...i wyniesiono Świętego Patryka. Wcześniej była msza w języku gaelickim, narodowym języku Irlandczyków, który - mimo, że narodowy - używany jest przez niewielu dzielnych potomków Celtów. Potem ulicami Cheetham Hill, spod Irlandzkiego Centrum Dziedzictwa Kulturowego, w stronę centrum Manchesteru, ruszył pochód Świętego Patryka. Pełno muzyki trochę jak z westernu, prócz tego dźwięk kobz, bębnów werbli i piszczałek...także gwizdków, które sprzedawano w cenie 1 funta za sztukę. Atmosfera wspaniałej zabawy i dumy z bycia Irlandczykiem, ma się rozumieć. Mimo wszechobecnego dźwięku gwizdków, obecności Blumsztajna i innych przedstawicieli sił postępowych nie odnotowałem, być może dlatego, że patronem pochodu był Swięty Patryk, a nie Włodzimierz Uljanow. Potem, kiedy pochód dochodził już do Manchesteru odezwały się katedralne dzwony. Kiedy dopaliła się Panu Bogu świeczka, pod Town Hall zapalono diabłu ogarek, wytaczając beczki Guinnessa. Piją do tej pory. Na zdrowie Irlandio, niech Ci się darzy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości