KL Sachsenhausen. Tego obozu nie zbudowali polscy nazisci.
Niemiecka organizacja pracy, niemiecka solidność i pracowitość, niemieckie rzetelne podejście do rzemiosła, niemieckie społeczne zorganizowanie i zaangażowanie to są sprawy budzące powszechne uznanie. To zachowania bardzo pożądane w nowoczesnym świecie, bo pozwalają na realizację wielkich projektów.
Niemcom takie zachowania przychodzą łatwo bo są społeczeństwem stadnym, wychowywanym i prowadzonym, czas jakiś temu, przez państwo Hohenzollernów. Z tego też bierze się u nich duża potrzeba posiadania autorytetów i wielki szacunek - graniczący z kultem - jakim otacza się w Niemczech fachowców. Fachowiec powiedział : koniec, kropka. Z opinią fachowca się nie dyskutuje. Nie ma znaczenia czy jest to Bezirksschornsteinfeger ( kominiarz okręgowy ) czy neurochirurg, czy mechanik samochodowy.
Dlatego w Niemczech możliwe jest, że bardzo dbający o dobro dzieci Jugendamt, przekazuje parze gejów z zarejestrowaną historią pedofilską, dwóch chłopców do adopcji. Fachowiec - psycholog, w opinii przedłożonej Jugendamtowi stwierdził, że pedofilskie relacje seksualne wcale nie muszą mieć dewastującego wpływu na psychikę dziecka. Opinia fachowca zwalnia od odpowiedzialności. To stąd wszystko się wzięło. Wszyscy sumiennie wykonywali polecenia fachowców z różnych dziedzin.
Bezrefleksyjna wiara w fachowców bywa czasem zgubna, innym razem rzetelne, perfekcyjne podejście do rzemiosła może mieć dla bliźnich skutki fatalne. Z tej rzemieślniczej rzetelności, niemieckiej perfekcji, z chęci zrobienia wszystkiego jak najlepiej, wzięło się najbardziej nieludzkie komando w historii kacetów, czyli Schuhlaufer-Kommando.
Jak wygrać wojnę bez butów ? Bez butów wojny wygrać nie można. Wiedział to już Napoleon, więc w celu obniżenia kosztów obuł swoją infanterię w dwa identyczne buty. Dzięki temu piechur niósł w plecaku jeden but, kiedy but się rozleciał zakładał zapasowy, a wieczorem na biwaku oddawał zepsuty but pułkowemu szewcowi i pobierał drugi. Genialne rozwiązanie, marsz piechurów odbywał się bez zakłóceń.
Niezależnie od Napoleona ten niezwykły pomysł powtórzyło kwatermistrzostwo Armii Czerwonej zakładając czerwonoarmiście buty prawo - lewe i lewo - prawe, czyli tzw. walonki. I znowu okazało się, że armia w takich butach bywa niezwyciężona.
Takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało Niemców, bo żołnierz musi wyglądać paradnie, dobrze wygląda jeśli ma mundur od Hugo Bossa, a buty firmy " Salamander " GmbH. Wszystko musi być na najwyższym poziomie. Nie kto inny jak Adolf Hitler szydził sobie na poligonie czołgowym z radzieckich spawaczy, którzy na oglądanym przez ekspertów, zdobycznym T-34 położyli nierówne spawy. Zwykła fuszerka. W Niemczech fuszerka nie przechodzi.
I II wojna światowa to dla gospodarki niemieckiej czas niedoboru, brak surowców, brak materiałów, więc konieczność poszukiwania surogatów, z niemiecka ersatzów. Stąd wziął się chleb z mąki żołędziowej, " kotlety mielone " z brukwi, bezmięsne kiełbasy, płaszcze z impregnowanego papieru, samochody na holzgas i całkiem niezła kawa zbożowa.
Jak również sztuczna skóra i eleganckie teczki " skórzane " z tektury, a także buty na gumowej podeszwie z brezentową cholewką i wyściółką z odpadów. Prawdziwemu szewcowi na widok takich butów ręce opadały.
Z brakiem surowców, z brakiem skóry zmagała się pracująca na potrzeby cywilne i na potrzeby Wehrmachtu znana firma obuwnicza " Salamander " GmbH. Skąd zdobyć prawdziwą skórę, najdoskonalszy - po dziś dzień - materiał na buty. Szukano więc ersatzów, eksperymentowano z gumą, kauczukiem, dermą, stosowano impregnowane tkaniny i wszystko co dawało nadzieję na wyprodukowanie butów równie solidnych jak buty skórzane. Firmy pracujące na rzecz wojska miały swoje ośrodki badawcze, miały testerów, tyle że wojna to również stały brak czasu. Wszystko co ma być na jutro ma być zrobione dziś, a tu realia gospodarki wojennej ograniczają i to co miało być na wczoraj będzie na pojutrze. Buty sprawdzano w codziennej rutynie, a ile kilometrów dziennie robi zwykły użytkownik ? Taki użytkownik - tester musi być opłacany. Koszty, koszty, koszty. Z pomocą firmom obuwniczym przyszedł Urząd d/s Rozwoju Gospodarczego Rzeszy, uruchamiając w maju 1940 roku w KL Sachsenhausen tor do testowania nowych materiałów i nowego obuwia produkowanego z ersatzów.
Tor zdał egzamin, sprawdził się, obniżył koszty producentów obuwia, bo działał aż do wiosny 1945 roku. Cóż to dla firmy " Salamander " GmbH była stawka dzienna 6 Reichsmarek płacona księgowości SS. O wiele taniej niż za cywilnego testera. Tor testowy miał 700 metrów długości i składał się z siedmiu odcinków o różnej nawierzchni, tak by testy były miarodajne i pozwalały na sprawdzenie obuwia w każdych warunkach. Działał nieprzerwanie przez okrągly rok, przy każdej pogodzie, więc testy dawały obuwnikom - fachowcom naprawdę wiele informacji. Schuhlaufer-Kommando było komandem karnym składającym się ze 170 osób.
Do komanda kierowano głównie homoseksualistów skazanych z paragrafu 175, których zadaniem było maszerowanie, maszerowanie, maszerowanie. Od apelu do apelu. Dzienny dystans do przebycia to ponad 40 km, czyli dystans maratonu. Przy testowaniu obuwia wojskowego więźniowie nieśli dodatkowo ciężkie wojskowe plecaki, co przy słabym obozowym odżywieniu powodowało śmierć 15 - 20 więźniów dziennie.
Testy materiałowe były nadzorowane przez cywilnego urzędnika Ministerstwa Gospodarki Rzeszy.
Pamiętaj zatem elegancie w eleganckich butach firmy " Salamander " że niektóre obuwnicze rozwiązania technologiczne, niektóre materiały - stosowane po dziś dzień - sprawdzono i wprowadzono do produkcji dzięki testom w KL Sachsenhausen.
I ty gospodyni domowa, myjąca szyby przed Wielkanocą, fantastyczną ściereczką z włókniny. Pamiętaj, że niemiecki potentat garbarski firma Freudenberg, posiadacz brandu " Vileda " również testował swoje włókniny i sztuczne skóry na obozowym torze w Sachsenhausen. Nazwa " Vileda " to przeróbka, fonetyczne " wie Leder " - jak skóra.
Dziś pewnie i firma " Salamander " i firma Freudenberg GmbH - idąc za przykładem Volkswagena - testowałaby swoje produkty na małpkach. Tylko komu potrzebne są buty do chodzenia po drzewach. Człowiek zszedł z drzewa jakiś czas temu i lepiej by na drzewo nie wracał.
Choć niestety czasem zdarza mu się wejść... i to o zgrozo w eleganckim mundurze Hugo Bossa i butach firmy " Salamander " GmbH.
Inne tematy w dziale Polityka