
Schwechat. Airport
Po pobycie we Lwowie, było kwestią czasu kiedy musiałem polecieć do Wiednia. Lubię sobie pewne rzeczy ułożyć, a inne zweryfikować. Połaziłem po Lwowie, byłem pod kamienicą przy Blajerowskiej 4, przemierzyłem gimnazjalne szlaki Stanisława Lema i postanowiłem sprawdzić, czy i w tej kwestii miał rację. Nie chodzi oczywiście o jego konstatację dotyczącą nadreprezentacji idiotów w internecie. To oczywiste, koń jaki jest każdy widzi. Wystarczy pobieżnie polatać po Fejsie, odwiedzić fora na Onecie, czy wejść pod jakąkolwiek dyskusję na www.gazeta.pl. Mnie chodziło o słowa Lema tyczące Lwowa i stwierdzenie, że Lwów to taki mały Wiedeń. Bądź odwrotnie, Wiedeń to taki mały Lwów, choć skłaniam się do pierwszej wersji.

Schönbrunn
Lwów to mały Wiedeń. Kiedy się zestawi rozmach architektury, lwowskie pałace, lwowskie gmachy. Pałac Potockich, Pałac Namiestnika Galicji, siedziba galicyjskiego parlamentu, lwowskie kościoły, lwowski dworzec kolejowy, Opera Lwowska, gmachy teatrów i muzeów przy Wałach Hetmańskich, to to jest fakt, to jest rozmach iście stołeczny. Jest tu uroda Wiednia.

Schönbrunn
Jakie jeszcze można snuć analogie ? Wiedeń dzisiejszy jest tak samo zaciemniony jak Lwów. Byłem mocno zdziwiony. Do parku przy Hofburgu strach wejść. Sam pałac oświetlony jedynie od frontu.

Hofburg by night
Miałem obawy czy nie usłyszałbym - kup pan cegłę ( wiedeńską ) tym bardziej, że sporo mężczyzn o urodzie Kara Mustafy się tu kręci. Oczywiście to takie moje stereotypy, bo jednak oni są przyjaźnie do nas nastawieni, jak czytałem w niemieckojęzycznej prasie. Jako tako oświetlona jest dzielnica muzeów.

Parlament
Mieszkałem na Meidlingu, dojazd tramwajem 82 z Placu Karola, zaciemnienie takie, że czułem się jak w Berlinie w 1944 roku. Albo się boją bombardowań, albo im się bilans energetyczny nie spina. Byłem mocno zdziwiony. Kraj neutralny, w środku Europy, siedziba wielu instytucji ONZ, siedziba Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, a żyją w zaciemnieniu jak w jakiejś kongijskiej Gomie.

Wiedeń. UN City
Jedno jest jeszcze wspólne ze Lwowem i to mnie mocno uradowało. Są w Wiedniu takie " barachołki " że Lwów by się nie powstydził, choć w większości bałakania naszego lwowskiego nie słychać. Generalnie słychać bałakę turecką. I tym optymistycznym akcentem wypada mi zakończyć notkę. Pozostałe wiedeńskie impresje wkrótce.

Wiedeńska barachołka






Lwowski duch
Inne tematy w dziale Społeczeństwo