Siukum Balala Siukum Balala
213
BLOG

Ech ! Gdybym ja miał smoking

Siukum Balala Siukum Balala Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

image

Gdybym ja miał smoking, koszulę smokingową i czarny krawat - nawet gdyby to wszystko było wypożyczone - to ja mógłbym swój lichy żywot podnieść na wyższy poziom kultury.

image

Opera Wiedeńska 

image


image

W operze 

image

Odżałowałbym te 65 euro na miejsce w " jaskółce " ( przed proscenium 350 euro to już nie ) i poszedłbym dla przykładu do Opery Wiedeńskiej lub do tutejszej filharmonii, ostatecznie na jakiś spektakl do Kaiserliche - königliche Hofburgtheater.

image

Dawny cesarsko - królewski teatr 

Mógłbym - gdybym umiał tańczyć - pójść na jeden z kilkuset bali, wyprawianych corocznie w Wiedniu, podczas karnawału. To wszystko jednak poza mną, z przyczyny wymienionej wyżej. Ludzie walą na sobotni spektakl do opery, a ja siedzę w bistro vis à vis Opery... i nic.

image

Mam jednak coś czego nazwać nie umiem. Nie wiem czy to zaleta czy wada ? Jestem " żarty " jak określała moja sąsiadka swojego wnuka. Bycie " żartym " to oczywista wada, otyłość to wszak początek i źródło wszelkich chorób. Nieruchawość, kłopot ze sznurowadłami, ciągłe odwiedzanie szmatexów i kupowanie coraz szerszych spodni. A te spodnie takie drogie... aha, i obżarstwo jest grzechem. Jednak " żartość " bywa cechą pożądaną. Człowiek " żarty " jest miłym gościem, wszystko mu smakuje, nie wybrzydza, a gospodyni to się już nachwalić nie może. Przeto nie powinno dziwić, że człowiek " żarty " jest wszędzie mile widziany.

image

Dlatego będąc w Wiedniu, nie mogąc korzystać z zestawu uciech zarezerwowanych dla wiedeńskiej śmietanki ja się najzwyczajniej zażeram sznyclami po wiedeńsku. I tu zrobię wyjątek, od tego o czym wspominałem, wymieniając cechy człowieka " żartego " Ja nie rozumiem ludzkiego zachwytu nad sznyclem po wiedeńsku. Nasz schabowy bije go pod każdym względem. A nasz czwartkowy schabowy w szkolnej stołówce to już równych sobie nie miał. Zbity ten sznycel jak dupa po wywiadówce.

image

Cienki jak listek, przeto dość suchy w przełykaniu. Panierowany i smażony w głębokim tłuszczu wygląda na talerzu jak pół prosiaka, a dziobniesz widelcem i wielkość z sykiem znika. Podsumowując: sznycel po wiedeńsku jest taki jak ich ta cała monarchia austro - węgierska. Prężyli muskuły w 1914, nadymali się, a wystarczyło dziobnąć ten balon i z imperium panującego na ponad 600 tys. km2, zrobiła się rachityczna, siedem razy mniejsza republika, która chwilę później, z wielką radością oddała się w lenno Hitlerowi. Taki naszły mnie rozmyślania po przedziurawieniu sznycla po wiedeńsku. 


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo