " 27 " tak jak było napisane na bilecie. Pociąg ruszył i z miejsca nabrał prędkości. Zacząłem testy : ustawiłem moje Pendolino na oknie Pendolino. Na iPadzie ustawiłem Speedometer dla dużego Pendolino, tym którym jechałem, a na Nokii dla mojego nowiutkiego Pendolino. Szły łeb w łeb 120 mph, jeden nie ustępował drugiemu. Na pierwszym łuku, kiedy pudło wychyliło się, pojawił się problem techniczny, moje Pendolino spadło z okna. Ten problem rozwiąże przy następnej okazji. Pożyczę od żony dwa magnesy z lodówki i przykleje do okna magnesami. Będzie to pierwsze Pendolino na poduszce magnetycznej. Kiedy tak rozmyślałem i eksperymentowałem poczułem się jak Galileusz, on też tak eksperymentował. Jednak z braku Pendolina przeprowadzał testy na żaglowcu. Na dużym żaglowcu umieścił wannę z wodą, a w wannie mały żaglowiec i tak go sobie puszczał w te i nazad, mierzył prędkości i zastanawiał się nad względnością tego świata. Nie miał oczywiście tak precyzyjnych chronometrów jak ja. Nokii wtedy nie było, nawet Finlandii nie było. Mam na myśli państwo, bo upić się było można tak samo jak i teraz. Z tych naukowych rozmyślań wyrwał mnie głos stewarda :
- Any refreshment ?
Zamówiłem to co zawsze. Dwa razy to samo, a jak wracał to jeszcze raz dwa razy to samo. W brytyjskich pociągach nie ma Warsów, posiłki, kawę, herbatę i inne napoje wyskokowe rozwożą stewardzi, co jest dobre i złe zarazem. Dobre bo nie trzeba szukać wagonu restauracyjnego, wiadomo, że pijany nawet w pociągu potrafi pobłądzić. Złe, bo jednak w Warsie można było spotkać ludzi podobnie myślących. Jeśli jechaliśmy bez przesiadki, to już po godzinie spało się na stole i podróż mimo niewygód mijała szybko. Pamiętam jak w 1977 jechałem na przysięgę kumpla do Elbląga, zasnąłem już za Toruniem. Gdyby mnie koledzy nie wynieśli z Warsu w Malborku, to pewnie przysięgę odfajkowałbym w Lęborku. Wynieść mnie z wagonu w 1977, nie było trudno, bowiem wtedy też byłem niedużego wzrostu. Zauważyłem, że między pasażerami, którzy dokupili do biletu Pendolino, zaczynała rozsnuwać się nić porozumienia, jakiś punkt zaczepienia, jakieś nasze wspólne sprawy. Czas był świąteczny i Pendolina wypełnione były cukierkami - niespodziankami. Zaczęło się przeglądanie trofeów, komentowanie, ruszyła giełda. Wymienialiśmy się słodyczami. Ten nie lubi miętusów, inny nie cierpi kokosanek a jeszcze inny biseksualista ceni tylko Twix.
- Ależ pani trafiły się różowiutkie bubbles - powiedział ciemnoskóry pasażer do współpasażerki
- A panu śliwka w czekoladzie - odpowiedziała współpasażerka, zaglądając ciemnoskóremu pasażerowi wprost w Pendolino.
Jakaś starsza, nobliwie wyglądająca pani z końca wagonu zakrzyknęła radośnie
- Ależ baton mi się trafił !!
Kobieta, która dosiadła się w Birmingham i usiadła obok mnie, zaglądając bezceremonialnie w moje Pendolino, powiedziała
- Ależ pan ma tam malutkie orzeszki Ferrero, lubię.
- A pani ma małe lentilki - odburknąłem.
Niedużego wzrostu jestem, ale jak ktos sobie ze mnie jaja robi, to potrafię odparować, że w pięty pójdzie. Nawet kobiecie. Podróż mijała fantastycznie. Nawet osoba uczulona na punkcie poprawności nie mogłaby dopatrzeć się w naszych rozmowach jakichś seksistowskich, czy rasistowskich podteksów. Chyba, że Kuba Wojewódzki. To była czysta radość prostych ludzi, wynikająca z faktu posiadania pierwszego Pendolino w życiu. Ci którzy nie dokupili Pendolino siedzieli z nosami na kwintę i gapili się posępnie w okna, po pisowsku. A cóż można zobaczyć w oknie pociągu pędzącego 125 mph ? Chyba tylko zieloną trawę. A cóż nas MWzDM obchodzi zielona trawa ? Małośmy się jej naoglądali w czasie sianokosów, kiedy jeszcze mieszkaliśmy przy rodzicach. My patrzymy 15 lat do przodu.
Dojeżdżaliśmy do celu podróży, z wagonowych głośników padła standardowa formuła : Please take your belongings with you when you leave the train. Wstaliśmy wszyscy, każdy z nas dzierżył w ręku walizkę a pod pachą czerwone Pendolino. Byliśmy wspólnotą, byliśmy jedną wielką rodziną Pen-doliniarzy, community jak to się mówi w UK. Ci bez Pendolino, ściskając w garści swoje pisowskie tobołki, patrzyli spode łba. Kiedy szedłem po peronie zrozumiałem wielkość i klasę Sławka Nowaka, on jest I klasa pulmanowska. Zrozumiałem dlaczego zaprzyjaźnione telewizje zaanagażowały się w promocję pendolinowego przedsięwzięcia. Zrozumiałem też dlaczego gazety zaprzyjaźnione z zaprzyjaźnionymi telewizjami tak wiele czasu poświęciły Pendolinu. Bo Pendolino jednoczy ludzi, tworzy wspólny cel, skupia obywateli wokół spraw ważnych. Rząd i ministrów mamy z wizją, szkoda tylko, że tak honorowych i przewrażliwionych na swoim punkcie. Wystarczy, że byle prokuratorzyna zażartuje sobie i powie
- Która godzina ? pękła sprężyna ? I już Sławek unosi się honorem bo myśli, że sobie z niego jaja robią. Szkoda, mógłby projekt Pendolino doprowadzić do końca, żeby i u nas do biletów dodawali Pendolino za 12 złotych ( według kursu na dziś ) Ten nowy minister jest bez wizji ( chyba też i bez fonii ) i sprawy Pendolina nie doprowadzi do końca, tak jak mógłby zrobić to Sławek. Przewrażliwieni są ci nasi ministrowie. Jakiś Niemiec z Garmisch - Parten - Kirchen skoczy o 4 metry dalej od naszego skoczka, a już minister Mucha bierze winę na siebie i składa dymisję. A gdzie troska o dobro wspólne, gdzie ministerialna służebna powinność ? Tak nie można. Jak tak dalej pójdzie to szef MON poda się do dymisji z powodu zgubienia menażki, przez jakiegoś żołnierza, na poligonie w Drawsku. No ale skoro ich szef ustanowił takie standardy, to mnie nic do tego.
Wiem jedno w drodze powrotnej dokupię sobie drugi człon Pendolino.
Proszę się nie gorszyć, tak to się fachowo w języku kolejarskim nazywa. Kolejarze slyną z pewnej nazewniczej frywolności. Nie darmo mówi się : ojciec porządny, matka porządna a syn kolejarz
Inne tematy w dziale Polityka