Skuszony propagandą drogową ruszyłem do Zakopanego. Uprzednio wypiąwszy naczepę w Skawinie. Bałem się, że ciągnik siodłowy nie podoła na podhalańskich wertepach. I była to słuszna decyzja. Specjalnie nie śledziłem postępów w budowie drogi szybkiego ruchu do Zakopanego. Jednak odtrąbiane kolejne etapy, a to dwupasmówka do Myślenic, a to tunel na drodze do Zakopanego, itp, utwierdziły mnie w przekonaniu, że śmignę do Zakopanego jak do Garmisch - Partenkirchen, czy innej Cortina d`Ampezzo.
I tu się pomyliłem. Do Nowego Targu szło całkiem nieźle. Potem niestety było coraz gorzej, nieustanne korki, wąsko, jazda zderzak w zderzak. Nie lubię tego. W Szaflarach złamało się wiertło przy najgłębszym w Polsce odwiercie geotermalnym, aż chrupnęło. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Postałem w korku podziwiając największą w Polsce bormaszynę. Imponujące, tylko co z tego jak wiertło ci pęknie. Od Szaflar praktycznie cały czas korek. W Poroninie znowu w korku przypomniał mi się wierszyk:
Na małej stacji, w wiosce Poronin,
Gdzie pociąg stanął przy zgrzycie szyn,
Wysiadł z wagonu ojciec, a po nim
Raźno na peron wyskoczył syn.
Wyszli na drogę, wesoło idąc,
Przez kładkę przeszli na drugi brzeg.
Ojciec przystanął, spojrzał na syna,
Pomyślał chwilę i tak mu rzekł:
Tu na tej ziemi, dawno już temu,
Za moich młodych dziecinnych lat
Chodził po świecie człowiek, któremu
Nową epokę zawdzięcza świat.
Wiesz o kim mówię?'
'Wiem o Leninie'
'Czy tutaj mieszkał?
Czy tutaj śnił?'
'Tak na tej ziemi, tu w Poroninie
Przed żandarmami Cara się krył.'
Potem umilkli i w zamyśleniu
W wielkim skupieniu gdzieś dalej szli,
Tą samą ścieżką po której Lenin
Być może chodził za tamtych dni.
Wzruszyłem się. Silnik pozostał niewzruszony bo nic się z przodu nie luzowało, wszystko trwało w jakimś żelaznym, rewolucyjnym ucisku. Po dobrym kwadransie ruszyliśmy w rewolucyjnym kurzu. Wygląda na to, że Poronin odwiedziło komando Niesiołowskigo, bo pomnik towarzysza Lenina zniknął.
Wreszcie pojawiła się długo oczekiwana tablica " Zakopane " Tu też rewolucyjne zmiany. Dużo ludzi przed kantorami wymieniający riale i dirhamy na zakopiańskie dudki, czyli szerzej na PLN. Większość w turbanach.
To nie siostry Nazaretanki
Nic mi do tego, niech napędzają góralom dudków, będą większe podatki, więc może następnym razem uda mi się dojechać do Zakopanego bez leninowskich refleksji.
W samym Zakopanem ścisk jak w centrum Amsterdamu. Pokręciłem się trochę, poszedłem odwiedzić Szymanowskiego od Harnasiów, potem rytualny wjazd na Gubałówkę i już mnie tu nie było.
Odetchnąłem i miałem wrażenie, że odpoczywam dopiero pośród pordzewiałych lokomotyw na bocznicy w Chabówce. Muszę dalej śledzić komunikaty GDDKiA. Jak powiedzą, że oddano do użytku obwodnicę Poronina to zapnę naczepę i do Zakopanego wpadnę na dłużej. Po co ma mi się przypominać ta rewolucyjna mara ?
Odpoczywający w Chabówce " Rumun " ST-43, w głebi wagon typu angielskiego, czyli zapomniany juz dziś " boczniak " Mialem szczescie zalapac się na podróże " boczniakiem " podczas gigantów. Dobra zabawa w kotka i myszkę z konduktorem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo